okazuje się ,że spotkanie Wolskiego z ufo nie było jedyne w tamtym okresie :
"Zainteresowani zagadnieniem UFO doskonale znają jedno z najsłynniejszych polskich spotkań z obcymi. Chodzi oczywiście o „Incydent Emilciński” z 10 maja 1978 roku. Nie wszyscy jednak wiedzą, iż nie jest to jedyny, tego typu incydent...
Podobne zdarzenia miały miejsce 29 września 1978 roku w Przyrownicy i Golinie. Sprawy te są obecnie całkowicie zapomniane, postanowiłem to zmienić i wyciągnąć je na światło dzienne...
„Incydent w Przyrownicy” podzielić można na dwie fazy. Pierwszą jest obserwacja NOL-a poczyniona przez dwoje świadków. Poniższy opis zdarzenia pochodzi z książki „Bliskie spotkania z UFO w Polsce”, autorstwa Bronisława Rzepeckiego.
(...) Dzień 26 września 1978 roku, godzina 17.00 – Przyrownica. Emerytowana nauczycielka Anastazja Bystra wraz z 20 – letnią córką Janiną wyszła z domu, udając się do sąsiadów. Idąc drogą zauważyła wolno przemieszczający się obiekt w kształcie kuli. Świecąc intensywnym czerwonym światłem poruszał się on ruchem jednostajnym na wysokości ok. 30 m nad ziemią, w odległości kilkuset metrów od kobiet. Obserwacja trwała ok. 2 minut, w tym czasie obiekt pokonał trasę ok. 2 km, jego prędkość wynosiła, więc ok. 60 km/h.
Następnego dnia, czyli 27 września 1978 roku, miało miejsce kolejne dziwne wydarzenie.
Przed godziną 8 rano, Katarzyna Kolińska (obecnie Marianowska) szła do szkoły drogą prowadzącą z Magnus, gdy po prawej stronie w okolicach Łysej Góry zauważyła między drzewami nagły, krótkotrwały błysk światła. Ufolog, Bronisław Rzepecki, który swego czasu badał ten przypadek spekuluje, iż mogło to być lądowanie obiektu, poprzedzające późniejszą obserwację obcych istot.
Spotkanie w lesie
Uczestnikami „drugiej fazy” „Zdarzenia w Przyrownicy” byli uczniowie szkoły podstawowej w Przyrownicy. 10-letni wówczas, Sławomir Karolak, Radosław Wawrzyniak, jego brat Krzysztof oraz Anna Jarocińska.
Trójka chłopców przyszła do szkoły o godz. 8 Mając godzinę wolnego czasu (tego dnia lekcję zaczynały się o godz. 9, ale większość dzieci z przyzwyczajenia i tak przyszła wcześniej), do rozpoczęcia lekcji, poszli do lasu. Zbliżali się do gęsto zarośniętego odcinka lasku, gdy nagle w odległości ok. 7-8 m od siebie zauważyli poruszającą się dziwną postać. Jako pierwszy postać zauważył Radosław Wawrzyniak, który zwrócił na nią uwagę kolegi oraz brata. Istota przemieszczała się w tym momencie bokiem do chłopców, prawdopodobnie jednak usłyszała głos Radka, wówczas stanęła i odwróciła się do świadków przodem.
Nieznajomy o zielonej twarzy
Świadkowie stwierdzili, iż mogła mieć ok. 1,70 m wzrostu. Ubrana była w czarny kombinezon zakrywający głowę (podobny do tych, jakie nosiły istoty z Emilcina), miała zieloną twarz oraz ręce opuszczone wzdłuż tułowia. Chłopcy obserwowali istotę przez 5 sekund, po czym przerażeni jej wyglądem i zielonym kolorem twarzy szybko uciekli do szkoły.
Zaraz po wejściu do klasy szybko opowiedzieli o swym niezwykłym spotkaniu nauczycielce p. Janinie Chlebowskiej, która wraz z dzieci udała się szybko na miejsce zdarzenia.
