Skocz do zawartości


Zdjęcie

Odliczanie do wojny z Iranem


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1794 odpowiedzi w tym temacie

#1336 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

III World War !!! Chiny i Rosja jak nic stana murem za Iranem. Najważniejsze byle by Europa nie mieszała się w ten konflikt. Dopóki nikt nas nie ruszy nie ma co wpychac łapek między młotek a kowadło.

#1337

kamilus.
  • Postów: 1231
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ławrow: interwencja w Iranie byłaby poważnym błędem

Napiętą sytuację związaną z programem nuklearnym Iranu komentują politycy na świecie. Zdaniem ministra spraw zagranicznych Rosji interwencja zbrojna w Iranie byłaby poważnym błędem i mogłaby pociągnąć za sobą niemożliwe do przewidzenia skutki. Siergiej Ławrow skomentował tak oświadczenie władz Izraela o możliwej operacji przeciw Teheranowi.

- Interwencja militarna prowadzi jedynie do wielokrotnego mnożenia ofiar - podkreślił Ławrow. - Każdy konflikt może być rozwiązywany tylko na podstawie tych zasad, które są zatwierdzone przez społeczność światową w Karcie ONZ - stwierdził.

Szef rosyjskiej dyplomacji uważa, iż jedynym sposobem na to, by wygasić zaniepokojenie z powodu programu nuklearnego Iranu, jest "tworzenie warunków do wznowienia rozmów między »szóstką« a Iranem". ("Szóstkę" tworzą: USA, W. Brytania, Francja, Rosja, Chiny i Niemcy).

Francja: staniemy u boku Izraela

Ważnym głosem była również wczorajsza wypowiedź szefa francuskiej dyplomacji Alaina Juppe, który ocenił, że należy wzmocnić sankcje wobec Iranu, a prewencyjny atak izraelski na irańskie zakłady nuklearne mógłby stworzyć sytuację całkowicie destabilizującą region. - Jeśli Izrael zostanie zaatakowany, Francja stanie u jego boku, by zapewnić mu bezpieczeństwo - zapewnił. Na odwrócenie sytuacji, gdyby to Izrael zaatakował Iran, Juppe zareagował, mówiąc, że "to nie to samo".

W zeszłym tygodniu prezydent Francji Nicolas Sarkozy odmówił zajmowania się hipotetycznym uderzeniem prewencyjnym na nuklearne instalacje w Iranie, oceniając, że istnieje jeszcze wyjście. Skrytykował irańskie "obsesyjne pragnienie" konstrukcji broni atomowej i powiedział, że Francja nie pozostałaby bezczynna, gdyby Izrael został zagrożony.

Źródło

Iran to coraz "gorętszy" temat na świecie. Kto wie, czy teraz, gdy my się zastanawiamy nad "czy" niektórzy już planują "jak"?



#1338

Patrick.
  • Postów: 135
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wojna z Iranem wybucha już od 5 lat i coś wybuchnąć nie może. Ile przez ten czas pojawiło się artykułów, w których "eksperci" twierdzili, że tego i tego dnia nastąpi atak? Moim zdaniem musiałby być jakiś mocny pretekst, by przekonać opinię publiczną w USA czy nawet Izraelu (która notabene jest podzielona w tej kwestii) jak i RB ONZ do słuszności prewencyjnego ataku. Mimo medialnego szumu uważam, że w najbliższym czasie nic takiego nam nie grozi, więcej w tym straszenia niż prawdy.

Btw. Czy ewentualna wojna miałaby się ograniczyć do bombardowań czy USmeni zrobiliby "wjazd" do Iranu? Szczerze mówiąc tego drugiego sobie nie wyobrażam, a same bombardowania na dłuższą metę nie mają sensu, bo po prędzej czy później wszystko zostałoby odbudowane, a prace nad programem atomowym wznowione. I kółko się zamyka.

#1339

antietam.
  • Postów: 320
  • Tematów: 114
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 34
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Proponuje zapoznanie się z poniższym artykułem:

Irańska Giełda Naftowa – prawdziwy powód ataku na Iran – dr Krassimir Petrov


Artykuł prezentuje przedruk świetnej analizy obecnej sytuacji geopolitycznej. Po przeczytaniu każdy stwierdzi, ze pozwala szerzej spojrzeć na jakim świecie żyjemy… Po przeczytaniu artykułu warto spróbować odpowiedzieć sobie i innym na pytanie dlaczego inne kraje wydobywające ropę nie zdecydują się na rozliczanie w innej walucie niż $?

Państwo narodowe opodatkowuje własnych obywateli; imperium opodatkowuje inne państwa narodowe (…) W XX wieku, po raz pierwszy w historii, Ameryce udało się opodatkować świat nie wprost – za pośrednictwem inflacji. Zamiast bezpośrednio domagać się podatku, jak czyniły to wszystkie poprzednie imperia, USA rozprowadziły po świecie, w zamian za towary, własną walutę bez pokrycia – dolary – z zamiarem późniejszego doprowadzenia do ich inflacji i dewaluacji. To z kolei umożliwiało odkupienie każdego następnego dolara za mniejszą ilość dóbr. Owa różnica stanowiła imperialny podatek spływający do Stanów Zjednoczonych. A oto, jak do tego doszło.

Dr Krassimir Petrov

I. Ekonomia imperiów

Państwo narodowe opodatkowuje własnych obywateli; imperium opodatkowuje inne państwa narodowe. Historia imperiów, od hellenistycznego i rzymskiego po osmańsko-tureckie i brytyjskie, poucza nas, że ekonomicznym fundamentem każdego bez wyjątku imperium jest opodatkowanie innych narodów. Zdolność imperium do narzucania podatków zawsze opiera się na lepszej i silniejszej gospodarce, a w konsekwencji – na lepszym i silniejszym wojsku. Część podatków ściąganych od poddanych szła na podnoszenie stopy życiowej obywateli imperium; część zaś służyła dalszemu wzmacnianiu dominancji militarnej niezbędnej do egzekwowania owych podatków.

Historycznie rzecz biorąc, kraje podporządkowane składały daniny w rozmaitych formach – zwykle w złocie i srebrze tam, gdzie kruszce te miały walor pieniądza, ale nieraz także w postaci niewolników, żołnierzy, ziemiopłodów, bydła czy innych produktów i surowców naturalnych, w zależności od tego, jakich dóbr gospodarczych imperium żądało a kraj podwładny był w stanie dostarczyć. Dawniej opodatkowanie na rzecz imperium miało zawsze formę bezpośrednią: państwo podporządkowane przekazywało te dobra gospodarcze wprost do imperium.

