Bardzo mnie ciekawi, jak się porozumieli. Wychodzi więc na to, że ci podziemni mieszkańcy znają język indian. Ciekawe skąd i po co, skoro nie wyłażą na powierzchnięWytłumaczyli przy tym Białemu Koniowi iż są mieszkańcami podziemnego świata, i pomimo że wiedzą o istnieniu innego świata znajdującego się na górze, nigdy nie mieli okazji ujrzeć kogoś, kto stamtąd pochodzi. Biały Koń był dla nich pierwszą taką osobą. Całe spotkanie trwało bardzo długo, a Biały Koń opowiadał w tym czasie obojgu obcym o tym, jak żyje się na powierzchni, Podziemni zaś w zamian opisywali realia swojego życia w tunelach.

Nie wiem jak Wam, ale mi tylko jedno przychodzi na myślTalizman ten, po śmierci Białego Konia został pochowany wraz z nim. Spoczywał przy zasuszonych zwłokach mężczyzny, jednakże pewnego dnia zniknął i nikt nie potrafi wyjaśnić, co było tego powodem.

Nieprawda.I tu niespodzianka - dokładnie o tym samym, o tunelach, podziemnym świecie i zaginionej wyspie, wspominali członkowie wielu innych szczepów Indiańskich, m.in. Apaczów i Szoszonów. Pierwsi wierzą np. że ich odlegli w czasie przodkowie trafili na kontynent amerykański tunelami, przybywając z wielkiej, „ognistej wyspy” zlokalizowanej na Wschodnim Oceanie, na której to znajdował się m.in. wielki port z murowanym wejściem.
Apacze nie wierzą w żadną "ognistą wyspę", ani nie ma mowy o żadnych tunelach.
Apacze przybyli na tereny zachodnich stanów z północy ok 1500 r ne. Apacze wierzą, że na tych terenach byli "od zawsze". Ich legenda stworzenia głosi, że Wielki Stwórca Ulzen (lub Usen) wysłał na Ziemię Ga'an (Tańczącego Kruka lub Ducha Gór) jako przewodnika i nauczyciela ludzi, którzy te ziemie zamieszkiwali.
Szoszoni natomiast zamieszkiwali Idaho, Wyoming, Utah, Nevadę i skrawek Kalifornii.
Dziwne, żeby wiedzieli cokolwiek o oceanie na wschodzie, skoro do tego oceanu mieli spory kawałek.
J/w, Szoszoni nigdy nie byli na florydzie. Zamieszkiwali zachód USA.To samo mówią Szoszoni - wg ich wierzeń, przodkowie zamieszkujący Florydę przybyli na nią tunelami z wielkiego lądu, znajdującego się po środku Atlantyku.
Mt Shasta to wulkan, nic więc dziwnego - to tłumaczy wszelkie rewelacje o wytopionych korytarzach.pod górą Mt. Shasta okryli oni na przeszło 260 km idealnie wykonanych w skale korytarzy. Najbardziej zaskoczyła ich idealna gładkość ścian, pokrytych czymś w rodzaju stopionego szkliwa. Wszystko wskazywało jednoznacznie na to, że tunele te zostały wykonane metodą topienia skał a nie ich wykuwania! To też tłumaczyło, gdzie podziały się całe setki ton gruzu i ziemi, jakie z pewnością musiały by być gdzieś usuwane na zewnątrz z wykuwanych korytarzy.
A co ciekawsze, w każdej takiej opowieści musi się znaleźć element tajności - wkracza rząd/wojsko i zamyka. Jakie to standardoweRadość z odkrycia nie trwała jednak długo. Pomimo bowiem tak spektakularnych efektów poszukiwań cały zespół Instytutu został odsunięty od badań a teren wokół góry Mt.Shasta szczelnie zamknięty. Pretekstem było rzekome budowanie w tunelach podziemnej bazy dla armii Stanów Zjednoczonych. Przez pewien czas dostęp do Mt.Shasta był całkowicie zabroniony osobom nieupoważnionym, stan ten zmienił się dopiero po kilku latach, kiedy społeczeństwo o całej sprawie już zapomniało.

No tak, Szoszoni i Tybet. Tego nie skomentuję.Jak jednak mówią dalej w swoich przekazach Szoszoni i co rzekomo zostało im przekazane przez tzw. Wodza Światła, który miał do nich przybyć „z podziemi gór znajdujących się w Tybecie”: -
Pewne podobieństwa językowe można odkryć między każdymy dwoma językamijak jednak wytłumaczyć niedawno odkryte na Wyspie Wielkanocnej cale szeregi powiązań z hinduizmem, począwszy od pewnych podobieństw językowych, aż po niektóre tematy zdobnicze stosowane przy rzeźbach i budowlach?



A to bardzo ciekawe, bo przecież im głębiej pod ziemią, tym większy panuje tam upałW jednej chwili jednak jasno świecące Słońce i upał całkowicie ich zaskoczyły, po krótkiej chwili oboje zemdleli.


A co do dzieciaka, nasłuchał siępewnie podobnych opowiastek i potem zmyślił sobie bajeczkę o jaskini i zielonym facecie przystawiającym mu pudełko żeby uniknąć lania w dupę za błąkanie się po lesie

No właśnie... dzieciak wlazł do dziury, ale juz jej nie potrafi zlokalizowaćNiestety, pomimo solidnych poszukiwań, do dzisiaj nie udało się go zlokalizować. To samo dotyczy „dziury w ziemi” do której w 1987 roku wszedł Brian Stone.

To dlaczego nie wyjdą na powierzchnię?A co jesli to prawda,jesli naprawde pod ziemia istnieje cywlizacja o wiele bardziej zaawansowana od nas?
Istnieją. Tylko że są to tunele krasowe których pochodzenie jest doskonale znane. Sięgają od jeziorek Majów a wychodzą w głębinach zat. Meksykańskiej. Są zbadane i nie zawierają niczego niezwykłego.A ja jednak uważam że podziemne światy mogą istnieć czy je nazwiemy Agharta czy jakoś inaczej, szczególnie że podobno po Ameryką Pd istnieje gigantyczna sieć korytrzy podziemnych.