(...) W szkole (lub koło niej) została uczennica III klasy, koleżanka świadków – Anna Jarocińska. Nie udało się ustalić dlaczego nie poszła ona od razu z wszystkimi do lasu, w każdym bądź razie, w chwilę po nich poszła drogą leśną prowadzącą do Magnusy, chcąc ich dogonić. Gdy doszła na zakręt zobaczyła tę samą (lub taką samą) istotę. Stała ona w miejscu w odległości ok. 3 m od niej. Ubrana była w ciemny kombinezon. Twarz jej wyglądała jak „maska”, brak było rysów ludzkich, świadek nie rozróżniła ust, oczu, nosa... Kolor twarzy i rąk – zielone.
Anna Jarocińska zauważyła szczegół, którego nie dostrzegli jej koledzy z klasy, według jej relacji, wystające spod obcisłego kombinezonu ręce posiadały małe „płetwy” pomiędzy palcami. Podobne płetwy znajdowały się w również na nogach istoty. Postać mogła być wzrostu dorosłego mężczyzny. Podobnie jak w przypadku obserwacji, jaką poczynili wcześniej chłopcy, także i ten incydent trwał zaledwie kilka sekund. Anna Jarocińska, bowiem w przerażeniu wywołanym wyglądem postaci oraz pod wpływem relacji kolegów szybko wbiegła z powrotem do szkoły.
Tak w wielkim skrócie wygląda „Incydent w Przyrownicy”. Pomimo 30 lat, jakie upłynęły od tych wydarzeń, świadkowie wciąż utrzymują, że są one autentyczne. Co więcej udało się nam dotrzeć do innych incydentów z UFO jakie miały miejsce w Przyrownicy, wiemy, że np. obserwacji takich obiektów były tam o wiele więcej. Mamy kontakt ze świadkami tych wydarzeń i w tym momencie zbieramy wszelkie możliwe informacje.
Na zakończenie musimy wspomnieć jeszcze o zdarzeniu z obcymi istotami, jakie miało miejsce w miejscowości Golina znajdującej się niedaleko Przyrownicy. Incydent ten miał miejsce dokładnie 27 września 1978 roku ok. godz. 13, czyli 5 godzin od obserwacji obcej istoty w Przyrownicy. Uczestnikiem incydentu był 31-letni wówczas Henryk Marciniak.
Aby dokładnie przedstawić to, co się wydarzyło przytoczymy opis pochodzący z książki B. Rzepeckiego „Bliskie spotkania z UFO w Polsce”.
Golina – 1978 r.
- "27 września 1978 roku ok. godz. 13 pojechał on motocyklem na grzyby do lasu, ok. 2 km na wschód od Goliny. W pewnym momencie na porębie zobaczył szarego koloru obiekt, przypominający kształtem i wielkością barakowóz. Stał on na ziemi na czterech, dość wysokich podporach. Rozsunęły się w nim drzwi i stanęły w nich dwie istoty, znacznie różniące się od ludzi. Z kwadratowego otworu wysunęły się stopnie, po których zeszły one na ziemię. Podeszły do świadka i uścisnęły mu rękę. Miały pl. 1,40 m wzrostu, ciemne kombinezony ściśle przylegające do ciała, twarze i ręce zielone, a oczy większe od ludzkich i ułożone skośnie, zewnętrznymi końcami zwrócone ku górze. Końce wąskich ust były zakrzywione w kierunku podbródka. Silnie wystające kości policzkowe, na którym – podobnie jak na całej twarzy – skóra była gładka i bez zmarszczek. Zębów i nosa świadek nie zauważył, nie zwrócił na te szczegóły uwagi".
Według świadka istoty porozumiewały się ze sobą za pomocą dźwięków przypominających płytę gramofonową (tak jakby 33 – obrotową nastawić na 78 obrotów), jeden z obcych trzymał w ręku coś wyglądającego jak jakiś aparat. Urządzenie to „pstrykało” i przesuwała się w nim wąska taśma. Henryk Marciniak opowiadał, iż istoty zainteresowane były jego motocyklem oraz grzybami, które miał w koszyku. Po obejrzeniu udały się na pokład NOL-a, jak wynika z relacji świadka, weszły tam po schodkach, poczym otwór zamknął się, natomiast „barakowóz” uniósł się nie wydając żadnego dźwięku w niebo. Świadek dodał jeszcze, że w momencie, gdy obiekt znajdował się nad wierzchołkami drzew poczuł silny powiew. Po kilkunastu sekundach po UFO nie było już żadnego śladu."
Źródło.