Bynajmniej.
Po pierwsze - nie ma takiego terminu jak "wyburzanie implozywne" - przynajmniej jeśli chodzi o wyburzenia budynków.
A po drugie, gdyby na upartego zastosować go do wyburzeń budynków, to przypadek wtc7 pasowałby do niego jak ulał.
cyt. cała konstrukcja budynku (...) powinna pod wpływem swojego ciężaru zwinąć się w dół ze strefą rozpadu przy ziemi.
Paradoks polega na tym, że w tym przypadku stwierdzenie iż cała konstrukcja budynku była osłabiana jest nadużyciem (tzn. jeśli przyjąć, że budynek runął bez ingerencji ekip wyburzeniowych).
Inaczej mówiąc - budynek zawalił się tak jak to opisałeś POMIMO, że nie zostały spełnione warunki ku temu (przynajmniej wg wersji oficjalnej). To, że w trakcie tej zwałki nagle wyparowała konstrukcja 8 pięter nadal pozostaje w sferze metafizyki).
Zresztą w przypadku wież 1 i 2 również nie można było mówić o osłabieniu ("naturalnym") całej konstrukcji - z tym chyba też się zgodzisz?