Vkali ma rację. Ty nigdy nie odpiszesz na czyjeś - niewygodne - argumenty.
Ponownie widzimy zastosowanie "moralności Kalego" (oczywiście Kalego z "W pustyni i w puszczy" - żeby nie było poważnego nieporozumienia). Od początku mojego pobytu na tym forum (czyli już 3 lata) czekam na porządne zajęcie się przez zwolenników TS tematem świadków spod Pentagonu i tych innych rzeczy o jakich była mowa (geneator, lampy itp) i co otrzymuję w zamian? Nic. "To bzdury", "to nieistotne" itp.
Gdybyśmy tak przypatrzyli się lepiej, to wyszłoby na jaw, że całe grono sceptyków tutaj obecnych przez te wszystkie lata miało przed sobą całe forum zapełnione argumentami, z którymi się nie zgadzali. I przez te trzy lata (a nawet i więcej zapewne, ale tylko od tych trzech lat tu jestem więc i mogłem to obserwować) sceptycy zabierali się po kolei za rozmaite elementy teorii spiskowych. A zwolennicy? Przeważnie (mówię to z własnych obserwacji) próbowali bronić swojej przyjętej już z góry za "prawdziwą i niepodważalną" teorii i ograniczali się (bez urazy, ale głównie o Tobie mówię) do stwierdzeń typu "nic nie rozumiecie", "narciarz" itp.
I to właśnie bronienie tych teorii spiskowych przeważnie polegało na unikaniu kłopotliwych dla Was tematów - takich jak np owi świadkowie spod Pentagonu. Dlatego po dziś dzień to dla Was "stek bzdur".
A przykładem dość świeżym jest osoba Quintusa, który notorycznie uchyla się od odpowiadania na stawiane pytania albo ucieka w momencie wytknięcia niewiedzy - jak w przypadku "85 nagrań". Zamiast tego mamy "nie rób z ludzi idiotów" i na tym się kończy. Ale rzecz jasna osoba Quintusa nie budzi u Ciebie takich zastrzeżeń - zapewne dlatego, że to kolega z "obozu".
Po drugie - zapewne mówisz teraz o tej II wojnie i reszcie tego, o czym napisałeś. Jak już wspomniałęm wykracza to poza moje obecne zaintereowania a weryfikowanie tego zajęłoby mi dużo czasu i wymagałoby zagłębienia się w książki i internet. Więc co mam napisać? Cokolwiek bym teraz nie napiał to i tak byłoby źle, bo czułbyś się nieusatysfakcjonowany.
Jakiś świadków, których nigdy na oczy nie widziałeś i w gruncie rzeczy nie ma pewności, czy Ci ludzie nie są postaciami fikcyjnymi.
Uważasz świadków spod Pentagonu, podanych z imienia i nazwiska (niektórzy z nich to ludzie znani - np reporterzy) za "postacie fikcyjne"? A dlaczego po prostu nie przyjmiesz, że Ci ludzie naprawdę widzieli ten samolot? Co stoi na przeszkodzie? Co, spośród spiskowych rewelacji na temat Pentagonu, przebija swoją siłą zeznania około setki ludzi, którzy znajdowali się wówczas na miejscu zdarzenia (na ruchliwej ulicy, która biegnie tuż obok Pentagonu i nad którą przeleciał samolot)?
To jest właśnie moim zdaniem uchylanie się i unikanie odpowiedzi - "bzdury", "fikcyjne" itp.
Mało tego, nie dośc że jesteś manipulant nieświadomy, bądź świadomy, co słusznie zauważa Vkali, to unikasz odpowiedzi na konkretnie zadane pytania.
Jeśli oczekujesz od innych odpowiedzi, to udzielaj odpowiedzi.
Jak wyżej.
Wiarygodny świadek jest dowodem wówczas, gdy sam do niego dotrzesz bezpośrednio w celu potwierdzenia rewelacji. Z tyłkiem na grzanym foteliku przed szklanym ekranem , to możesz co najwyżej pomażyc o jakichkolwiek dowodach jeśli chodzi o aspekt personalny.
Tutaj też stosujesz podwójne standardy. Gdy mowa jest o "sceptykach", to oni nie są w stanie niczego "udowodnić" siedząc na "foteliku" przed monitorem komputera. Ale to samo magicznie nie odnosi się zupełnie do tych, którzy również siedząc na takich samych fotelikach przed takimi samymi monitoramikomputera zalewają youtube i internet swoimi "analizami" "udowadniającymi" spisek władz USA.