W XX wieku, po raz pierwszy w historii, Ameryce udało się opodatkować świat nie wprost – za pośrednictwem inflacji. Zamiast bezpośrednio domagać się podatku, jak czyniły to wszystkie poprzednie imperia, USA rozprowadziły po świecie, w zamian za towary, własną walutę bez pokrycia – dolary – z zamiarem późniejszego doprowadzenia do ich inflacji i dewaluacji. To z kolei umożliwiało odkupienie każdego następnego dolara za mniejszą ilość dóbr – właśnie owa różnica [między ilością dóbr importowanych a eksportowanych] stanowiła imperialny podatek spływający do Stanów Zjednoczonych. A oto, jak do tego doszło.

W początkach XX wieku gospodarka USA uzyskała dominującą pozycję w świecie. Dolar amerykański był wówczas ściśle związany ze złotem, toteż jego wartość ani nie rosła, ani nie malała, lecz była wciąż równa tej samej ilości złota. Wielki Kryzys, z poprzedzającą go inflacją w latach 1921 – 1929 oraz napęczniałymi deficytami budżetowymi w latach następnych, pokaźnie zwiększył ilość waluty w obiegu – dalsze utrzymywanie jej pokrycia w złocie stało się niemożliwe. To skłoniło Roosevelta do zniesienia w 1932 r. sprzężenia między wartością dolara a wartością złota. Aż do tego momentu USA mogły co prawda dominować w gospodarce światowej, ale, w sensie ekonomicznym, nie były jeszcze imperium. Stała wartość dolara i jego wymienialność na złoto nie pozwalała Amerykanom ekonomicznie wykorzystywać innych krajów.

Amerykańskie imperium w sensie ekonomicznym narodziło się w Bretton Woods w 1945 r. Wprawdzie dolar nie był już w pełni wymienialny na złoto, ale ową wymienialność na złoto zagwarantowano rządom innych państw – i tylko im. Tym samym dolar stał się walutą rezerwową całego świata. Było to możliwe, ponieważ w czasie II wojny światowej Stany Zjednoczone zaopatrywały aliantów żądając zapłaty w złocie, dzięki czemu zgromadziły u siebie znaczną część światowych zasobów tego kruszcu. Imperium nie mogłoby zaistnieć, gdyby, zgodnie z postanowieniami z Bretton Woods, podaż dolara pozostała ograniczona i nie przekraczała wartości dostępnego złota. Umożliwiałoby to pełną wymianę dolarów z powrotem na złoto. Jednak polityka „armaty i masła” z lat sześćdziesiątych miała typowy charakter imperialny: podaż dolara zwiększano nieustannie, żeby finansować wojnę w Wietnamie i projekt „wielkiego społeczeństwa” L. B. Johnsona. Większość owych dolarów trafiała za granicę w zamian za towary sprzedawane do USA bez szans na odkupienie ich po tej samej cenie. Wzrost zasobów dolarowych zagranicy wywoływany przez nieustanny deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych był równoznaczny z opodatkowaniem – z klasycznym podatkiem inflacyjnym nakładanym przez dany kraj na własnych obywateli, tyle że tym razem był to podatek inflacyjny nałożony przez USA na resztę świata.

Kiedy zagranica zażądała w latach 1970-1971 wymiany posiadanych dolarów na złoto, 15 sierpnia 1971 rząd USA ogłosił niewypłacalność. Wprawdzie opinię publiczną karmiono frazesami o „zerwaniu więzi między dolarem a złotem”, ale w rzeczywistości odmowa spłaty w złocie była aktem bankructwa rządu Stanów Zjednoczonych. W gruncie rzeczy USA ogłosiły się wtedy imperium. Wyciągnęły z reszty świata ogromną ilość dóbr, nie mając zamiaru ani możliwości ich zwrócić, a bezsilny świat musiał się z tym pogodzić – świat został opodatkowany i nic nie mógł na to poradzić.

Od tego momentu, aby Stany Zjednoczone mogły utrzymać status imperium i nadal ściągać podatki, reszta świata musiała w dalszym ciągu akceptować – jako zapłatę za dobra ekonomiczne – stale tracące na wartości dolary. Musiała też gromadzić ich coraz więcej. Trzeba było więc dać światu jakiś powód do gromadzenia dolarów, a powodem tym stała się ropa.

Gdy coraz wyraźniej było widać, że rząd USA nie zdoła wykupić swych dolarów płacąc za nie złotem, zawarł on w latach 1972-73 żelazną umowę z Arabią Saudyjską: USA będą wspierać władzę królewskiej rodziny Saudów, a w zamian za to kraj ten będzie sprzedawał ropę wyłącznie za dolary. Śladem Arabii Saudyjskiej miała podążyć reszta państw OPEC. Ponieważ świat musiał kupować ropę od arabskich krajów naftowych, utrzymywał rezerwy dolarowe, aby mieć czym za nią płacić. Świat potrzebował coraz więcej ropy, a jej ceny szły stale w górę, toteż popyt na dolary mógł tylko wzrastać. Wprawdzie dolarów nie można już było wymienić na złoto, ale za to stały się one wymienialne na ropę naftową.

Sens ekonomiczny wspomnianej umowy sprowadzał się do tego, że dolar miał pokrycie w ropie naftowej. Dopóki tak było, świat musiał gromadzić coraz większe sumy dolarów, ponieważ były one niezbędne, aby móc kupić ropę. Tak długo jak dolar był jedynym dopuszczalnym środkiem płatności za ropę, miał on zagwarantowaną dominację w świecie, a amerykańskie imperium mogło dalej ściągać podatki z całego świata. Gdyby dolar, z jakiegokolwiek powodu, stracił pokrycie w ropie naftowej, amerykańskie imperium przestałoby istnieć. Trwanie imperium wymagało więc, aby ropa była sprzedawana wyłącznie za dolary. Wymagało ponadto, aby rezerwy ropy pozostawały rozproszone pomiędzy osobne, suwerenne państwa nie dość silne politycznie bądź militarnie, żeby móc żądać zapłaty za ropę w jakiejś innej formie. Gdyby ktoś zażądał innej zapłaty, należało go przekonać do zmiany zdania – poprzez naciski polityczne albo środkami militarnymi.

