Napisano
04.08.2010 - 00:28
Witam wszystkich.
Z przykrością muszę stwierdzić, że domysły niektórych tutaj na temat ludzi palących marihuanę, czy używających innych narkotyków w celach rekreacyjnych są przerażająco dalekie od prawdy. Społeczny\Medialny obraz zjawiska użycia substancji psychoaktywnych (szczególnie tych o niewielkim potencjale uzależniającym) bardzo różni się od tego jak z tymi "diabelskimi narkotykami" jest naprawdę.
Być może niektórym z was, tak jak mi, zdarzyło się czytać jakiś artykuł napisany przez zwykłego dziennikarza na temat czegoś o czym macie spore pojęcie, bo jest to np. wasza pasja, obiekt zainteresowań, czy po prostu udało wam się uzyskać rzetelną wiedzę na ten temat przypadkiem. Już na początku widać, że osoba nie ma za bardzo pojęcia o tym, o czym pisze. I nagle uświadamiasz sobie, że tak wiele informacji, które uzyskałeś tą drogą może w tak znaczący sposób odbiegać od prawdy, ale to już inny temat.
W tym momencie prosiłbym wszystkich zagorzałych przeciwników legalizacji o zastanowienie się: Skąd właściwie wiem, co to jest marihuana i jak wygląda sprawa z jej użyciem? Jak bardzo jest szkodliwa? Czy rzeczywiście może doprowadzić do degrengolady człowieka? Może przestanę w końcu słuchać tego, co słyszę lub czytam w wiadomościach, co mówią mi znajomi, którzy gdzieś coś słyszeli. Przecież nie muszę palić, mogę po prostu na własną rękę dowiedzieć się o jej szkodliwości. Na tej podstawie wykształtuję swoją postawę w sprawie "Zalegalizować, czy nie?".
W ogóle to piszę, bo bardzo irytuje mnie nazywanie marihuany "gównem",a ludzi palących "ćpunami". Marihuana jest tzw. psychodelikiem, co wynika z faktu, że jest źródłem substancji, których zażycie powoduje odmienny od trzeźwego stan świadomości, wywołuje pewne zmiany w percepcji. Wyostrza zmysły, powoduje napływ spontanicznych myśli, pobudza wyobraźnię przy jednoczesnym pogorszeniu zdolności poznawczych, np. pamięci krótkotrwałej, koncentracji.
To nie kokaina, MDMA, czy Opiat/Opioid, który wprowadza cię w błogostan, którego raz doświadczysz i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Niejednokrotnie po kolejnym już "upaleniu się" przychodziły mi do głowy myśli: "Po co ja to w ogóle jaram? Przecież to nie jest jakiś cudowny stan, po prostu inaczej się czuję."
Wystarczy, że raz się poczuje efekty pobudzenia receptorów kanabinoidowych, a już człowiek rozumie, że od tego nie da się uzależnić, można jedynie polubić ten stan tak samo jak czytanie książek, uprawianie sportu, oglądanie telewizji, odwiedzanie paranormalne.pl, czy słuchanie muzyki. Przebywanie w tym stanie dłuższy czas jest po prostu uciążliwe, człowiek sam chce w końcu dać sobie na wstrzymanie, kiedy problemem staje się wstanie z łóżka, w celu umycia zębów (niektórzy mają z tym kłopoty na trzeźwo). Rozleniwia. Czy wszystkich? Nie wiem, piszę to wszystko na podstawie WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA, choć znajomi, którzy palą też się na to skarżą. Hmm... w końcu to ma być również chwila relaksu, czyż nie?
Jaram rzadko, np. kiedy jest okazja żeby wychillować się w gronie znajomych nie odmawiam.
Czasem lubię zapalić sobie samemu, żeby głęboko porozmyślać, czy przesłuchać nowej płyty. Dlaczego muzyka na trzeźwo nie może być tak piękna, wyraźna i głęboka jak po marihuanie? Aż chce mi się tańczyć, tańczy się lepiej, tylko kondycja trochę gorsza niż na trzeźwo. Kurcze, takie gówno, a jednak wykonywanie niektórych czynności jest kilka razy przyjemniejsze. Wyobraźnia pracuje, ale książki w takim stanie sobie nie poczytam niestety. No cóż, to TYLKO marihuana, przecież nie można od niej wymagać nie wiadomo czego. Jak faza mnie puści biorę się za obowiązki. Tymczasem lecę pooglądać telewizję swym chwilowo psychodelicznym, uwolnionym nieco od kulturowych ustaleń umysłem.
Mniej więcej tak spędzam czas, kiedy to mój "mózg nie jest sobą", zajarałem jakieś "gówno", czy po prostu "naćpałem się".
Trwałego pogorszenia koncentracji, czy pamięci nie zauważyłem. Miałem zaburzenia nerwicowe, ale to przez eksperyment z LSA (tak tak, to takie coś po czym "faza ci się zawiesza". Ehhh). Na razie trzymam się swoich celów i staram się spełnić marzenia, mimo, że bycie leniem JAKIM BYŁEM ZAWSZE mi w tym przeszkadza.
Pokój wam wszystkim, myślę, że jeszcze nie raz się wypowiem w tym temacie, bo jak czytam niektóre głupoty, to ciężko jest mi je zignorować. Tymczasem lecę spać, bo jestem już trochę zmęczony.