Różnica polega na tym, że, tak jak zauważył (o ile się nie mylę) moze tak może nie, to sceptycy posiadają największą wiedzę na temat teorii spiskowych - bo muszą znać i teorie spiskowe i teorie oficjalne, aby je porównać. Zwolennicy TS zaś z góry ograniczają się jedynie to spiskowej strony, a stronęprzeciwną (w tym przypadku oficjalną) tak samo z góry uznają za zakłamaną i nawet nie próbują się z nią zagłębić.
Podobnie jest np z zapewne wychwalanym przez Ciebie filmem "Loose Change" - myślisz, że autorzy tamtego filmiku pofatygowali się i przesłuchali najważniejszych świadków tamtego dnia? Strażaków, którzy przed zawaleniem WTC7 mówili, że "nic nie da się zrobić, budynek musi się zawalić" albo tychże świadków spod Pentagonu? Z tego co wiem, użyto w tym filmie nagrania w którym Mike Walters mówi, że było to "jak rakieta" (i to wszystko!), mimo, że kawałek dalej ta sama osoba mówiła (o ile się nie mylę), że to był duży samolot pasażerski.
Oni jak widać nie pofatygowali się absolutnie aby dokonać jakichkolwiek wywiadów, bo te wywiady zrujnowałyby ich teorie. Ale to znowu zapewne absolutnie Ci nie przeszkadza (jak i innym zwolennikom TS) w polecaniu tego filmu i uznawaniu go za "pokazującego prawdę".
Już kilka razy pisałem Ci o dofinansowaniu hitlera i niezależnie od miejsca znajdowania się tych informacji olałeś temat i nie chciałeś się w ogóle do niego odnieśc. A wiesz dlaczego?
Wiem - bo nie widzę sensu dyskutowania o Hitlerze w temacie o 9/11. A historię II wojny znam na tyle, na ile może ją znać ktoś kto lubi trochę liznąć historii ale bez zagłębiania się w jej rozmaite aspekty - więc siłą rzeczy nie mam już teraz, zaraz, możliwości ani wiedzy potrzebnej do omówienia tego tematu.
świadek, którego na oczy nie widziałeś, to żaden dowód
Spieszę zauważyć, że Ty nie widziałeś również na własne oczy niczego, co dowodzi spisku. A zatem? Poza tym nie widziałeś też np dowodów w sprawie Josepha Fritzla (tego, który córkę więził i gwałcił w swojej piwnicy przez kilkanaście lat) więc co - mamy go wypuścić, bo jest niewinny a służbom nie można wierzyć, bo na pewno "są w to zamieszani"?
Kto Ci o tym powiedział? Prezydent? Ciocia? Wujek? A może Królowa Elżbieta?
No widzisz, a mi w tym samym poście (!) zarzucasz, że uchylam się od odpowiadania na poważne tematy. A świadkowie spod Pentagonu to niezwykle ważny temat.
Owszem, widziałem wielokrotnie tego typu zjawiska, lecz nie mówię o nich z przyczyn personalnych.
Jedną z przyczyn jest ktoś taki jak ty - cynik.
Nie mam zamiaru mówic o czymś, by potem w moim kierunku poszła szydera.
Wiele razy zapewniałem, że nie mam powodó aby Ci w tej kwestii nie wierzyć i tyle. Żadnej szydery by nie było. Ale to nie ma temat 9/11.
I proszę z miejsca nie traktowac tego jako obrazę, bo Aquili nie obrażam.
Śmiem twierdzic, że to on próbuje robic - szydząc ze mnie w cyniczny sposób.
Nie czuję się niczym obrażony a i sam nie chciałem Cię obrazić, jeśli poczułęś się urażony to przepraszam. Powyższy zmyślony przeze mnie dialog miał na celu jedynie pokazanie metod, jakie napotykamy w rozmowie ze zwolennikami TS - rzeczy istotne są przez nich nazywane nieistotnymi (co niby ma uprawniać do ich olewania) a wszelka postawa przeciwna do ich postawy od razu spotyka się z zarzutami o "byciu opłacanym przez CIA".