6 kwietnia, godz. 4 rano - wtedy na Iran mają spaść amerykańskie bomby. Tak przynajmniej wynika z informacji rosyjskiego wywiadu. Iran jest pewien, że ataku nie będzie, choć w Zatoce Perskiej trwają największe od 2003 roku manewry floty USA.
Według rosyjskiego portalu Newsru.com, plan ataku na Iran, noszący kryptonim "Bite" (Ukąszenie), przewiduje 12-godzinne bombardowanie głównych instalacji nuklearnych Iranu. Zdaniem rosyjskiego wywiadu, Amerykanie przygotowali listę celów na irańskim terytorium i przećwiczyli ewentualną operację wojskową podczas manewrów.
Nie jest natomiast przewidziany atak lądowy. Rosyjscy eksperci nie wykluczają jednak, że Amerykanie zdecydują się także na taki atak po oszacowaniu strat zadanych przeciwnikowi.
Szacuje się, że koncentracja sił wojskowych USA w regionie osiągnęła już poziom z marca 2003 r., czyli sprzed inwazji na Irak. W manewrach w Zatoce Perskiej bierze udział 45 okrętów NATO, w tym 30 amerykańskich i 2 lotniskowce.
Szef irańskiej dyplomacji Manuszehr Mottaki oznajmił, że USA "nie ośmielą się" zaatakować Iranu. A to dlatego, że Stany Zjednoczone "nie są w stanie zaangażować się w kolejny kryzys" poza Irakiem.
Podsekretarz stanu USA Nicholas Burns zapewnia, że amerykańskie lotniskowce w Zatoce Perskiej nie mają zamiaru prowokować konfrontacji z Iranem, a Waszyngton jest zaangażowany w wysiłki dyplomatyczne, które odnoszą sukces. Zaprzeczył też, by termin rozpoczęcia ćwiczeń miał coś wspólnego z zatrzymaniem przez Irańczyków w ubiegłym tygodniu 15 brytyjskich żołnierzy.
http://www.dziennik....ArticleId=38009