z tym się zgadzam. W dodatku nie napisał nic co śwadczyłoby przeciw możliwości uderzenia np.meteorytu, który mógłby spowodować taki potop.Wystarczy wielka baryła w atlantyk i już jest potop...
No, niemal jestem pewien że coś w ciągu ostatnich kilkunastu tysięcy lat chlupnęło do któregoś z oceanów. Ale statystycznie rzecz biorąc nie było to nic większego niż 200 m. Taki obiekt uderzając w ocean z prędkością ok. 20 km/s, 100 km od brzegu wywołałby falę o wysokość ok. 3 m ( głęboka woda), która na płyciźnie osiągnęła by wysokość od 30 do 120 metrów (w zależności od profilu podłoża i w punkcie wybrzeża najbliższym uderzeniu). Jak widzisz takie zderzenie mogłoby spowodować potop, ale raczej lokalny. Dla bardziej oddalonych miejsc zasada jest prosta: dwa razy dalej, dwa razu niższa fala. Dla 1000 km byłoby to już "zwykłe", choć konkretne tsunami. (fala od 3 do 12 m)
Większe "kamole" raczej nie spadały, bo żadne wyraźne ślady na to nie wskazują.
Azja jak Azja - ciekawi mnie po prostu czy nawet największa bryła byłaby w stanie doprowadzić do zalania terenów azjatyckich. Aczkolwiek - od pewnej wielkości brył - mówimy jednak o zniszczeniue jakiegokolwiek życia na Ziemi.
2-kilometrowa asteroida uderzająca w Ziemię z szybkością ok 20 km/s 100 km od brzegu wywołałaby falę o wysokości 230 m (na głębokiej wodzie). Na płyciźnie w najbliższym od uderzenia punkcie wybrzeża mogła by się wznieść na gigantyczną wysokość 2 do 8 km. Ale nie ma się czym podniecać, to byłby lokalny efekt. Mniej więcej taki (skala w pionie wyolbrzymiona dla uwidocznienia profilu):

Dla bardziej oddalonych wybrzeży wysokość fal malałaby według znanej już zasady: dla 1000 km byłoby 200-800 m, a dla 10 000 km byłoby 20-80 metrów). I choć kataklizm byłby rozległy, a o jego skutkach "trąbiłaby" cała otaczająca przyroda, to i tak nie byłby katastrofą na miarę opisów biblijnego potopu.
Polecam stronę:
http://users.tpg.com...i/spacegd7.htmlWszystko o megatsunami wywołanych uderzeniami asteroid.