25 lub 26 kwietnia jak już będę mieć aparat to narobie foty i nakręce filmiki, ale narazie będe pisał. Szkoda, że niemam żadnych kolegów, którzy by ze mną poszli

akurat kilku by się znalazło z aparatem.
Jeżeli ktoś chce mnie naśladować, niech najpierw poczyta jakie mogą wynikać z tego zagrożenia. Niechcę nikogo podpuszczać, ale przemierzanie ścieżek na cmentarzu ma swoje uroki, strachu i zaciekawienia. A taki klimacik jest najlepszy jeżeli idzie się samemu.
Kiedyś jak jeszcze kilka moich kolegów dawało się namówić na chodzenie na cmentarz, to chodziliśmy na niemiecki cmentarz.
Byliśmy tylko 2 razy ale za pierwszym razem było bardzo strasznie.
Jak byliśmy przed cmentarzem już zaczynało się lekko ściemniać.
My zaś weszliśmy tam, serce zaczeło mi bić szybciej. Zrobiliśmy kilka kroków a tu nagle słychać skrzypienie niczym płacz dziecko. Zabraliśmy nogi za pas i już nas niebyło na cmentarzu

. To skrzypienie to prawdopodobnie było od drzewa.Poszliśmy więc naokoło i weszliśmy innym wejściem. Zrobiliśmy kilka kroków naprzód dróżki, nic się niedzieje. Trochę się uspokoiliśmy. Po chwili podeszliśmy do krypty. Ona mnie najbardziej przeraża bo ma okno ale takie bezszyby, że jakby w środku było światło to możnaby zobaczyć trumny. Chwilę później byliśmy już przed tą kryptą. Mój kolega miał przy sobie laser i zaczął tam
świecić ale nic niebyło widać. Wtedy miałem okropną tremę bo wydawało mi się,że zaraz zobaczę jakąś twarz trupa.... wyobraźnia
Po kilku minutach zaczeliśmy już wracać z cmentarza. Wyjście wybraliśmy tam gdzie zaczeliśmy wyprawę. Jak byliśmy jakieś 50 m od wyjścia znów usłyszeliśmy ten "płacz dziecka". Hehe zaczeliśmy tak uciekać, że zapewne byśmy pobili rekordy w biegu na 50 metrów.
Niewiem jak moi koledzy, ale wtedy myślałem, że napewno zobaczymy jakiegoś ducha. Ale to nawet lepiej ,że nam się nieukazał bo to byłoby już zadużo wrażeń.