Przyznam, ze to o czym napisze przytrafialo mi sie juz niejednokrotnie, dzis dopiero wpadlem na pomysl opisania tego przezycia. Parapsychologia zajmuje sie juz ok. 2 lata, potrafilem w miare sukcesywnie wchodzic w LD czy OOBE. Jednak od jakiegos czasu (pol roku) dochodzi do dziwnych wypadkow, kiedy jestem w astralu. Po opuszczeniu ciala cale otoczenie wyglada identycznie, wiec nie mam watpliwosci, ze to OOBE, jest jednak pewien mankament - wszechogarniajaca ciemnosc. Myslalem najpierw, ze to przez fakt, ze wychodzilem poza cialo w nocy, okazalo sie jednak, ze nawet za dnia w astralu panuje noc. Staralem sie cos z tym zrobic, sila woli 'zapalac' swiatlo, ale nic nie pomagalo. Pewnego razu skupilem sie nad tym tak silnie, ze poczulem...otworzenie sie czakry. W pewnym sesnie bylem zadowolony, ze czakra, znajdujaca sie na czole byla laskawa sie otworzyc po tylu probach,

ale nie o to chodzilo. Tego razu jednak cos bylo nie tak. Od tamtej pory przy kazdym OOBE czulem, ze ktos mnie sledzi, ciemna zamazana postac, wlasciwie nawet nie pamietam jej zarysu. Staralem sie ja ignorowac, jednak jakis miesiac pozniej to 'cos' zaczelo podchodzic do mnie coraz blizej. Probowalem wiec skontaktowac sie z ta postacia, nagle doznalem calkowitego paralizu. Nie dosc, ze nie moglem sie poruszac, to jeszcze nie moglem jakkolwiek wrocic do ciala! Czulem strach, jakiego nie doznalem jeszcze nigdy. Zanim ta postac zblizyla sie do mnie calkowicie udalo mi sie uciec, wrocic do ciala. Mimo to, nie dalem szybko za wygrana, czesto staralem sie przezwyciezyc strach, ze znowu spotkam to cos, co pewnego dnia skonczylo sie naprawde zle. To cos zaczelo niemal warczec, nie wiem dokaldnie jak opisac ten dzwiek, ale bardzo przypominal warkot, tyle, ze mialem wrazenie, ze slysze go tylko ja. Dzwiek ten 'wkrecal' mi sie do glowy, strach narastal przy kazdym warknieciu. Probowalem szybko wrocic, ale znowu dopadl mnie paraliz, staralem sie nie myslec o tym co sie dzieje, zapomniec o strachu, usmiechnac sie. Na nic sie to zdalo. Postac zaczela biec w moja strone, nabrala dziwnej formy, nie psa, ale cos takiej wielkosci. Nie wiem, jak to opisac, to cos wygladalo jak wielka swinia z pyskiem z klami. Konczyny tego czegos byly niezwykle dlugie i prezne. Istota ta rzucila sie na mnie, w strone mojej glowy. Nie moglem sie ruszyc, bol byl przeszywajacy. Pomyslalem szybko o kims zmarlym z rodziny, o dobrych duchach, o aniolach, kims kto moglby mi pomoc. Cale otoczenie zrobilo sie nagle czerwone, cos zaczelo 'wciagac' ta istote, ja szybko odzyskalem pelna swiadomosc i wrocilem do ciala. Po przebudzeniu czulem ogromny bol glowy, wstalem z lozka, zeby napic sie wody, ale musailem 5 minut odsiedziec na lozku, bo poczulem, ze zaczelo krecic mi sie w glowie, wolalem odczekac. Do konca nocy nie bylem w stanie zasnac. Kiedy tylko zaczalem tracic swiadomosc, odchodzic w swiat snu, bol glowy sie nasilal do takiego stopnia, ze nagle sie budzilem. Od tamtej pory nie probowalem juz wiecej wchodzic do OOBE. Wole nie przyzywac tego jeszcze raz.
Moglby ktos mi powiedziec, czy spotkal sie z czyms takim, czy wie jak sie mozna tego pozbyc? Prosze o pomoc, bo nie moge z tym dluzej zyc, skoro czesto bywa, ze mam 'niechciane OOBE'. Nie mysle nawet zeby dlugo tak posiedziec w tym stanie, czuje cos za soba, ale nawet nie mysle o tym, zeby dluzej tam sie znajdowac. Szybko opuszczam astral, a noc mam z glowy :cry: