Napisano 16.06.2009 - 14:17
Masz jeszcze mało polityczne poglądy....wiadomo że Rosja wystraszyła się naszego prezydenta który na wiecu w stolicy Gruzji wypowiedział te słynne słowa, "jesteśmy tu po to, by walczyć" po czym wsiadł w salolot i zwiał.....robiąc z Polaków idiotów.
Jako człek raczej spokojny na miejscu władz Rosji natychmiast odciąłbym dostawy gazu i ropy do Polski aby ustawić i odpowiednio ukierunkować politykę społeczeństwa.
Napisano 16.06.2009 - 15:45
Nie ma źródeł alternatywnych....chyba że w Wenezueli, UE nie zrobi nic ponieważ ma ten sam problem. Wyobrażasz sobie indywidualną rurkę do Polski za śmierć naszych żołnierzy ?i przyspieszyłoby szukanie źródeł alternatywnych (jakkolwiek bezsensu to brzmi, bo dywersyfikację energetyczną powinniśmy mieć już dawno za sobą.)
Napisano 16.06.2009 - 16:15
Napisano 16.06.2009 - 22:15
Szczególnie teść Radka Sikorskiego...oraz jego żydowską małżonkę. Jak się wkręca dzieci do rządzenia państwem ? I kto tam jeszcze był z "odpowiednimi" korzeniami ? Boni i ekipa. Nie dziwota że Donek jako premier osobiście musiał fatygować się do teścia Sikorskiego aby ustalić wysokość "odszkodowania" za Holokaust... proponuję przeanalizować mapkę:bo przecież Iran to źli terroryści i jakby Ameryka na nas patrzyła krzywo...
Napisano 18.06.2009 - 08:27
14:11, 17.06.2009
Reuters, PAP
Z dachu strzelają do ludzi
Słychać strzały, tłum panikuje, za chwilę ktoś, kogo trafiła kula, leży we krwi. Na dachu stoją strzelcy Gwardii Rewolucyjnej. Irańscy blogerzy umieścili w sieci wideo z poniedziałkowych zamieszek, podczas których zginęło 7 osób. Film pojawiło się w internecie w środę. Irańscy autorzy objaśniają, że czarne sylwetki na dachu budynku to członkowie Gwardii Rewolucyjnej, którzy strzelali do tłumu. Przed budynkiem, który jest siedzibą Gwardii płonie ogień – pożar wzniecili przeciwnicy prezydenta Ahmadineżada, którzy zaatakowali budynek.
Biją protestujących pałkami
Druga część filmu przedstawia protestujących w niezidentyfikowanej przez agencję Reutera okolicy. Maszerujący krzyczą: "Śmierć dyktatorowi". Na filmie widać, jak policja bije demonstrujących pałkami.
Musawi w internecie wzywa do żałoby
Pokonany w wyborach prezydenckich w Iranie Mir-Hosejn Musawi zaapelował w środę do swych zwolenników, by w czwartek wzięli udział w pokojowych manifestacjach lub gromadzili się w meczetach w akcie solidarności z ofiarami powyborczych starć z siłami porządkowymi.
- W ciągu ostatnich kilku dni, w wyniku nielegalnych i pełnych przemocy starć policji z Irańczykami, protestującymi przeciwko wynikom prezydenckich wyborów, wielu naszych rodaków zginęło lub zostało rannych - oświadczył Musawi na swojej stronie internetowej. - Proszę ludzi, by wyrazili swą solidarność z rodzinami ofiar, gromadząc się w meczetach i uczestnicząc w pokojowych demonstracjach - apelował. Zapowiedział, że osobiście weźmie udział w tych wydarzeniach, jednak nie sprecyzował ani miejsca, ani czasu.
Państwowe media w Iranie podały, że w poniedziałkowych protestach w Teheranie zginęło siedem osób.
W piątkowych wyborach prezydenckich w Iranie - zgodnie z oficjalnymi danymi - zwyciężył dotychczasowy szef państwa Mahmud Ahmadineżad.
aga//kwj
Źródło: www.tvn24.pl
16:07, 17.06.2009
PAP
Gwardia Rewolucyjna grozi mediom
PROTESTY W IRANIE NA CENZUROWANYM
Gwardia Rewolucyjna, elitarna jednostka wojskowa, zagroziła irańskim mediom internetowym krokami prawnymi, jeśli te będą publikować informacje o powyborczych protestach. Tylko w poniedziałek zginęło na ulicach Teheranu 7 osób. "Ci, którzy promują zamieszki i grożą ludziom w internecie wiedzą, że wystawiają się na bardzo zdecydowane działania prawne z naszej strony. Żądamy, aby wycofali swe informacje" - oświadczono w komunikacie.
Zdaniem Gwardii Rewolucyjnej strony internetowe donoszące o zamieszkach na ulicach Teheranu są "finansowane i technicznie wspierane przez kanadyjskie i amerykańskie społeczeństwo, naciskane przez wywiad USA i Wielkiej Brytanii".
Krew na ulicach Teheranu
Po ogłoszeniu wyników piątkowych wyborów prezydenckich, w których zwyciężył radykał Mahmud Ahmadineżad, odezwała się irańska ulica. Doszło do zamieszek i gwałtownych protestów, w których zginęło co najmniej 7 osób.
Główny rywal Ahmadineżada, Mir-Hosejn Musawi zarzucił władzom fałszerstwa i wezwał Radę Strażników Konstytucji do anulowania wyniku wyborów. Ta oświadczyła, że gotowa ponownie częściowo przeliczyć głosy.
Gwardia Rewolucyjna, zwana Strażnikami Rewolucji, została utworzono po rewolucji islamskiej w 1979 roku w celu jej obrony przed - jak to określano - "wewnętrznymi i zewnętrznymi" zagrożeniami. Ma własne siły powietrzne, lądowe i marynarkę wojenną. Dysponuje lepszymi środkami finansowymi i technicznymi niż regularna armia irańska. Gwardia podlega bezpośrednio duchowemu przywódcy Iranu ajatollahowi Alemu Chamenei.
jak//kwj
Źródło: www.tvn24.pl
18:12, 17.06.2009
PAP
Morze ludzi na ulicach Teheranu
Dziesiątki tysięcy zwolenników Mir-Hosajna Musawiego wyszły na ulice Teheranu. To piąty dzień protestów przeciwko wynikom wyborów prezydenckich. Jedna z ulic prowadzących do placu Haft-e Tir wypełniona jest na długości kilku kilometrów - relacjonują świadkowie. W dotychczasowych protestach, które wybuchły po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydenckich, zginęło co najmniej 7 osób.
"V" jak zwycięstwo
Większość ludzi ubranych jest na czarno, a na nadgarstkach i czołach mają zielone przepaski - w kolorze kandydata obozu reformatorów. Tłum zbiera się na placu Haft-e Tir i sąsiednich ulicach.
Ludzie milczą, często składając palce w literę "V" - znak zwycięstwa. Część z zebranych trzyma zdjęcia ofiar ludzi, którzy zginęli w zamieszkach w ostatnich dniach.
Wcześniej agencja Fars informowała, powołując się na ministra spraw wewnętrznych Sadika Mahsuliego, że "nie wydano zezwolenia na zgromadzenie czy wiec na placu Haft-e Tir" w środę. Na razie jednak nie ma doniesień o represyjnych działaniach służb bezpieczeństwa.
Piątkowe wybory prezydenckie - zgodnie z oficjalnymi danymi - wygrał dotychczasowy szef państwa Mahmud Ahmadineżad. Jednak jego główny przeciwnik domagał się, z powodu naruszeń wyborczych, unieważnienia wyniku głosowania.
jak//kwj
Źródło: www.tvn24.pl
Cyberwojna domowa
Opublikowano:
2009-06-17 13:56:00
Eksperci monitorujący sytuację w Iranie uważają, że wybuchła tam cyfrowa wojna domowa pomiędzy rządem a protestującymi. Zwolennicy Mira Hosseina Mousawiego przeprowadzili atak typu DDoS na rządowe serwery. Używają przy tym serwisu Twitter do rekrutowania kolejnych chętnych do przeprowadzania ataków.
Zwolennicy Mousawiego mówią, że ostatnie wybory prezydenckie zostały sfałszowane. W odpowiedzi na atak rząd w Teheranie zablokował obywatelom dostęp do internetu. Blokada trwała przez 20 godzin i niemal sparaliżowała łączność Iranu ze światem. Później blokadę zniesiono, ale rząd prawdopodobnie filtruje ruch i blokuje niektóre witryny. Ponadto doszło do ataków na konta w Twitterze i Facebooku. Zostały one prawdopodobnie zainspirowane przez rząd.
"Niektóre z zaatakowanych profili były wykorzystywane do zwoływania się zwolenników Mousawiego, a rząd Iranu próbował rozprzestrzeniać za ich pośrednictwem fałszywe informacje" - mówi Ariel Silverstone, niezależny specjalista ds. bezpieczeństwa.
Tymczasem w sieci pojawiły się różne narzędzia pozwalające na przeprowadzanie ataków przeciwko irańskim stronom rządowym.
