W roku 1999, angielski astronom dr John Murray opublikował swoje obliczenia trajektorii komet na obrzeżach Układu Słonecznego i doszedł do wniosku, że na komety oddziałuje tam masywne ciało kosmiczne, kilka razy większe od Jowisza. Ta nieznana planeta jest oddalona od Słońca na 5 mld km i wykonuje pełen obieg dookoła niego raz na 6 mln lat, przy czym kierunek jej ruchu jest wstecznym w stosunku do reszty planet Układu Słonecznego. Traktuje o tym mój artykuł zamieszczony w „Kalejdoskop NLO” nr 1-3/2004 z dnia 12 stycznia 2004 roku.
Dwa Transplutony!?
Okazuje się, że jeszcze przed Murray’em, bo w roku 1986 profesor katedry astronomii Instytutu Pedagogicznego w Gorki pod Moskwą – dr W. Radzijewskij przeprowadził analogiczne obliczenia i doszedł co nieco innego, ale znacznie ciekawszego wniosku, a mianowicie – 60% danych wskazywało na to, że komety wchodziły w kontakt z polem grawitacyjnym jakiegoś ciała kosmicznego, obiegającego Słońce ruchem wstecznym w stosunku do reszty planet Układu. Pozostałe 40% danych mówiło o wpływie na komety drugiej nieznanej planety, która obiega Słońce ruchem prostym!
Hipotetyczną planetę za orbitą Plutona zaproponowano nazwać Transplutonem. Dr Radzijewskij wykazał, że takich Transplutonów istnieje co najmniej d w a !
Cała nadzieja w LST Hubble!
Na podstawie tych danych, dr Radzijewskij sporządził kometarny globus i atlas, na których pokazał prawdopodobne rozmieszczenie nie odkrytych jeszcze planet – Transplutona-1 i Transplutona-2. Masa pierwszego szacowana jest na 400 mas Ziemi – MZ, zaś drugiego – na 240 MZ. Dla porównania powiem tylko tyle, że masę Jowisza szacuje się na 318 MZ.
Jasność Transplutonów jest niewielka. Dlatego też astronomowie mają nadzieję na odkrycie Transplutonów przy pomocy orbitalnego teleskopu LST Hubble, którego zaprogramowano m.in. na poszukiwanie planet pozaplutonowych...
Niestety, podejście Transplutona-1 do peryhelium może przysporzyć w przyszłości Ziemi wiele kłopotów. W czasie miliardów lat istnienia Układu Słonecznego, Słońce zmusiło wszystkie planety do obiegania siebie w kierunku prostym, i to po niemal kolistych orbitach. I tylko na krańcach Układu Słonecznego, gdzie jego grawitacyjny wpływ jest niewielki, Pluton może mieć możliwość posiadania wyciągniętej orbity, dzięki czemu okresowo zbliża się on do Słońca bardziej, niż jego kosmiczny sąsiad – Neptun!
Niebezpieczny powrót.
Powrót Transplutona-1 całkowicie jednoznacznie świadczy o tym, że ta gigantyczna planeta n i e n a l e ż y do Systemu Słonecznego, a okazuje się być międzygwiezdnym wędrowcem. Można przedstawić sobie, że ta planeta całkiem niedawno przybyła w graniczne przestrzenie Układu i jeżeli ona porusza się z v > 16-20 km/s, to może kontynuować swoją nieskończoną podróż po Galaktyce. To byłby najlepszy scenariusz – oczywiście dla nas. Jeżeli ta planeta ma mniejszą prędkość i znajduje się już w polu grawitacyjnym Słońca, to może przybliżać się od czasu do czasu do ogniska swej bardzo wydłużonej orbity, wcinając się w rodzinę „słonecznych” planet. Możliwe, ze ona może podejść do Jowisza, i daj Panie Boże – jak się to mówi – żeby Ziemia nie stała na jej drodze...
Niektórzy astronomowie zakładają, że taka planeta-wędrowiec pewnego razu weszła do Układu Słonecznego i rozwaliła na kawałki stojącą jej na drodze planetę Faeton (nazwa inna ale skądś to znam - Logos ), której orbita znajdowała się pomiędzy Jowiszem a Marsem!
Jak rozwinie się sytuacja – pokażą dalsze obserwacje astronomiczne i poszukiwania Transplutona-1.
Ostrzeżenia od Obcych?...
A jednak sprawa istnienia Transplutonów ma jeszcze jeden aspekt, o którym pisałem już na łamach „Świata UFO” i „Nieznanego Świata”. Chodzi mi konkretnie o interpretację jednego z piktogramów zbożowych na polach Anglii – PZ Alesford 1995, który pokazuje dokładnie położenie Słońca i Plutona z Charonem, a także Pasa Kuipera, Obłoku Oorta i... aż czterech (!!!) planet pozaplutonowych – vide ilustracja. Kosmiczne „lody” Obłoku Oorta sięgają niemal odległości 2 lat biegu światła od Słońca – jak sądzą niektórzy astronomowie – a zatem planety te znajdują się w odległości co najmniej 1-1,5 ly. Wykrycie ich nie powinno być trudne, bowiem kosmicznych wędrowców – w rodzaju planety TMR-1C – wykrywamy na odległości prawie 500 ly. Problem leży w tym, że nie wiadomo – gdzie ich szukać. Sądzę, że pomocą w tych poszukiwaniach może być ten właśnie piktogram zbożowy z Anglii.
Czytamy agrosymbol.
PZ Alesford 1995 powstał dnia 15 lipca 1995 roku. Zakładając, że pokazuje on konfigurację planet na dzień 15 lipca 1995, godzinę 12:00 GMT, to Pluton znajdował się na RA = 15h55m19s,8 i DE = -6o21’38”,2 – czyli w konstelacji Węża Wodnego - Hya. Przyjmując za podstawę obliczeń położenie Plutona, można pomierzyć kąty pomiędzy Plutonem, Słońcem i obiektami pozaplutonowymi i tym samym ustalić z grubsza ich położenie. I tak przyjmując oznaczenia dla Słońca - A, Plutona - J, a Transplutoinów – TPL-1, TPL-2 i TPL-3 oraz hipotetycznej Nemezis – Nem – która wydaje się być nie tyle karłowatą gwiazdą, ile właśnie planetą-wędrowcem,
- wynika z tego, że Transplutona-1 należałoby poszukać w Rybach, Transplutona-2 w Baranie, Transplutona-3 na pograniczu Koziorożca i Wodnika, zaś planety-wędrowca Nemezis w Byku. Oczywiście zakładając, że wszystkie te obiekty znajdują się w płaszczyźnie ekliptyki, co może dotyczyć Transplutonów, a l e n i e Nemezis, która jest obiektem pozaukładowym, i może znajdować się gdziekolwiek.
Czy jest to Ostrzeżenie od Braci w Rozumie? Być może. W każdym razie szukać trzeba... Ludowa mądrość mówi: lepiej dźwigać, niż ścigać. A doświadczenie uczy, że lepiej być mądrym przed szkodą, bo po szkodzie w tym przypadku, może już nas nie być...
Przekład z j. rosyjskiego i komentarz – Robert K. Leśniakiewicz Š

Edit: żeby nie było konkretny piktogram:

co ciekawe ten powstał niedaleko następnego dnia:

źródło: http://ufo.internauc...ule=news&id=380