I jeszcze większy paradoks tkwi w tym, że mówisz "ja więrzę a nie czuję"
Jak najbardziej. WIerzę w duszę, ale nie czuję jej istnienia. Tzn nie czuję niczego specjalnego, na co bym mógł powiedzieć - "oto dusza moja". Uważam, że ona jest poza zasięgiem moich zmysłów i mojego poznania, ale siedzi gdzieś tam we mnie. Nie widzę w tym żadnego paradoksu. Nie każdy wierzący musi czuć fizyczną obecność duszy. Duchowo ona obecna jest - tylko że nie muszę szpanować hasłami "czuję ją". Ona jest, i kropka.
"nie patrze na niewierzących z góry"
A czy patrzę? Czy powiedziałem na Twojego wujka albo na Ciebie - "jesteś ograniczony i głupi"? Czy wyśmiewałem się kiedykolwie z tego, co napisaliście mi na PW? Skąd - to są Wasze przeżycia, Wasze doświadczenia i nie bedę się bawił w utarczki na ten temat. Ale że nie zgadzam się z ogółem zagadnienia np OOBE - to nie podchodzi pod kategorię "patrzenia z góry" IMO.
a tak się składa że Ci co doświadczają OOBE wierzą i czują, ba mają różnorakie potwierdzenia na autentyczność OOBE
Ale jak już wiemy, ludzkie odczucia nie są wyznacznikiem prawdy. Ktoś mówi, że mu jest zimno. A ktoś stojacy obok, ubrany tak samo mówi, że mu ciepło (doświadczenia z domu nawet). I kto ma rację?
Ja mogę wierzyć i czuć, że mój organizm jest cieżki jak kamień. Ale czy moja waga się wtedy zwiększy?
Oni wiedzą a Tobie się tylko wydaje
Na pewno? Nawet na przykładzie duszy 0 skoro wiedzą, że mają rację, to czemu nikt nie poda żadnego sensownego argumentu? Oni mogą co najwyżej coś czuć. Ale co, czy duszę czy też własną autosugestię (wiem, że nie dopuszczasz myśli o autosugestii, ale dla mnie jest ona bardzo ważnym składnikiem życia ludzkiego) - to już kwestia otwarta.
I właśnie odgórne, pełne pewności przekonanie, że to dusza (tak samo jak ludzie siedzą na mszy a potem mówią - "czułem Boga!") - jaka pewność, że to nie jest nadinterpretacja? Każdemu kto ma taką pewność gratuluję jej, ale jednocześnie daję medal za próżność.
Nauka nie jest w stanie ogarnąć tej wiedzy
Wiara czy to w OOBE czy też w Boga (duszę), to tylko wiara, z racji samej nazwy. Nie wiedza. I to jest podstawowa różnica.
A nauka jest w stanie wszystko ogarnąć, wbrew temu co niektórzy chcą wmówić innym. Może zabrać się za weryfikację wierzeń - czy to wierzeń w danego Boga czy też dane zjawisko. Dusza jest przedmiotem wiary, ale pewne założenia można próbować obalić. Ale zamiast filozoficznej dyskusji zrobiło nam się obrażanie "ograniczonych" i zamiast tego mieliśmy, co mieliśmy
Jak możesz próbować obalić coś czego nie jesteś w stanie sobie nawet wyobrazić?
Hmmm? Wybacz, ale znam założenia duszy. Są dokłądnie takie jak ta co siedzi we mnie. I dalej upieram się przy tym, że jest ona niewyczuwalna. No chyba, że ktoś zechce mi ją opisać, zamiast się wywyższać jako "wielki uduchowiony ponad maluczkimi"