Aquila, 'a co Cie to gówno obchodzi' ? Czy Ty jesteś jakimś Bogiem, że tak bardzo interesuje Cie los innych? Sorry, ale mnie Twoje życie nie interesuje, rób co chcesz i nie żałuj....
Interesuje mnie choćby z tego powodu, że jestem pełnoprawnym obywatelem tego kraju i nie życzę sobie, aby legalizowało ono sprzedaż narkotyków. Po prostu nie podoba mi się to i moje powody są w tej chwili mniej istotne. Poza tym postępuję według czegoś bardzo pożytecznego, a nazywającego się "odpowiedzialność" (czego wielu młodym brakuje) i dojrzałem już do stanowiska, że "róbta co chceta" to po prostu debilne hasełko. I nie jestem żadnym bogiem - po prostu staram się patrzeć nieco dalej niż czubek własnego nosa, a w tym przypadku koniuszek skręta.
Skoro alkohol i tytoń, które robią większy badziew w mózg jest legalne, to dlaczego nie zalegalizować marihuany, który co jak co ma większe plusy od tej legalnej trucizny.
Kolejny co to uważa, że mniejsze zło można zalegalizować, bo istnieje legalne "większe" zło. "Dlaczego nie?" A choćby dlatego, że takie pytania są naiwne i wyraźnie pokazują, że ludzie je stawiający nie myślą o konsekwencjach, tylko chcą po prostu zrobić wszystko, aby legalnie sobie palić.
Zgadzam się tutaj z ludźmi, którzy uważają, że masz blade pojęcie w tej kwestii. Wiem, że lubisz debaty, ale na przyszłość nie wchodź z buciorami w miejsca, o których nie masz zielonego pojęcia.
Rozumiem, że nie wolno mi się wypowiadać na temat szkodliwości zalegalizowania heroiny, skoro nie mam żadnej z nią styczności? A już broń Boże o lotach na Księżyc, skoro tam nie byłem? Nie rozumiem jak moment ogłupienia mózgu chemią może podnosić tak znacznie wartość uczestnika debaty. Że gdybym zapalił, to poznałbym "boską moc zioła" i padałbym przed nią na kolana? Albo "odkrył jej prawdziwą naturę"? Na szczęście nie żyjemy już w średniowieczu i mamy do dyspozycji dużo danych na temat marihuany, wystarczy tylko po nie sięgnąć.
Żaden szary człowiek nie będzie decydować o moim życiu dlatego mam ogromną nadzieje, że zalegalizują trawe i nie jeden przejdzie koło Ciebie z jointem w pysku.
A to przykro mi bardzo, bo już decydują o Twoim życiu i to w ogromnym stopniu. Brzmisz niezwykle kozacko i super-anarchistycznie, ale przypominasz mi ludzi z którymi czasem jeżdżę samochodem. Gdy ja prowadzę, to wymagam od wszystkich zapięcia pasów jeszcze przed ruszeniem. Ale gdy prowadzą inni, to nie ma już takiego obowiązku. Wtedy zdarza się, że kierowca i inni "kozacy" (którzy nie zapinają pasów, bo "państwo nie będzie im kazać") na widok pierwszego radiowozu w panice chwytają i zapinają te pasy albo, gdy już za mało czasu, jedynie przykładają je jedną ręką do ciała aby było widać czarny pasek. Często odbywa się to przy moim komentarzu, że skoro już chcą kozaczyć, to niech robią to do końca
I niestety Twoje marzenie (które wyraźnie oddaje żądzę pognębienia przeciwnika) nie spełni się, bo nawet jeśli zalegalizuje się ogłupiacze dla myślących inaczej to i tak nie pozwoli im się wyjść z nimi w miejsca publiczne. Co jak co, ale liczę na to, że nawet władza zrozumie, że rozprzestrzenianie w miejscu publicznym dymu z substancjami psychoaktywnymi nie jest zbyt dobrym pomysłem. Skoro już chcesz wyłączać sobie mózg - to rób to w zaciszu swojego domu.
Poza tym wybierasz większe zło tak na prawdę. Bo dotąd, dopóki nie będzie legalizacji nasi dilerzy będą handlować pseudomarihuaną, która jest namoczoną nie wiadomo jakim gównem. Legalizacja sprawi, iż będziemy mieli pewność, że jest to narkotyk czysty.
Masz taką pewność, czy po prostu chęć zapalenia legalnej marihuany podrasowała ten argument? Bo według mnie sprawa nie będzie wyglądać tak pięknie.
w ogóle nie pchaj się w miejsca, o których nie masz zielonego pojęcia. Doświadczenie w tej kwestii to podstawa do dyskusji.
Poczekam na stwierdzenie, że nie wolno mi wspominać o szkodliwości alkoholu, ponieważ nie upijam się średnio raz na tydzień
"Doświadczenie to podstawa!"
dżekson - cóż, szkoda. Sam miałem nieprzewidziane problemy - złapałem wirusa i zawartość dysku poszła do śmietnika. "Specjalista" miał uratować zakładki Opery, ale udało mu się tylko uratować dziewięć stron "szybkiego wybierania" - cała reszta przepadła (a było tego sporo). Jak też mówiłem i ja mam masę zajęć i przemykała mi kilka razy przez myśl opcja aby swój udział zawiesić lub nawet zrezygnować. Co będzie dalej - zobaczymy.