Człowiekiem, który faktycznie zażądał za ropę zapłaty w euro był, w 2000 r., Saddam Hussein. W pierwszej chwili jego życzenie zostało wyśmiane, później było lekceważone, ale kiedy stawało się coraz jaśniejsze, że jego zamiary są poważne, zaczęto wywierać na niego polityczną presję, aby zmienił zdanie. Kiedy również inne kraje, takie jak Iran, zażyczyły sobie zapłaty w innych walutach, przede wszystkim w euro i w jenach, dolar znalazł się w realnym niebezpieczeństwie. Taka sytuacja wymagała akcji karnej. W Bushowskiej operacji „Szok i Przerażenie” w Iraku nie chodziło o nuklearny potencjał Saddama, o obronę praw człowieka, o propagowanie demokracji, ani nawet o zagarnięcie pól naftowych; chodziło o obronę dolara, a tym samym – amerykańskiego imperium. Chodziło o pokazanie światu, że każdy kto zażąda zapłaty za ropę w walucie innej niż dolar USA, będzie przykładnie ukarany.

Wielu krytykowało Busha za to, że wszczął wojnę, aby zająć irackie pola naftowe. Krytycy ci jednak nie potrafili wytłumaczyć, dlaczego Bushowi zależało na zajęciu owych złóż – przecież mógł po prostu wydrukować puste dolary i uzyskać za nie tyle ropy, ile tylko mu było potrzeba. Musiał więc mieć inny powód do inwazji na Irak.

Historia uczy, że imperium ma dwa uzasadnione powody do toczenia wojen: (1) w obronie własnej; albo (2) aby uzyskać poprzez wojnę jakieś korzyści. W każdym innym wypadku, co po mistrzowsku wykazał Paul Kennedy w „The Rise and Fall of the Great Powers”, wysiłek wojenny wyczerpie jego zasoby ekonomiczne i przyczyni się do jego rozpadu. Mówiąc językiem ekonomicznym, aby imperium wszczęło i prowadziło wojnę, korzyści muszą przewyższać koszty militarne i społeczne. Korzyści z opanowania irackich złóż ropy z trudem usprawiedliwiają długofalowe, rozłożone na wiele lat koszty operacji wojskowej. Bush musiał natomiast uderzyć na Irak, aby bronić swego imperium. Potwierdzają to fakty: w dwa miesiące od momentu inwazji, program „Ropa za żywność” został wstrzymany, irackie konta prowadzone w euro przestawione z powrotem na dolary, a ropa znów była sprzedawana wyłącznie za walutę USA. Przywrócono globalną supremację dolara. Bush triumfalnie zstąpił z myśliwca i obwieścił pomyślne zakończenie misji – udało mu się obronić dolara, a wraz z nim – amerykańskie imperium.

II. Irańska Giełda Naftowa

Władze Iranu w końcu opracowały ostateczną broń „jądrową”, która może błyskawicznie unicestwić system finansowy leżący u podstaw amerykańskiego imperium. Tą bronią jest Irańska Giełda Naftowa, której inaugurację planowano na marzec 2006 [otwarcie giełdy opóźniło się, ale ma nastąpić w najbliższym czasie - przyp. red.]. Ma ona być oparta na mechanizmie handlu ropą rozliczanym w euro. W kategoriach ekonomicznych projekt ten stanowi znacznie większą groźbę dla hegemonii dolara niż wcześniejsze posunięcie Saddama. W ramach transakcji giełdowych bowiem każdy chętny będzie mógł kupić albo sprzedać ropę za euro, bez żadnego pośrednictwa dolara. Możliwe, że w takiej sytuacji prawie wszyscy chętnie przyjmą system rozliczeń w euro.

Europejczycy, zamiast kupować i trzymać dolary, aby zabezpieczyć swe płatności za ropę, będą mogli płacić własną walutą. Przejście na rozliczenia w euro w transakcjach naftowych nadałoby euro status światowej waluty rezerwowej – z korzyścią dla Europejczyków, z niekorzyścią dla Amerykanów.

Chińczycy i Japończycy będą szczególnie zainteresowani nową giełdą, gdyż umożliwi im drastyczne zmniejszenie swych ogromnych rezerw dolarowych i ich dywersyfikację, co będzie dla nich ochroną przed następstwami deprecjacji dolara. Część posiadanych dolarów będą chcieli nadal zatrzymać; drugiej części być może w ogóle się pozbędą; trzecią część zachowają na pokrycie dolarowych płatności w przyszłości, tym razem już bez odnawiania tych rezerw, a przechodząc stopniowo na rezerwy w euro.

Rosjanie mają żywotny interes ekonomiczny w przejściu na euro – większość wymiany handlowej prowadzą właśnie z krajami europejskimi, z krajami – eksporterami ropy naftowej, z Chinami oraz z Japonią. Przejście na rozliczeniach w euro natychmiast uwidoczni się w handlu z pierwszymi dwoma blokami, a z czasem także ułatwi handel z Chinami i Japonią. Ponadto Rosjanie, zdaje się, z niechęcią trzymają dolary, które tracą na wartości, skoro ich nowym objawieniem jest rozliczanie się w złocie. Poza tym, w Rosji odżył nacjonalizm, i jeśli przejście na euro miałoby być dotkliwym ciosem dla Ameryki, z przyjemnością go zadadzą i będą z satysfakcją się przyglądać, jak imperium krwawi.

Arabskie kraje eksportujące ropę chętnie będą przyjmować euro jako środek dywersyfikacji ryzyka wobec piętrzących się gór dewaluujących się dolarów. Te kraje także, podobnie jak Rosja, handlują przede wszystkim z krajami Europy, a zatem będą preferować walutę europejską, zarówno ze względu na jej stabilność, jak i dla ograniczenia ryzyka walutowego, nie mówiąc już o motywie ideologicznym – dżihadzie przeciwko Niewiernemu Wrogowi.

Tylko Brytyjczycy znajdą się między młotem a kowadłem. Ze Stanami Zjednoczonymi łączy ich wieczne strategiczne partnerstwo, ale równocześnie naturalnie ciążą ku Europie. Jak dotąd mieli wiele powodów, aby trzymać z tym, który wygrywa. Kiedy jednak zobaczą, że ich blisko stuletni partner upada, czy będą wytrwale trwać u jego boku, czy też go dobiją? Nie należy jednak zapominać, że obecnie dwie wiodące giełdy naftowe to nowojorski NYMEX i londyńska Międzynarodowa Giełda Ropy Naftowej (International Petroleum Exchange – IPE), obie praktycznie w rękach Amerykanów. Bardziej prawdopodobne wydaje się, że Brytyjczycy będą musieli pójść na dno razem z tonącym okrętem, w przeciwnym bowiem razie strzeliliby sobie w nogi, szkodząc własnym interesom na londyńskiej IPE. Warto zauważyć, że bez względu na retorykę objaśniającą powody utrzymania funta szterlinga, Brytyjczycy nie przeszli na euro najprawdopodobniej właśnie dlatego, że sprzeciwiali się temu Amerykanie: gdyby tak się stało, londyńska IPE musiałaby się przestawić na euro, tym samym zadając śmiertelną ranę dolarowi i strategicznemu partnerowi Wielkiej Brytanii. W każdym razie bez względu na to, co postanowią Brytyjczycy, jeśli Irańska Giełda Naftowa nabierze tempa, liczące się siły interesu – europejskie, chińskie, japońskie, rosyjskie i arabskie – z zapałem przyjmą w rozliczeniach euro, a wówczas los dolara będzie przypieczętowany. Amerykanie nie mogą do tego dopuścić, i użyją, jeśli zajdzie konieczność, szerokiego wachlarza strategii, aby powstrzymać lub zahamować funkcjonowanie planowanej giełdy:

* Sabotaż giełdy – mógłby polegać na wprowadzeniu wirusa komputerowego, ataku na sieć, system łączności lub serwery, rozmaitych naruszeniach bezpieczeństwa serwerów, albo też na zamachu bombowym na główne i pomocnicze obiekty giełdy w stylu 11 września.

* Zamach stanu – zdecydowanie najlepsza strategia długoterminowa, jaką dysponują Amerykanie.

* Wynegocjowanie takich warunków i ograniczeń prowadzenia giełdy, które będą do przyjęcia dla USA – inne znakomite rozwiązanie dla Amerykanów. Oczywiście, rządowy zamach stanu jest strategią wyraźnie preferowaną, gdyż zagwarantowałby, że giełda wcale nie będzie funkcjonować, a więc niebezpieczeństwo dla amerykańskich interesów będzie zażegnane. Gdyby jednak próby sabotażu czy zamachu stanu się nie powiodły, wówczas negocjacje byłyby z pewnością najlepszą dostępną opcją. * Wspólna rezolucja wojenna ONZ – tę będzie bez wątpienia trudno uzyskać, zważywszy na interesy wszystkich pozostałych państw członkowskich Rady Bezpieczeństwa. Gorączkowa retoryka o tym, jak to Irańczycy opracowują broń jądrową niewątpliwie ma na celu utorowanie drogi do tego typu działań.

* Jednostronne uderzenie nuklearne – to byłby straszliwy wybór strategiczny, z tych samych względów, co strategia następna – jednostronna wojna totalna. Do wykonania tej brudnej roboty Amerykanie prawdopodobnie posłużyliby się Izraelem.

* Jednostronna wojna totalna – to jawnie najgorszy możliwy wybór strategiczny. Po pierwsze, zasoby wojskowe USA zostały już nadwerężone przez dwie poprzednie wojny. Po drugie, Amerykanie jeszcze bardziej zraziliby do siebie inne silne narody. Po trzecie, państwa posiadające największe rezerwy dolarowe mogłyby się zdecydować na cichą zemstę w postaci pozbycia się swoich gór dolarów, tym samym utrudniając Stanom Zjednoczonym dalsze finansowanie ich ambitnych wojowniczych planów. Po czwarte wreszcie, Iran ma strategiczne sojusze z innymi silnymi narodami, co mogłoby doprowadzić do ich zaangażowania się w wojnę; mówi się, że Iran ma takie przymierze z Chinami, Indiami i Rosją, znane pod nazwą Szanghajskiej Grupy Współpracy, a także osobny pakt z Syrią.

Bez względu na to, która strategia zostanie wybrana, z czysto ekonomicznego punktu widzenia można stwierdzić, że o ile Irańska Giełda Naftowa nabierze rozpędu, główne potęgi gospodarcze z zapałem zaczną z niej korzystać, a to pociągnie za sobą zgon dolara. Upadanie dolara dramatycznie przyspieszy amerykańską inflację i stworzy presję na dalszy wzrost długoterminowych stóp procentowych w USA. W tym momencie Bank Rezerwy Federalnej znajdzie się między Scyllą a Charybdą – między groźbą deflacji a hiperinflacji – i będzie musiał pospiesznie albo zażyć swoje „klasyczne lekarstwo” deflacyjne, polegające na podniesieniu stóp procentowych, co wywoła poważną depresję gospodarczą, zapaść na rynku nieruchomości oraz załamanie się rynku obligacji, akcji i walorów pochodnych, a w następstwie – totalny krach finansowy, albo, alternatywnie, wybrać wyjście weimarskie, czyli inflacyjne, a więc utrzymać na siłę oprocentowanie obligacji długoterminowych, odpalić „helikoptery” i „zatopić” rynek powodzią dolarów, ratując przed bankructwem liczne fundusze długoterminowe (LTCM) i wywołując hiperinflację.

Austriacka teoria pieniądza, kredytu i cykli gospodarczych uczy nas, że pomiędzy ową Scyllą a Charybdą nie ma rozwiązania pośredniego. Prędzej czy później system monetarny musi się przechylić w jedną lub w drugą stronę, co zmusi Rezerwę Federalną do podjęcia decyzji. Głównodowodzący Ben Bernanke (nowy prezes Fed – przyp. red.), renomowany znawca Wielkiego Kryzysu i wprawny pilot śmigłowca „Black Hawk”, bez wątpienia wybierze inflację. „Helikopterowy Ben” nie pamięta wprawdzie America’s Great Depression Rothbarda, ale dobrze zapamiętał lekcje płynące z Wielkiego Kryzysu i zna niszczycielskie działanie deflacji. Maestro nauczył go, że panaceum na każdy problem finansowy jest wywołanie inflacji, choćby się paliło i waliło. Uczył on nawet Japończyków własnych niekonwencjonalnych metod zwalczania deflacyjnej pułapki płynności. Podobnie jak jego mentorowi, marzy mu się przezwyciężenie „zimy Kondratiewa”. Żeby nie dopuścić do deflacji, ucieknie się do drukowania pieniędzy; odwoła wszystkie helikoptery z 800 zamorskich baz wojskowych USA; a jeśli będzie trzeba, nada stałą wartość pieniężną wszystkiemu, co mu się nawinie. Jego ostatecznym dokonaniem będzie hiperinflacyjna destrukcja amerykańskiej waluty, z której popiołów powstanie nowa waluta rezerwowa świata – barbarzyński relikt zwany złotem.

Tegoż autora: „China’s Great Depression” „Masters of Austrian Investment Analysis” „Austrian Analysis of U.S. Inflation” „Oil Performance in a Worldwide Depression” Zalecana lektura: William Clark „The Real Reasons for the Upcoming War in Iraq” William Clark „The Real Reasons Why Iran is the Next Target”

O autorze: Krassimir Petrov ([email protected]) uzyskał doktorat z ekonomii w USA, a obecnie wykłada makroekonomię, finanse międzynarodowe i ekonometrię na Uniwersytecie Amerykańskim w Bułgarii.

Dr Krassimir Petrov

Tłum. Paweł Listwan

Źródło



#1340

Dager.
  • Postów: 3079
  • Tematów: 64
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

antietam

Proponuję zapoznać się z postem nr. 1347 tego wątku.



#1341

spychi.
  • Postów: 39
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

*
Popularny



To jest coś co powinni wszyscy oglądnąć. Nie jestem anty-żydowski, ale to jest prawda, prawda którą więcej osób musi znać.
Pretekst do wojny z Irakiem, niedawno z Libią teraz z Iranem.

#1342

2501.
  • Postów: 49
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

podaję za dziennikiem

Większość europejskich stolic znajduje się w zasięgu irańskich rakiet - przestrzegł w środę Szaul Mofaz, szef komisji spraw zagranicznych i bezpieczeństwa w izraelskim parlamencie. Wezwał jednocześnie do solidarnych sankcji międzynarodowych wobec Iranu. "Ktokolwiek myśli, że jest bezpieczny, ten się myli" - oświadczył Mofaz w reakcji na ujawnienie zawartości raportu Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), który potwierdza przypuszczenia, że Iran zmierza do produkcji broni atomowej. W obliczu tego raportu - w opinii Mofaza - dla polityki zagranicznej Zachodu nastała "chwila prawdy", wymagająca zdecydowanego przeciwdziałania dążeniom Teheranu.

Mofaz, który ma irańskie korzenie (wyemigrował do Izraela w 1957 roku), podkreślił jednak w wypowiedzi dla izraelskiego radia, że militarna interwencja w Iranie - w odpowiedzi na jego atomowe zbrojenia - byłaby najgorszym rozwiązaniem. "Akcja wojskowa jakiegokolwiek rodzaju, szczególnie w wykonaniu Izraela, jest ostatnim i najgorszym możliwym działaniem, ale wszystkie opcje muszą być na stole, w pogotowiu. Nie zgodzimy się na nuklearny Iran" - powiedział szef komisji Knesetu, były wicepremier, były minister obrony i były szef sztabu izraelskich sił zbrojnych, a obecnie deputowany największej partii opozycyjnej Kadima.Tymczasem rząd Izraela nie zareagował na razie oficjalnie na raport MAEA. Premier Benjamin Netanjahu zabronił swoim ministrom wypowiadać się na ten temat. Urząd premiera oświadczył jedynie, że raport jest obecnie analizowany i reakcja władz w Jerozolimie nastąpi później.

W ostatnim czasie w mediach pojawiło się sporo doniesień na temat planu interwencji zbrojnej Izraela w Iranie - w celu zniszczenia jego potencjału atomowego


oraz

Wiceszef sztabu generalnego irańskich sił zbrojnych zagroził w środę Izraelowi "zniszczeniem", jeśli zaatakuje instalacje nuklearne w Iranie. Dodał, że odpowiedź Iranu "nie ograniczy się do Bliskiego Wschodu". "Ośrodek (izraelski nuklearny) Dimona jest miejscem najbardziej dostępnym, które możemy wziąć na cel, a mamy możliwości znacznie większe. Przy najmniejszej akcji Izraela (przeciw Iranowi), będziemy zmierzać do jego zniszczenia" - ostrzegł generał Masud Dżazajeri cytowany przez irańską telewizję Al-Alam.

Prezydent Izraela Szimon Peres powiedział w piątek, że wobec impasu, w jakim znalazła się kwestia irańskiego programu nuklearnego, społeczność międzynarodowa jest bliższa rozwiązania militarnego niż dyplomatycznego. Jego wypowiedź poprzedziła ujawniony we wtorek raport Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), z którego wynika, że Teheran prowadzi wszelkiego rodzaju prace badawcze nad bronią nuklearną, mimo że wielokrotnie temu zaprzeczał.

"Nasza odpowiedź na atak nie ograniczy się do Bliskiego Wschodu, mamy gotowe plany reagowania" - oświadczył generał Dżazajeri nie precyzując wypowiedzi.

Irańscy wojskowi ustawicznie przypominają, że Teheran, który uważa USA za współodpowiedzialne ewentualnego izraelskiego uderzenia na Iran, mógłby uderzyć w amerykańskie cele wojskowe, głównie w Zatoce Perskiej.



#1343

Dedek.
  • Postów: 170
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

@spychi

Tak mnie sie troszke wydaje, ze ten Twoj film to z kolei w druga strone wyolbrzymia. Iran tez nie jest niewinny, a tak staraja sie go przedstawic.

@up

Czyli wg tego co nam tu przekazales to Iran stwierdzil, ze jezeli Izrael go zaatakuje, a ktokolwiek im pomoze to rozpeta 'mala' wojne nuklearna, na co Izrael nie bedzie obojetny... Oczywiscie to wszystko moze miec miejsce jezeli Iran MA bron atomowa, a to jeszcze nie jest nic pewnego. Moze teraz obrali taka strategie, ze pogroza teoretycznie ta bronia i beda trzymali USA, Izrael i Europe w szachu?
Ciekawi mnie tez czy ci, co do tej pory stali w cieniu tego konfliktu (Rosja, Chiny) cos beda reagowac?

#1344

spychi.
  • Postów: 39
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Nie wiem jak wygląda sytuacja z nastrojami społecznymi w Izraelu ale zakładam, że chociaż połowa nie chce tej wojny. Czemu naród izraelski nie zrobi coś z ich rządem? Pucz, rewolucja? cokolwiek!
Przecież to co ich rząd wyprawia to jest chore! Podżegać do użycia siły tyle razy w różnych konfliktach.
Najważniejsze jest pytanie czemu nasz rząd nie zaprotestuje, nie zawetuje na posiedzeniu NATO albo ONZ? Coś czuje, że pewnie przy ewentualnym konflikcie w najlepszym przypadku będzie neutralny... tyle razy się dać omamić przez rząd USA bo jesteśmy sojusznikami... kuźwa gdybym miał możliwość zrobienia coś w tej sprawie natychmiast bym zagroził zerwaniem jakichkolwiek paktów współpracy z tymi co w ten konflikt by weszli, a nawet bym zagroził użyciem broni... ale niestety mam głupka za prez... ekhm mamy przydup... errr... mamy kiepskiego prezydenta i kiepski rząd więc nic nie zrobią...

Najbardziej mnie wku...rza te zakłamanie w mediach i robienie z ludzi którzy się przeciwstawiają zachodnim rządom idiotów, przestępców i wrogów publicznych.


Nikt nie ma prawa atakować Iranu, tak jak nikt nie miał prawa atakować Libii!

Użytkownik spychi edytował ten post 09.11.2011 - 15:44


#1345

wk85.
  • Postów: 73
  • Tematów: 42
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

do spychi "Nikt nie ma prawa atakować Iranu, tak jak nikt nie miał prawa atakować Libanu! " chyba chodziło ci o Libie :)

#1346

spychi.
  • Postów: 39
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Tfu, rzeczywiście, chochlik się wkradł. Poprawiam

#1347 Gość_scigany

Gość_scigany.
  • Tematów: 0

Napisano

Dobrze wiemy że Izrael nie uznaje Palestyny a nawet ich istnienia,otoczyli murem Palestynę niczym Hitlerowcy getto w Warszawie.
Palestyna istnieje dzięki Iranowi,warto o tym pamiętać.
Kiedy jankeskie wojska wkroczą do Iranu, to Izrael obejmie władzę w Palestynie,nawet nie mamy pojęcia jaka będzie rzez na ludności Palestyny.
Dołączona grafika

Uploaded with ImageShack.us

#1348

hubiii p.
  • Postów: 500
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Nie jestem za wojną ale swoim zachowaniem zydzi grabia sobie coraz lepiej. Im wszystko wolno, bezkarnie zrobili getto w strefei gazy, zabijaja niewinnych cywili niszczą dostawy zywnosci... wszystko dla ziemi, na ktorej beda budowac swoje palace. Iran trzyma oko i ucho na pulsie ale nie wiadomo kiedy skonczy sie ten puls i zacznie jatka. Usa w zwiazku z tym ze lubi grabic i napadac bedzie czekal na okazje zeby zaatakowac kolejny kraj.

Odnosnie ataku nuklearnego na izrael taka historia....... jedna rzecz nie daje mi spokoju, kiedys pare lat temu napatoczyl sie znajomy mojego kumpla, gosc byl niezly rozrabiaka na dzielni, ale mial jakas tragedie zyciowa zwiazana z śp zona i nienarodzonym dzieckiem, nie mogl sobie z tym poradzic, chcial kilka razy popelnic samobojstwo (opowiadal mi o tym , maja lzy w oczach ) mowil o swojej zonie ktora mu sie ukazuje i uspokaja go glaszczac po ramieniu. On mowil mi ze widzi jakies obrazy ludzi ( nie wiem czy chodzilo mu o duchy czy mial jakies halucynacje ale jedno powiedzial, ze jest pewny i ona mu powiedziala ze sie spotkaja gdy bomba atomowa walnie w izrael, to sie ma wydarzyc w listopadzie,,,, no wlasnie kilka lat temu nie bylo az takich konfliktow ale co roku myslalem o tym i jakos sie udawalo . W tym roku na cala tą stytuacje z iranem troche sie obwaiam ze komus pusci nerw i wysle pare glowic na zydowska ziemie.... i chlopak moze miec racje i prawdą też może byc to co widzi i odczuwa.

#1349 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Coraz więcej informacji w róznych mediach na temat potencjalnego ataku Izraela na Iran i stanowczy ton dobiegający z Iranu pozwalają sądzić, iż coś jest na rzeczy. Niedługo sytuacja zapewne się wyjaśni definitywnie. Nie mam takich informacji by ze 100% pewnością stwierdzić, że atak będzie miał miejsce lub też go nie będzie.

Jedno jest za to pewne. Atak na Iran oznaczać może rozpoczęcie (stopniowe) eksterminacji ludności palestyńskiej przez Izrael, zanngażowanie się USA w wojnę (Irańska Giełda Naftowa i jej rozliczenia w Euro a nie w dolarach będzie dla tego kraju dobrym i wystarczającym powodem) a następnie włączanie się do działań kolejnych krajów zarówno po jednej jak i drugiej stronie. Szalejący po świecie kryzys tylko to wszystko podsyci i pozwoli uzyskać w wielu krajkach status "Cassus Belli " do działań zbrojnych.

20:22, 08.11.2011 /Reuters, PAP

Iran pracował nad uzyskaniem bomby. Nadal pracuje?
NAJNOWSZY RAPORT MAEA


Iran pracował nad uzyskaniem bomby atomowej i nadal może przeprowadzać istotne dla tego celu projekty naukowe - uważa Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej w najnowszym raporcie na temat programu atomowego Iranu. Teheran wszystkiemu zaprzecza.

Agencja Reutera, opisując raport, nazwała go "najbardziej szczegółowym i najmocniejszym" raportem na temat starań Teheranu w dziedzinie energii atomowej. W raporcie można przeczytać m.in., że "MAEA ma poważne zastrzeżenia co do możliwego militarnego wymiaru irańskiego programu atomowego". Powołując się na wiarygodne, jak podkreśla, źródła, MAEA donosi, że Teheran przeprowadzał eksperymenty ważne dla budowy ładunku nuklearnego.

Do 2003 roku te działania miały charakter ustrukturyzowanego programu i nadal mogą mieć miejsce, podaje Agencja. Natomiast niemiecka agencja dpa, powołując się na raport, podaje, że Iran pracował nad bombą atomową przynajmniej do ubiegłego roku. W raporcie jest bowiem, według dpa, mowa o uzyskanych przez MAEA "wskazówkach", że do 2010 roku Iran realizował różne projekty i przeprowadzał eksperymenty mające na celu opracowanie głowicy atomowej

Więcej tutaj ...

10:58, 10.11.2011 /Independent, Daily Mail

Izrael może uderzyć "jeszcze przed Bożym Narodzeniem"
OBAMA POPRZE, BO WALCZY O GŁOSY AMERYKAŃSKICH ŻYDÓW?


Jeśli Izrael w ogóle zamierza zniszczyć atomowe instalacje Iranu, atak nastąpi pod koniec grudnia lub na początku stycznia - mówią anonimowi przedstawiciele brytyjskiego rządu i armii, cytowani przez tamtejszą prasę. Jest tylko jeden warunek - konieczne jest wsparcie USA. Im bliżej wyborów prezydenckich, tym bardziej jest ono prawdopodobne.

Cytowany przez "The Independent" anonimowy urzędnik brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych mówi, że Izrael może uderzyć "jeszcze przed Bożym Narodzeniem". Jednak źródło - jak i inni urzędnicy z Whitehall - mówi, że atak potrzebuje co najmniej milczącego wsparcia USA" - pisze brytyjska gazeta.