Źródło: www.onet.pl
Napisano 20.06.2009 - 18:17
Napisano 20.06.2009 - 18:38
Napisano 20.06.2009 - 19:35
Napisano 20.06.2009 - 21:58
Napisano 20.06.2009 - 22:35
Napisano 21.06.2009 - 10:02
Napisano 21.06.2009 - 12:20
11:06, 21.06.2009
CNN, PAP
Liczba ofiar rośnie. Sprzeczne informacje z Teheranu
MIR HOSEJN MUSAWI "GOTOWY NA MĘCZEŃSTWO"
Z ogarniętego powyborczymi protestami Iranu dochodzą sprzeczne informacje o ofiarach. Telewizja państwowa, nazywając przeciwników władzy "grupami terrorystycznymi", najpierw doniosła o 13 ofiarach pożaru meczetu, by kilkanaście minut później wycofać się z tej informacji. Z kolei według CNN, w ciągu siedmiu dni protestów powyborczych w Iranie zginęło już 19 osób.Obecność terrorystów i użycie przez nich broni palnej oraz środków wybuchowych była namacalna we wczorajszych zamieszkach w dzielnicach Enkelab i Azadi irańska telewizja. Opisy sobotnich protestów przedstawiane przez zachodnie i irańskie media różnią się między sobą.
Irańska angielskojęzyczna Press TV mówi o "wichrzycielach", którzy podpalili meczet, co spowodowało śmierć "kilku osób".
- Wczoraj wichrzyciele spalili meczet(...) i niestety kilku naszych obywateli poniosło śmierć - poinformowano w telewizji.
Te same "grupy" miał podpalić także dwie stacje benzynowe i posterunek wojskowy. Ilustracją do informacji były zdjęcia spalonego budynku, na których było go widać za dnia, co oznacza, że pożar musiał nastąpić przed wieczorną modlitwą.
"Terroryści trenowani przez Brytyjczyków"
- Obecność terrorystów i użycie przez nich broni palnej oraz środków wybuchowych była namacalna we wczorajszych zamieszkach w dzielnicach Enkelab i Azadi - podała telewizja państwowa, a wiceszef policji Ahmad Reza Radan zapewnił, że "zgodnie z zaleceniami siły porządkowe nie użyły żadnej broni palnej, by rozproszyć wichrzycieli".
Jak dodał, między demonstrujących "przeniknęli" członkowie organizacji Mudżahedini Ludowi. Oficjalna agencja Irna poinformowała wcześniej o aresztowaniu niesprecyzowanej liczby członków tej działającej na uchodźstwie opozycyjnej organizacji.
Według irańskiej telewizji aresztowane osoby przyjechały do Iranu po przejściu szkolenia w sąsiednim Iraku, a ich działaniami kierował "sztab operacyjny" w Wielkiej Brytanii.
Telewizja się wycofuje
Kilkanaście minut po podaniu wiadomości o ofiarach w meczecie, irańska telewizja wycofała się z informacji o ofiarach śmiertelnych w meczecie. Podała za to, że w sobotnich starciach z policją zginęło 10 osób, a 100 zostało rannych.
Zabijają także kobiety
Walki w Teheranie opisują dokładniej zachodnie media. Policja użyła przeciw demonstrującym gazu łzawiącego, armatek wodnych, biła ich pałkami. Padły też strzały.
Na ulicach w pobliżu Placu Rewolucji w Teheranie płonęły opony i śmietniki, rzucano kamienie, rozbijano szyby. Paramilitarna milicja Basidż po raz kolejny dokonała nalotów na prywatne domy, położone w zamożnych dzielnicach.
Protestujący krzyczeli „Śmierć Chameneiemu” i „ Zabiję tego, kto zabił mego brata.” To ostatnie zawołanie datuje się jeszcze z czasów rewolucji irańskiej z 1979, która obaliła szacha Mohammada Rezę Pahlawiego , a ustanowiła republikę islamską.
Wstrząsające zdjęcia
W internecie pojawiły się co najmniej dwa różne filmy pokazujące młodą kobietę, zabitą przez milicję Basidż. Według opisów do jednego z filmów, dziewczyna zmarła wkrótce po postrzale, a wydarzenie to miało miejsce w dzielnicy Amirabad w centrum Teheranu.
Ujęcia, które wycięliśmy z tego amatorskiego wideo pokazują kobieta leży na ziemi we krwi, a grupa ludzie próbuje jej pomóc.
W szpitalu na rannych czekają siły bezpieczeństwa
Na strony portali społecznościowych w internecie dodawane są filmy dokumentujące krwawiących rannych, mężczyzn i kobiety w tłumie protestujących. Odgłosy strzałów, chaos na ulicach.
Wielu rannych i pobitych Irańczyków, którzy szukają pomocy w szpitalach, trafia tam prosto w ręce sił bezpieczeństwa. Ranni pobici na demonstracjach są wtedy aresztowani – alarmuje Międzynarodowa Kampania na rzecz Praw Człowieka w Iranie. Część osób szuka pomocy w zagranicznych ambasadach.
Liczba ofiar nieznana
Łącznie w ciągu ostatnich siedmiu dni, według CNN, zginęło 19 osób. Ofiar może być jednak znacznie więcej – nieoficjalne dane, do których dotarła telewizja CNN, mówią o 150 zabitych.
