Chciałbym co nieco tu wtrącić od siebie.
Przez ostatnie siedem lat, generatory liczb losowych działające na całym świecie, wykonywały elektronicznie 200 rzutów monetą w każdej sekundzie. Zamiar tych maszyn jest tylko jeden - zmierzyć poziom globalnej świadomości.
Zatem dokonało się ok.
44 mld losowań. To liczba która przyda mi się się nieco niżej.
Każdy rzut kością, czy monetą to zdarzenie niezależne od pozostałych rzutów. Dlatego też powszechnie spotykane mniemanie, że np. po wyrzuceniu powiedzmy 10 orłów z rzędu, otrzymanie kolejnego orła jest wysoce nieprawdopodobne, jest wnioskiem błędnym (często wykorzystywanym przez oszukańcze firmy proponujące "cudowne" systemy do totolotka). Nawet po wyrzuceniu 1000 orłów z rzędu, prawdopodobieństwo wyrzucenia kolejnego orła nadal będzie wynosić 1/2. Tak sam jest z totolotkiem: To, że jakieś liczby w ostatnich losowaniach występowały rzadziej zupełnie nie oznacza ich częstszego występowania w kolejnych losowaniach. To właśnie wynik niezależności zdarzeń.
Rzut monetą, kością do gry nie jest ograniczony pod względem ilości wykonywanych prób. Ten brak granic powoduje, że mamy nieskończoną ilość możliwych rezultatów (fachowo mówiąc, przestrzeń zdarzeń jest nieskończona, choć istnieją tylko kilka zdarzeń elementarnych np. w przypadku monety - 2: {orzeł}, {reszka}). Każdy wynik jest możliwy: 100 reszek z rzędu, 30 piątek z rzędu. Odpowiednia ilość prób pozwoli uzyskać praktycznie każdy rezultat.
Biorąc na przykład wcześniej wyznaczoną liczbę losowań - 44 mld, zdarzenie wyrzucenia 35 orłów z rzędu staje się przy tej ilości prób statystycznie wytłumaczalne. Powiem więcej: Nie wystąpienie takiego zdarzenia byłoby odchyleniem od normy. Oczywiście działa to także w druga stronę. Np. wystąpienie w tej ilości prób zdarzenia: 50 orłów z rzędu byłoby też odchyleniem od normy statystycznej.
Niestety, samo odchylenie od normy (w dół, czy w górę) nie musi jeszcze o czymkolwiek świadczyć. A wynika to właśnie z istnienia nieskończonej liczby możliwych zdarzeń. Nawet wyrzucenie miliona orłów z rzędu nie wskazuje ostatecznie na istnienie jakiejś anomalii. Oczywiście jest to zdarzenie ultraskrajnie nieprawdopodobne, ale jednak
możliwe. Nieskończona liczba możliwych zdarzeń pozwala na wszystko i nie pozwala jednocześnie na jednoznaczne wydanie wyroku: To nie mogło się wydarzyć. Mogliśmy po prostu "mieć szczęście" trafić na tak dużą fluktuację (zaburzenie) statystyczną - to tzw.
prawo serii.
W Polsce jest osoba, która w dwóch kolejnych losowaniach Dużego Lotka trafiła "szóstkę". Statystyczna szansa na takie zdarzenie to ok. 1 do 200000000000000 (200 bilionów). Statystycznie rzecz biorąc, aby doczekać sie takiego scenariusza, należałoby grać przez 300 mld lat(!), wysyłając w każdą środę i w sobotę kupon z sześcioma zakładami. A mimo to, komuś takie coś się przytrafiło. Nikt jednak nie mówi o żadnej nadprzyrodzoności tej sytuacji, tylko stwierdza: Miał człowiek szczęście. Ja dodam: Prawo serii dało o sobie znać... A takich przypadków można wymienić o wiele więcej.
Sądzę więc, że wszelkie anomalie w działaniu generatorów to sprawa bardzo niepewna. Korelacja ich ze zdarzeniami
może mieć podłoże przypadkowe. Jeśli tylko ma się do dyspozycji sporą liczbę zdarzeń oraz sporą liczbę odchylonych od normy wyników generacji liczb, to zawsze będzie można dopasować do siebie kilka z nich.
Nie mówię ostatecznie "nie", gdyż w końcu to generatory sprzętowe, wykorzystujące w działaniu przypadkowe procesy fizyczne. Wpływ otoczenia zawsze jakiś jest - w końcu nie istnieją układy całkowicie izolowane. Jednakże mocno wątpię w możliwość wykrycia owego, na pewno ultraskrajnie małego wpływu, więc pozostanę raczej sceptyczny w kwestii tego zagadnienia.