Z kolei wysoki oficer brytyjskiej armii mówi: "Jeśli Izraelczycy naprawdę chcą to zrobić, mogą chcieć tego raczej szybciej niż później. Zimowe warunki i zachmurzenie mogą uczynić operację trudniejszą, aczkolwiek na pewno nie niemożliwą. Ale jeśli to nastąpi, będzie to dla Izraelczyków decyzja polityczna, a nie wojskowa. Wiem z moich rozmów z wieloma oficerami izraelskiej armii, że mają w tej sprawie wiele wątpliwości."

Więcej tutaj ...

13:45, 10.11.2011 /PAP, Reuters

Iran na atak odpowie "żelazną pięścią"
NAJWAŻNIEJSZY CZŁOWIEK W TEHERANIE OSTRZEGA "SYJONISTÓW"


- Nasi wrogowie, a szczególnie reżim syjonistyczny (Izrael - red.), Ameryka i jej sojusznicy, powinni wiedzieć, że jakakolwiek groźba i atak spotkają się ze stanowczą odpowiedzią - ostrzegł irański przywódca duchowo-polityczny ajatollah Ali Chamenei. To kolejny głos w nakręcającej się spirali gróźb i ostrzeżeń rzucanych na przemian przez Izrael i Iran po ujawnieniu fragmentów raportu o irańskim programie atomowym przez MAEA.

Chamenei, najważniejszy człowiek w Iranie, który sprawuje faktyczną władzę nad krajem, zapowiedział zdecydowaną reakcję na ewentualny atak na instalacje nuklearne. - Nasz naród, "Strażnicy Rewolucji" i wojsko odpowiedzą na ataki mocnymi uderzeniami i żelazną pięścią - stwierdził władca Iranu w wywiadzie telewizyjnym. Wcześniej w podobnym tonie wypowiedział się też jeden z irańskich generałów.

Spirala napięcia

Seria groźnych oświadczeń i ostrzeżeń wymienianych na linii Iran - Izrael to efekt ujawnienia fragmentów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, będącej agendą ONZ. SPecjaliści napisali w nim, że istnieją dowody na to, iż Iran pracował i nadal może pracować nad rozwojem broni atomowej pod przykrywką cywilnego programu energetyki jądrowej.

Więcej tutaj ...

16:38, 10.11.2011 /PAP

Pięć powodów, dla których USA nie zaatakują Iranu
CO INNEGO TWARDA RETORYKA, CO INNEGO DZIAŁANIE


Odkąd do prasy przeciekł raport MAEA ws. programu atomowego Iranu, Zachód wzywa do podjęcia radykalnych kroków mających go powstrzymać. Mimo twardej retoryki USA jest 5 powodów, dla których nie zaatakują one Iranu - pisze amerykański portal RealClearPolitics.

Po ujawnieniu we wtorek treści raportu Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), z którego wynika, że Iran pracował, a być może wciąż pracuje nad programem zbrojeń nuklearnych, Zachód zareagował wezwaniem do wprowadzenia "bezprecedensowych" sankcji przeciw Teheranowi.

Powróciło też w wypowiedziach polityków sformułowanie, że w sposobach radzenia sobie z islamską republiką "nie wyklucza się żadnej opcji", czyli bierze się pod uwagę opcję militarną - napisał amerykański portal specjalizujący się w tematyce politycznej. Administracja prezydenta Baracka Obamy tę właśnie opcję musi z pięciu powodów wykluczyć - uważa autor tekstu z RealClearPolitics Greg Scoblete.

1. Brak mandatu ONZ

Po pierwsze USA niechętnie uciekają się do inwazji na dużą skalę, jeśli nie mają mandatu ze strony jakiejś organizacji międzynarodowej. W przypadku Libii operację militarną poparły zarówno ONZ, jak i Liga Arabska. A ponieważ Rosja i Chiny zawsze sprzeciwiają się nakładaniu sankcji na Teheran, trudno sobie wyobrazić, by nie zawetowały w ONZ rezolucji o rozwiązaniach siłowych wobec Iranu.

2. Dziura budżetowa


Po drugie wojna "wypaliłaby jeszcze większą dziurę w budżecie" USA. Administracja Obamy chce zmniejszyć publiczne zadłużenie państwa i jego deficyt budżetowy. Ogranicza nawet środki Pentagonu. Operacja wojskowa na dużą skalę zniweczyłaby wszystkie te plany. Jeśli prowadzi się wojny, rośnie zarówno zadłużenie państwa, jak i deficyt budżetowy, czego wciąż aktualnym przykładem są koszty wojen w Iraku i Afganistanie.

3. Odpowiedzialność lidera

Po trzecie nie byłoby to "kierowaniem z tylnego siedzenia", czyli taktyką, którą obrała administracja USA podczas interwencji w Libii. Polega ona na zebraniu grupy państw o podobnym nastawieniu do atakowanego reżimu, by podzieliły się ciężarem wysiłku wojennego, i kierowaniu koalicją bez mianowania się jej liderem. Ten scenariusz nie przydałby się w Iranie. Poza tym Teheran, choć mógłby ostatecznie zagrozić Ameryce rakietami dalekiego zasięgu, jest w gruncie rzeczy znacznie większym problemem dla krajów swego regionu, a zwłaszcza Arabii Saudyjskiej i Izraela.

4. Utrata poparcia irańskiej opozycji


Po czwarte trudno byłoby Ameryce pozostać nadal przyjacielem irańskich tzw. "zielonych" przeciwników reżimu, którzy protestowali w 2009 roku przeciw ponownemu wyborowi na prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. Duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei oskarżał wówczas Waszyngton o próby obalenia irańskich władz. Inwazja oznaczałaby nieuchronne ofiary wśród ludności cywilnej, a więc koniec poparcia irańskiej opozycji dla USA.

5. Wzrost cen ropy

Po piąte: "gospodarka, głupcze!". Jeśli jest jeden, główny powód, dla którego gabinet Obamy nie zdecydowałby się zaatakować Iranu, to jest to gospodarka - pisze RealClearPolitics. Kontratak Iranu wymierzony byłby w najczulszy punkt światowego przemysłu - dostawy ropy naftowej, której 20 proc. transportuje się przez cieśninę Ormuz. Irańczycy postaraliby się ją zablokować, ceny ropy poszybowałyby w górę, strefa euro popadłaby niemal na pewno w recesję, a Ameryka znowu znalazłaby się na skraju gospodarczej przepaści.

//gak

Źródło: www.tvn24.pl

21:54, 10.11.2011 /PAP

Biały Dom "bardzo zaniepokojony" raportem ws. Iranu
PO PUBLIKACJI DOKUMENTU MAEA


Rzecznik Białego Domu Jay Carney oświadczył w czwartek, że najnowszy raport Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) na temat programu nuklearnego Iranu jest "bardzo niepokojący".

