No własnie - jak to obliczyć? A nawet więcej - zlokalizować, bo w Polsce chyba DEA nie działa.
U nas dziala cbs ktoremu znika z sejfu 20 kilo koki a gdy chca wykorzystac ten dowod nagle okazuje sie ze zamiast koki przez kilka lat w sejfie lezal proszek do pieczenia.
Ktos niezle zarobil.
A co do kosztów funkcjonowania alkoholu:
W 2003 roku łączne społeczne koszty spożywania alkoholu w Europie wyceniono na 125 miliardów euro, czyli 650 euro na jedno gospodarstwo domowe rocznie. Jednocześnie w Unii Europejskiej przy produkcji napojów alkoholowych zatrudnionych jest 750 tysięcy pracowników, znacznie więcej w branżach pośrednio związanych z alkoholem, a przemysł alkoholowy wnosi do bilansu płatniczego 9 miliardów euro.
(...)
Koszty gospodarcze przestępstw związanych z alkoholem szacowano w 2003 roku (na podstawie nielicznych badań z kilku krajów) na 33 miliardy euro. Te koszty dzielą się pomiędzy policję, sądy i więzienia (15 miliardów), koszty prewencji przestępczości oraz funkcjonowania firm ubezpieczeniowych (12 miliardów euro), wartość uszkodzonego mienia (6 miliardów euro).
Natomiast niewymierne koszty związane z bólem i cierpieniem członków rodzin można szacować na poziomie 68 miliardów euro. Dużo trudniej jest oszacować skalę szkód w miejscu pracy. Jednak 5% pijących mężczyzn i 2% pijących kobiet w UE przyznaje, że alkohol ma negatywny wpływ na ich pracę lub naukę. W oparciu o kilka badań krajowych nad kosztami wartość utraconej zdolności produkcyjnej z tytułu absencji i z tytułu wypadnięcia z rynku pracy spowodowanych alkoholem jest szacowana odpowiednio na 9-19 miliardów euro i 6-23 miliardy.
Wybacz ale dla mnie to jakis belkot.
Zyski z nielegalnego handlu narkotykami sa ogromne, szacuje sie ze to okolo pol biliona dolarow.
Kiedys narkotyki byly legalne, tabletke z kokaina mozna bylo dostac na bol zeba, nie bylo uzaleznien.
Nadal podstawowym sposobem ograniczania popytu na narkotyki -- tak samo nieskutecznym jak wiele lat wcześniej prohibicja -- jest stosowanie kar. Do błędnego koła przestępczości, odosobnienia i uzależnienia można zostać wciągniętym nawet w wyniku okazjonalnego zażycia narkotyku. Rozprzestrzenianie się narkomanii wśród więźniów jest nagminne. Jako przestępstwa powiązane z narkotykami traktowane są: ich produkcja, przemyt i konsumpcja oraz handel. Nie ma zaś mowy o czynach przestępczych dokonywanych pod wpływem narkotyków (których procent jest zresztą znikomy w porównaniu z przestępstwami popełnianymi pod wpływem alkoholu) . Istniejące prawo tworzy kryminalistów, a ofiary pozostawia samym sobie.
Jedną z dróg ograniczenia popytu jest szeroka kampania edukacyjna, która ma ostrzegać przed konsekwencjami nadużywania narkotyków. Ale warunkiem skuteczności ofensywy propagandowej jest skierowanie jej do właściwego adresata i podawanie rzetelnych informacji.
Specjaliści ONZ paradoksalnie uważają, że windowanie cen narkotyków uchroni od konsumpcji ludzi najbiedniejszych. W dokumentach Organizacji zaleca się: "Polityka społeczna powinna w większym stopniu skoncentrować się na przeniesieniu nielegalnego zużycia narkotyków na konsumentów o wyższej pozycji społecznej, których kontrolowanie jest stosunkowo łatwiejsze. " Jest to kolejny absurdalny pomysł, w którym urzędnicy chcą wpływać na "szarą strefę", tak jakby możliwa była kontrola prania brudnych pieniędzy czy nielegalnego handlu bronią. Eksperci Programu Narodów Zjednoczonych ds. Międzynarodowej Kontroli Narkotyków są zdania, że handel narkotykami jest możliwy z powodu słabej kontroli granicznej i braku odpowiednich przepisów prawnych. Dla krajów tranzytowych, które należą do najbiedniejszych w skali globu (Kenia, Mozambik, Etiopia) , angażowanie się wprzemyt stanowi źródło dodatkowych zarobków -- nikomu nie zależy, aby je utracić. Nie można wyeliminować podaży, skoro istnieje i będzie istniał popyt.
Na nieskuteczność restrykcyjnego traktowania narkomanii zwrócił uwagę wicepremier i minister spraw zagranicznych Holandii Hans van Mierlo. Holandia może się pochwalić znacznymi sukcesami w rozwoju programów alternatywnych. Specjaliści z tego kraju są zdania, że człowiek silnie uzależniony i tak będzie dążył do zdobycia narkotyku. Aby uchronić tych ludzi przed zejściem na drogę przestępstwa lub przed konsumpcją zanieczyszczonej substancji, co powoduje zwiększanie dawki lub grozi natychmiastową śmiercią, udostępnia się im narkotyk dobrej jakości. W ten sposób narkomani nie schodzą do podziemia, a ich kontrola umożliwia rozpoczęcie terapii. W kraju tulipanów panuje przyzwolenie na używanie marihuany i haszyszu. Entuzjaści "jointów" spotykają się w specjalnych kawiarniach, tzw. "coffee shops", gdzie mogą nabyć gotową porcję lub nasiona do założenia własnej hodowli. W ten sposób rynek jest lustrowany i dla nikogo nie stanowi pokusy łatwych pieniędzy. W marihuanowych klubach nie sprzedaje się alkoholu i praktycznie nie odnotowuje się przestępstw i awantur. Dzięki liberalnemu podejściu do substancji odurzających Holandia nie stała się krajem narkomanów, natomiast udaje jej się stopniowo hamować problem narkomanii. Dla innych państw tego rodzaju polityka nie stanowi na razie przekonywającego przykładu, Holandia staje się za to centrum narkotykowej turystyki.
Plany ONZ dotyczące ograniczenia podaży i popytu na narkotyki w ciągu najbliższych kilku lat są zbyt optymistyczne. Przewodnie hasło Nadzwyczajnej Sesji Zgromadzenia Ogólnego: "Świat bez narkotyków -- możemy to zrobić", to nie do końca przemyślany slogan. Narkotyki trwale wpisały się w kulturę współczesnego człowieka. Działania organizacji międzynarodowych, nadając narkotykom status zakazanego owocu, w pewnym sensie przyczyniają się do ich promocji. Problem narkotyków jest niezwykle złożony -- to splot elementów natury socjologicznej, psychologicznej, kulturowej czy wreszcie ekonomicznej. Dlatego też jego rozwiązanie powinno skłaniać się bardziej ku opiniom niezależnych ekspertów czy instytucji z poszczególnych dziedzin, niż stanowić forum przetargów politycznych lub walki o wpływy ekonomiczne. Dotychczasowa polityka ONZ dotycząca narkotyków, dyktowana jest doświadczeniami Stanów Zjednoczonych, do których trafia ponad połowa światowej produkcji substancji odurzających.
Do palenia marihuany przyznaje się 80 milionów Amerykanów, 40 milionów próbowało kokainy, a 20 milionów miało doświadczenia z heroiną. Popularność okazjonalnego zażywania narkotyków jest faktem, a o problemach związanych z uzależnieniem można mówić zaledwie w przypadku 5 proc. amatorów kokainy i heroiny, uznawanych za tzw. narkotyki twarde.
Legalizacja narkotyków, wraz ze stworzeniem odpowiedniego systemu ich otrzymywania, dystrybucji i kontroli, może przyczynić się do istotnego zwrotu w rozwiązaniu problemu. Przemawiają za tym następujące argumenty:
legalizacja pozwoli na większą kontrolę rynku substancji odurzających;
zmaleje liczba przestępstw związanych z narkotykami;
właściwe organizacje będą mogły się skupić na przeciwdziałaniu zażywaniu narkotyków;
dzięki uzyskiwanym środkom możliwy będzie rozwój badań nad oddziaływaniem substancji odurzających na organizm ludzki, a także resocjalizacja osób uzależnionych.
Legalizacja nie oznacza powszechnego dostępu do narkotyków, może natomiast skutecznie chronić tych, którzy nie powinni mieć kontaktu z substancjami odurzającymi. Być może wtedy zakończy się wojna, w której zwycięzcami są rozkwitające grupy przestępcze, a ofiarą -- społeczeństwo.
Zakaz handlu narkotykami nie powstrzyma ludzi ani od ich sprzedawania, ani od ich kupowania. Wysokie zyski (efekt prohibicji) zawsze skłonią ludzi do podjęcia ryzyka, a z drugiej strony osoby, które sięgają po narkotyki nie robią tego ot tak, ale z jakiś powodów. Poznanie owych przyczyn, zrozumienie i zaspokojenie potrzeb człowieka jest trudniejsze niż prymitywne zakazy i represje. Niestety niektórzy wolą zamykać oczy i nie widzieć problemu niż go rozwiązywać. Narkotyki od wieków istnieją w kulturze i są wykorzystywane przez człowieka do bardzo różnych celów. Nie znikną tylko dla tego, że ktoś tak postanowi. Blady skutek represji widać gołym okiem, narkotyki są wszędzie. Koszty wojny z nimi są za to ogromne. I każdy je odczuje, gdy zostaną wprowadzone kolejne podwyżki, bo policji zabraknie pieniędzy na ściganie narkotykowych handlarzy. Po co więc zakazywać? Czy nie lepiej zalegalizować, a o ich pozytywnych jak(gdyby takich nie było to nikt by po nie sięgał) i negatywnych skutkach informować poprzez rzetelną i obiektywną edukacje. W kraju, w którym nie można wprowadzić "Wychowania seksualnego" do szkół, legalizacja narkotyków wydaje się czystej wody utopią. Lepiej jednak poprzez różnego rodzaju działanie dożyć do realizacji tej "utopi" niż patrzeć jak marnują się pieniądze, wsadza do więzień ludzi i prowadzi wielką kampanię antynarkotykową, która przynosi więcej szkody niż pożytku.
Czarny rynek narkotyków powoduje często wzrost przestępczości, a zwłaszcza ciężkich przestępstw w rodzaju porywania osób i wymuszania okupu, demoralizację elit władzy, osłabienie autorytetu prawa oraz powstanie problemu narkomanii w danym kraju.