Napisano 22.02.2007 - 20:53
Napisano 23.02.2007 - 10:51
Napisano 23.02.2007 - 18:12
Świat dawny jest tym samym światem, tylko zmieniony materialnie i duchowo .
Napisano 23.02.2007 - 20:18
Prawdopodobnie owo "dopasowanie" zaczyna mi wychodzić na dobre. Obstaję przy zdaniu, które wypowiedziałem wcześniej; nie jestem i nie uważam się za fanatyka, ale skoro taką metkę mi się przypina, trudno.Uważam również, że dyskutowanie na temat wiary chrześcijańskiej musi być argumentowane na podstawie stosownych przykładów z Pisma, gdyż zbyt swobodna interpretacja zagadnień prowadzi do błędnych wniosków i nikogo nie zbuduje. Poza tym, stale obowiązuje nas zasada szacunku dla drugiej strony.Pozdrawiam.Dager, mnie natomiast cieszy, że trochę stonowałeś.
Choć dalej nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że jestem nieświadomy treści Biblii? Gdybyś zadał sobie odrobinę trudu i przejrzał założone przeze mnie tematy pewnie zmienił byś zdanie.
Ponadto mam wrażenie, że dla Ciebie każda inna interpretacja Biblii niż Twoja?????(nie jest to Twoja własna interpretacja w znaczeniu autorska), jest błędna. A ludzi o odmiennym zdaniu ochoczo nazywasz "nieświadomymi".
Dla mnie dalej trąci to fanatyzmem, choć przyznam, już łagodniej wyartykułowanym.
Napisano 27.02.2007 - 17:05
A ja wśród katolików znam bardzo wiele takich osób. W końcu w szeroko rozumianym chrześcijaństwie rozwój duchowy to jeden z fundamentów wiary. U katolików, szczególnie tych "powierzchownych" (chyba większość) o to bardzo trudno, ale to nie znaczy, że takich ludzi nie ma.
A głównych przyczyn nie najlepszej kondycji duchowej w KK nie doszukiwałbym się w samej instytucji, ale raczej wśród samych wiernych.
A może po prostu powinni mniej oglądać się na innych, a więcej uwagi zwracać na Jezusa? Może jakby taki katolik więcej czasu poświęcał na rozważanie Biblii, a szczególnie Nowego Testamentu, lepiej by to wszystko wyglądało. Księża, biskupi to też ludzie, czasem nawet i przypadkowi, a ludzie błądzą. Przecież każdy ma swój rozum i to, co powie ksiądz z ambony nie powinno stanowić jedynej wykładni decydującej o życiu wierzącego.
O tym mówię, o fałszywej pobożności. O prowadzeniu gry pozorów. O zwracaniu uwagi na czyjeś niegodne postępowanie, ale nie na swoje. W takim czymś nie ma nic z duchowości. Większość katolików niestety taka jest, ale to głównie ich osobista zasługa. Znam wielu katolików, którzy dobrze rozumieją wykładnię nauk Biblii i ze swoją duchowością (niepokazową, ani moherową, żeby nie mylić) nie mają większych problemów.
Napisano 01.01.2010 - 21:31
Napisano 02.01.2010 - 12:43
Użytkownik Ant edytował ten post 02.01.2010 - 12:45
Napisano 02.01.2010 - 16:16
Napisano 03.01.2010 - 01:11
Zadziwiające jak ogromny wpływ na nasze życia mają rzeczy wymyślone. Mówię o Bogu i takich tam, bo podświadomość jest naukowym faktem.Podświadomość wymyślili ludzie.
Wymień proszę te pozytywne zachowania tak wspaniale wpływające na nasze zdrowie psychiczne. I wiedz, że całe dzieciństwo nadstawiałem drugi policzek co jest jednym z powodów moich obecnych problemów psychicznych. W tym ustępie Jezus się mylił, ale omylność rzecz ludzka ^^Biblia źródłem wiedzy wiary i świadomości, że Jezus najdoskonalszy wzór człowieka w pozytywnych zachowaniach.Zbieżny ze współczesną psychologią, że pozytywne zachowania wpływają na nasze zdrowie duchowe i fizyczne.
Napisano 21.01.2010 - 22:28
A może Bóg jest tym całym światem który nas otacza łącznie z nami, może jesteśmy cząstkami jego nieskończonej świadomości i ucząc się w powłoce cielesnej zbieramy nauki dla Niego czymkolwiek jest. Może Bóg jest świadomością która podzieliła się na miliardy miliardów innych świadomości i wszystkie są połączone ze źródłem czyli Nim. W skrócie: Bóg jest nami, a my Nim.
:hmm:
edit: a może powinienem przestać palić to świństwo
Napisano 21.01.2010 - 23:58
A może Bóg jest tym całym światem który nas otacza łącznie z nami, może jesteśmy cząstkami jego nieskończonej świadomości i ucząc się w powłoce cielesnej zbieramy nauki dla Niego czymkolwiek jest. Może Bóg jest świadomością która podzieliła się na miliardy miliardów innych świadomości i wszystkie są połączone ze źródłem czyli Nim. W skrócie: Bóg jest nami, a my Nim.
:hmm:
edit: a może powinienem przestać palić to świństwo
- Dlaczego, panie Anderson? Dlaczego? Po co to robisz? Po co wstajesz? Po co wciąż walczysz? Wierzysz, że walczysz o coś więcej? O coś więcej, niż twoje przetrwanie? Powiesz, co to jest? Wiesz chociaż? Czy to wolność? Prawda? Pokój? A może miłość? Iluzje, panie Anderson. Kaprysy postrzegania. Wymysły słabego, ludzkiego umysłu próbującego uzasadnić swoje istnienie, które pozbawione jest celu i znaczenia. A wszystkie z nich są tak samo sztuczne, jak sam Matrix. Chociaż tylko ludzki umysł mógł wymyśleć coś tak mdłego, jak miłość. Na pewno pan to widzi, panie Anderson. Już powinien pan to wiedzieć. Nie może pan wygrać. Dalsza walka jest bezcelowa. Dlaczego, panie Anderson? Dlaczego pan się upiera?
- Bo tak chcę.
Użytkownik Illurico edytował ten post 22.01.2010 - 00:06
Napisano 28.01.2010 - 11:01
To ja teraz coś napiszę, a wy mi powiedzcie co ja palę
A może Bóg jest tym całym światem który nas otacza łącznie z nami, może jesteśmy cząstkami jego nieskończonej świadomości i ucząc się w powłoce cielesnej zbieramy nauki dla Niego czymkolwiek jest. Może Bóg jest świadomością która podzieliła się na miliardy miliardów innych świadomości i wszystkie są połączone ze źródłem czyli Nim. W skrócie: Bóg jest nami, a my Nim.
:hmm:
edit: a może powinienem przestać palić to świństwo
Możesz pójść krok dalej i stwierdzić, że istniejesz tylko Ty, a wszystko co istnieje, każda istota jest Twoim wcieleniem.
Nie masz stwórcy, wyłoniłeś się z Chaosu, gdy pojąłeś, że istniejesz. Nie masz stwórcy, nie zostałeś określony i nazwany, nie nadano Ci celu i sensu istnienia. Zacząłeś tworzyć światy, istoty, zacząłeś wcielać się w nie i doświadczać tego co one poszukując odpowiedzi na pytanie kim jesteś i dlaczego zaistniałeś. Byłeś każdą z rzeczy, istniejącą w każdym celu i z każdej przyczyny. W końcu pojąłeś, że możesz być kim tylko zechcesz i w celu jaki tylko sobie wymyślisz, ale nadal nie miało to sensu....- Dlaczego, panie Anderson? Dlaczego? Po co to robisz? Po co wstajesz? Po co wciąż walczysz? Wierzysz, że walczysz o coś więcej? O coś więcej, niż twoje przetrwanie? Powiesz, co to jest? Wiesz chociaż? Czy to wolność? Prawda? Pokój? A może miłość? Iluzje, panie Anderson. Kaprysy postrzegania. Wymysły słabego, ludzkiego umysłu próbującego uzasadnić swoje istnienie, które pozbawione jest celu i znaczenia. A wszystkie z nich są tak samo sztuczne, jak sam Matrix. Chociaż tylko ludzki umysł mógł wymyśleć coś tak mdłego, jak miłość. Na pewno pan to widzi, panie Anderson. Już powinien pan to wiedzieć. Nie może pan wygrać. Dalsza walka jest bezcelowa. Dlaczego, panie Anderson? Dlaczego pan się upiera?
- Bo tak chcę.
Też życzę zdrowia.
Napisano 16.04.2010 - 15:30
0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych