Literacka przepowiednia losu "Titanica"
Ta tragedia jest bodaj największą, a przynajmniej najbardziej nagłośnioną spośród podobnych, jakie wydarzyły się na przestrzeni ostatniego stulecia. Artystyczny wymiar nadał jej reżyser James Cameron w głośnym filmie "Titanic". Wręcz niesamowite wydaje się, że na 14 lat przed katastrofą tego luksusowego brytyjskiego parowca transatlantyckiego amerykański pisarz Morgan Robertson napisał nowelę przedstawiającą katastrofę statku pasażerskiego.
Fakty literackie sprawdziły się niemal dokładnie w kwietniu 1912 roku. R.M.S "Titanic", zwodowany w maju 1911 roku w stoczni Harland and Wolff w Belfaście, miał długość trzech boisk piłkarskich i wysokość jedenastopiętrowego budynku; kolos uchodził za statek absolutnie bezpieczny. Zatonął w piątym dniu swego dziewiczego rejsu, po zderzeniu z górą lodową, która rozpruła go jak puszkę sardynek.
Na pokładzie znajdowało się prawdopodobnie 1316 pasażerów (różne źródła podają różne dane, z pewnością nie było to więcej niż 2228) i 891 członków załogi (leksykony podają, iż statek miał 2584 miejsca). Katastrofę przeżyło 705 osób, a ostatnie dane mówią, że 703 osoby (tylu żywych wziął na pokład płynący z Nowego Jorku parowiec "Carpathia, który nadpłynął na ratunek rozbitkom dryfującym w szalupach). Statek ten zresztą podzielił później los "Titanica", storpedowany w lipcu 1918 roku przez niemiecki U- boot, zatonął w okolicach wybrzeży Irlandii.
Wyreżyserowany przez Jamesa Camerona remake "Titanic" - jak poprzednie ekranizacje - oparty został na wydarzeniach, jakie miały miejsce na statku w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku. Nie wszyscy być może wiedzą, że zanim doszło do tej hekatomby na Oceanie Atlantyckim, wcześniej, bo w 1898 roku, przyszłą (?) katastrofę statku niemal z detalami opisał Morgan Robertson w opowiadaniu, które pierwotnie nosiło tytuł "Futility".
Autor, urodzony w 1861 roku, za młodu pływał po morzach, by w późniejszych latach zostać jubilerem w Nowym Jorku. Z chwilą, kiedy poczuł, że słabnie mu wzrok, postanowił zająć się literaturą. I jakkolwiek napisał 200 opowiadań i 9 książek, właśnie ta wyżej wymieniona nowela zapewniła mu nieśmiertelność z racji swego sensacyjnego wizjonerstwa. Oto w dramatycznych słowach Robertson przedstawia olśniewający dziewiczy rejs największego, najbardziej luksusowego (a przede wszystkim najbezpieczniejszego) statku pasażerskiego świata i jego okropny los.
Według opowiadania statek ten płynął przez Atlantyk z Southampton w Wielkiej Brytanii do Nowego Jorku, rozwijając niekiedy nadmierną prędkość; pewnej mroźnej nocy kwietniowej zderzył się z górą lodową i zatonął na północnym Atlantyku. Obraz chaosu na pokładzie w obliczu katastrofy to przejmujące sceny. Obok bohaterstwa dochodzi do głosu czysty egoizm, kiedy przychodzi walczyć o miejsca w łodziach ratunkowych. Spośród 3000 pasażerów jedynie nielicznym udało się uratować, ponieważ statek o wyporności 75 000 ton miał na pokładzie zaledwie dwadzieścia cztery łodzie ratunkowe. Pisarz mówił potem, że w komponowaniu tego opowiadania pomagał mu "astralny współautor".
I wszystko to nie byłoby jeszcze niczym nadzwyczajnym, gdyby ów fikcyjny luksusowy statek nie nosił nazwy "Tytan" (opowiadanie ukazało się pod tytułem "The Wreck of the Titan"). Kiedy nowela ukazała się na rynku, nie zyskała zbytniego rozgłosu; sensacją stała się dopiero 14 lat później, po katastrofie "Titanica" w 1912 roku. Niektórym czytelnikom los statku pasażerskiego "Titanic" wydał się dziwnie znajomy. Zarówno w opowiadaniu, jak i w rzeczywistym zdarzeniu chodziło o największy luksusowy statek pasażerski na świecie, uważany za najbezpieczniejszy ("Nawet Bóg nie byłby w stanie zatopić tej jednostki" - mawiali członkowie załogi "Titanica"). Zgadzał się również fakt nieostrożnej nawigacji na tym trudnym akwenie przy maksymalnej prędkości. Inne zbieżności to zderzenie z górą lodową w kwietniową noc na Atlantyku oraz identyczne, apokaliptyczne zakończenie rejsu, wielka liczba ofiar.
Niewytłumaczalne są również zbieżności techniczne obu statków (literackiego i rzeczywistego). Wyporność "Tytana" - 75 000 BRT, "Titanica" - 46 000 BRT (dokładnie:46 329 BRT), długość w tej samej kolejności: 800 stóp i 882,5 stopy, śruby napędowe - 2 i 3, prędkość przy zderzeniu 25 węzłów i ponad 22 węzły, liczba łodzi ratunkowych - 24 i 22 (bądź 20). Porównanie fikcji literackiej i faktów, ich niezwykła przejmująca zgodność może skłaniać do zastanowienia się nad tajemnicą przyszłości. Niezwykłe to, ale prawdziwe.
Źródło: Interia.pl
Tekst: Krystian Prynda