To i ja podzielę się z wami moimi (tym razem) nocnymi halunami, bo normalnym snem tego raczej nie mogę nazwać
Jakoś 2-3 dni temu miałem 2 ciekawe sny, jeden po drugim, które moim zdaniem były ze sobą połączone (oba są porąbane i surrealistyczne więc czytacie na własną odpowiedzialność
)
Sen 1:
Idę na parking z jakąś paczką, wsiadam do auta - ku zdziwieniu patrze na kierowce - postać narysowana jak w anime, patrze na swoje ręce - również narysowane (co dziwniejsze zauważyłem również że mam piersi - byłem kobietą
). Ale mniejsza z tym, zapinam pasy i jedziemy rozmawiamy sobie po drodze, i nagle widzę, że jesteśmy prawie pod jakimś wiaduktem.
Sytuacja ja + kierowca na jednym pasie, a na przeciwległym pasie dziewczynka na rowerze a za nią ciężarówka. Teraz już dokładnie nie pamiętam - ale po sytuacji miałem wrażenie że to moja wina - dziewczynka wpadła pod tego tira, a sądząc po odgłosach to spotkało ją tylko jedno...
Urwany film...
Sen 2:
Biegnę przez jakiś korytarz z bronią, spotykam jakiegoś kolesia - krótka wymiana ognia - rozbiegamy się podbiegam do apteczki(?) I w tym momencie przebłysk - kurde! przecież to jest quake!
Kilka potyczek - nikt nie ginie, rozmawiamy nawet podczas ostrzeliwania się, ogólnie atmosfera o dziwo raczej przyjacielska. Nagle zauważam że jakoś długo nie widzę przeciwnika, nagle słyszę krzyk : "gdzie jesteś?!" odpowiadam: "zgadnij" i zaczynam biec w jakimś nieznanym kierunku.
Dobiegam do schodów (pierwszy raz je widze) prowadzących w dół prosto w atramentową ciemność. Zaczynam schodzić w dół, ale mój przeciwnik mnie wyprzedza i zbiega przede mną. Ku mojemu zdziwieniu - ja się zatrzymuje i cofam.
Po dłuższej chwili patrze - koleś wychodzi : blady jak kreda, oczy jak 5cio złotówki, nic do mnie nie mówi, nie celuje do mnie tylko idzie gdzieś. Idę za nim, patrze - grafitowo-stalowe drzwi które koleś otwiera:
Widzę korytarz gdzieś 40-50 metrów, ściany jakby z czarnego szkła, a na końcu otwór w kształcie drzwi wypełniony mlecznym (albo raczej trupim) światłem. Nie zatrzymuje go, a po tym jak przekracza próg zatrzaskuje za nim drzwi i zaczynam się maniakalnie śmiać...
I tutaj się budzę.
Pierwszy raz miałem takiego tripa we śnie, co mnie uderzyło w obydwu snach - miałem wrażenie, że dziewczynka i ten koleś zginęły przeze mnie (w mniejszym lub większym stopniu)