Rzecznik zapowiedział, że Waszyngton będzie kontynuował presję, by skłonić Teheran "do zmiany postępowania". Carney podkreślił, że Iran musi dotrzymać zobowiązań dotyczących programu nuklearnego.

Dokument MAEA

Raport MAEA, którego treść we wtorek przeciekła do prasy, głosi, że Iran pracował nad bombą atomową przynajmniej do ubiegłego roku, a niektóre z tych prac mogą być kontynuowane.

Więcej tutaj ...


Użytkownik Sentinel edytował ten post 11.11.2011 - 12:28


#1350 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

"Izrael nie ma wyjścia. Musi zaatakować Iran"

Iran rządzony przez fanatyków dąży do biologicznego unicestwienia Izraela. Dlatego małe państwo żydowskie, które bez problemu zniszczy jedna głowica jądrowa, nie może sobie pozwolić na dywagacje i musi zaatakować pierwsze – mówi w rozmowie z Newsweek.pl amerykanista i wykładowca wyższej szkoły Vistula dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.

Newsweek: Czy w Izraelu wybuchła atomowa histeria?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:
Może nie histeria, ale uzasadnione obawy jak najbardziej. Tel Awiw ma realne prognozy, mówiące o "egzystencjalnym zagrożeniu bytu" państwa żydowskiego. Innymi słowy Iran poważnie myśli o biologicznym zniszczeniu Izraela. To nie są emocje na wyrost.Newsweek: Iran naprawdę chce zniszczyć państwo Izrael i jego mieszkańców?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:
Tak, rządzącym tym krajem mułłowie chcą biologicznego unicestwienia państwa Izrael, choć na razie jest to jeszcze niemożliwe. Teheran potrzebuje kilku lat na zbudowanie bomby atomowej. W tej sytuacji Izrael nie może czekać biernie, aż zostanie przekroczony pewien próg, bo wtedy już będzie za późno. Kraj czujący się egzystencjalne zagrożony musi zareagować wcześniej.

Newsweek: Izrael autentycznie myśli o ataku na Iran czy blefuje? Większość obserwatorów uważa, że gdyby naprawdę chciał zaatakować, nie mówiłby o tym tak dużo. Chodzi raczej o to, by wpłynąć na Radę Bezpieczeństwa ONZ, by ta nałożyła jeszcze większe sankcje na Teheran.
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas
: To mówienie ma co najmniej dwa cele. Pierwszy to wspomniane wywieranie nacisku na Radę Bezpieczeństwa i szerzej, na różne państwa świata. Drugi cel to sondowanie światowej opinii publicznej. USA np. zostały już wysondowane. Głosy krytyki są słabe, a głosy poparcia mocne i przeważające. Izrael może zatem powiedzieć, że w sprawie prewencyjnego uderzenia na Iran Stany stoją po jego stronie.

Newsweek: Jakie konsekwencje dla regionu miałby izraelsko-irański konflikt?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:
Zacznę może od tego, że nuklearny Iran nikomu w regionie nie jest na rękę. Tutaj od zawsze toczyła się rywalizacja o dominującą pozycję między trzema państwami: Iranem, Arabią Saudyjską i Irakiem. Z wiadomych względów Irak wypadł z tej gry. Zostały więc Teheran i Rijad, który czuje się obecnie bardzo zagrożony politycznie. Interwencyjne uderzenie Izraela na Iran tak naprawdę ucieszyłoby (choć po cichu) Arabię Saudyjską. Inne kraje regionu też nie mają żadnego powodu, by cieszyć się wzmocnieniem Iranu.

Newsweek: Da się przewidzieć reakcje Iranu, gdyby zaatakował go Izrael? Podobno kraj rządzony przez ajatollahów jest zupełnie nieprzewidywalny.
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:
Zgadzam się, trudno przewidzieć reakcje Iranu. Można jedynie przypuszczać, że byłaby to wojna asymetryczna. Iran postawiłby przede wszystkim na wzmacnianie sił terrorystycznych, wzmógłby ofensywę religijno-ideologiczną służącą legitymizacji tego terroryzmu i w końcu budowałby antyizraelską koalicję w krajach islamskich, a nawet na całym świecie.

Newsweek: Jeśli Iran postawiłby na ataki terrorystyczne, to bardzo istotną rolę odgrywałaby tu Strefa Gazy, która już dzisiaj blisko współpracuje z Teheranem. Czy w takiej sytuacji Izrael nie musiałby wręcz zlikwidować quasipaństewka Hamasu jakim jest Strefa Gazy?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:
Musimy pamiętać, że Izrael jest państwem demokratycznym i państwem zachodnim. Wysiedlenie ludności arabskiej ze Strefy Gazy spowodowałoby wypadnięcie Izraela z ram państwa demokratycznego i sprowadziło na niego lawinę oburzenia międzynarodowej opinii publicznej. Izrael wie, że nawet w obronie własnego bytu musi zachowywać pewne standardy.

Newsweek: A może Iran posiadający broń atomową będzie paradoksalnie bardziej bezpieczny niż dziś? Jest teoria odstraszania mówiąca, że dwa wrogie sobie państwa posiadające broń atomową nigdy jej jej nie użyją w obawie o natychmiastowy odwet.
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:
Napisałem na ten temat pracę doktorską u Zbigniewa Brzezińskiego w Waszyngtonie. Generalnie strategia wzajemnego odstraszania działa, ale są wyjątki i Izrael do takich należy. Państwo żydowskie to tak naprawdę kilka miast, reszta to pustynia Negew, gdzie w zasadzie nic nie ma. A więc jedno uderzenie głowicy nuklearnej na Izrael czyni to państwo niezdolne do obrony czy ataku odwetowego. Dlatego odstraszanie groźbą odwetu jest tu nieskuteczne, ponieważ margines błędu nie istnieje. Izrael nie ma w tej kwestii żadnej elastyczności. Są pary państw, gdzie wzajemne odstraszenie i równowaga sił działa np. USA – Rosja, Rosja – Chiny czy Indie – Pakistan. Każda z tych par trzyma się nawzajem w szachu. W przypadku Izraela tak się nie dzieje, ponieważ państwo żydowskie jest małe zarówno jeśli chodzi o liczbę ludności jak i terytorium.

Newsweek.pl: Czyli atak wyprzedzający Izraela na Iran jest uzasadniony?
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:
Tak, tutaj chodzi o biologiczne przeżycie mieszkańców Izraela.

Źródło: www.newsweek.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 11.11.2011 - 12:31



 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych