moj dziadek zmarl w 2002 i wydaje mi sie ze przeze mnie.Otoz teraz mam 17 lat a wtedy jakies 12 i lubilem jezdzc na rowerze .Z racji tego ze mam male mieszkanie rower zostawialem u niego .MOj dziadek byl chory i chodizl o lasce bez niej nie mogl chodzic bo mial jedna noge niesprawna (byla taka pokrzywiona przykro mi o tym mowic ).PEwnego razu zawadzil oten rower i i sie przewrocil.POjechal do szpitala i go zooperowali bo cos tam mial uszkodzone juz nie pamietam dokladnie co.POtem wdala sie infekcja ,nastepnie siadla mu psycha (to bylo straszne pamietam jak spalem u babci pomagac go uspokajac bo krzyczal strasznie )przyszly kolejne choroby lezal caly czas w lozku.POtem dalismy go do chospicjum a tam zmarl.PO pogrzebie ja wraz z moja babcia i wujkiem siedzielismy w kuchni i dalo sie w pewnym momencie slyszec uderzenai w sciane (moj dziadek jak spal to czesto walil w sciane reka nie wiem sam dlaczego ).Przestraszylem sie cholernie bo nikgoo w domu oprocz nas nei bylo.Wtedy wujek powiedzial ocho chyba dusza zegna sie z nami i opuszcza dom.CO o tym myslicie??Dodam ze jestesmy katolicka rodzina na calej lini i dziadek tez byl choc do kosciola nei chodzil bo nei mogl z racji zdrowia.CZy to mogl byc duch dziadka??