Jak podkreśla amerykańska telewizja, niezwykle trudno jest uzyskać wiarygodne informacje o tym co się dzieje w Iranie. Ministerstwo Kultury nałożyło na zagraniczne media zakaz relacji o demonstracjach, chyba że uzyskają zezwolenie władz.
Mir Hosejn Musawi - dziś to my jesteśmy mediami
Opozycja ciągle w walce z władzą używa internetu. Jestem "gotowy na męczeństwo" – taki post można przeczytać na stronie Musawiego na Facebooku. Wpisy zachęcają, by "protestować", i "nie iść do pracy". – Dziś to my jesteśmy mediami – To wasze zadanie, by informować i żeby podtrzymywać nadzieję – głosi post.
To wezwanie można odczytać jako odpowiedź na pogróżki duchowego przywódcy Iranu ajatollaha Alego Chameneiego. Chamenei ostrzegał opozycję stojącą na czele manifestacji przeciwko reelekcji Ahmadineżada, że jej "ekstremizm" może doprowadzić do przemocy i rozlewu krwi.
Opozycja wzywa do anulowania wyborów
Wpis, przypisywany Musawiemu, powtarza wcześniejsze jego żądania, by odbyły się nowe wybory, które będą nadzorowane przez niezależną komisję.
Irański rząd poinformował w sobotę, że wobec zarzutów nieprawidłowości wyborczych jest gotowa ponownie przeliczyć 10 proc. przypadkowych głosów. Agencja rządowa, która odpowiada za wybory, Rada Strażników, stwierdziła, że otrzymała ponad 600 skarg na nieprawidłowości wyborcze dotyczące wszystkich trzech kandydatów.
Protestują przez ponad tydzień
Od zeszłej soboty, pomimo zakazu zgromadzeń, zwolennicy Hosejna Musawiego codziennie protestują na ulicach Teheranu, domagając się unieważnienia wyników wyborów. Według danych ministerstwa spraw wewnętrznych wybory z ubiegłego piątku wygrał urzędujący irański prezydent Mahmud Ahmadineżad, zdobywając ok. 63 proc. poparcia, a na Musawiego głosowało ok. 34 proc. elektoratu
aga, mtom//kwj
Źródło: www.tvn24.pl
12:52, 21.06.2009
Reuters
Izrael i Iran wymierzają dyplomatyczne ciosy
OSTRE SŁOWA NA BLISKIM WSCHODZIE
- Naprawdę nie wiem, co zniknie najpierw. Ich wzbogacony uran, czy słaby rząd. Mam nadzieję, że słaby rząd - tak izraelski prezydent Szimon Peres skomentował powyborcze zamieszanie w Iranie. Z kolei prezydent Iranu oskarżył USA i Wielką Brytanię o mieszanie się w wewnętrzne sprawy jego kraju.- Pozwólcie młodym ludziom podnieść głos wolności na rzecz pozytywnej polityki. Pozwólcie irańskim kobietom, bardzo odważnej grupie narodu, wyrazić ich pragnienie równości i wolności - mówił Peres w rzadkim wystąpieniu na temat Iranu.
Izraelscy politycy unikają bowiem bezpośrednich komentarzy na temat kryzysu politycznego w Iranie, podczas którego zwolennicy reformatorskiej opozycji sprzeciwiają się sfałszowanym ich zdaniem wynikom wyborów prezydenckich.
Bardziej niż problemami z demokracją w Iranie, Tel Awiw interesuje się losami irańskiego programu atomowego, który, ich zdaniem, może zagrozić kruchej równowadze na Bliskim Wschodzie.
We wtorek szef Mossadu Meir Dagan ostrzegł, że Teheran będzie w stanie wybudować bombę atomową do 2014 r. Iran zastrzega się, że jego program nuklearny służy jedynie celom pokojowym.
Ostrzeżenie dla Amerykanów i Brytyjczyków
Zaniepokojone irańskimi postępami w technologii nuklearnej są również państwa Zachodu, m.in. Wielka Brytania, Francja i Niemcy. Kraje te wyraziły się też krytycznie na temat polityki władz wobec opozycji.
Dlatego też szef irańskiego parlamentu Ali Laridżani wezwał deputowanych do przemyślenia polityki wobec tych państw, wobec ich "karygodnych" uwag na temat sytuacji w Iranie.
Prezydent Mahmud Ahmadineżad poszedł jeszcze dalej w krytyce Zachodu, domagając się w niedzielę od Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zaprzestania mieszania się w wewnętrzne sprawy Iranu.
Szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband niemal natychmiast zaprzeczył, by Londyn manipulował antyrządowymi protestami.
mtom//kwj
Źródło: www.tvn24.pl
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych