Skocz do zawartości


Zdjęcie

Paradoksy religii chrześcijańskiej


  • Please log in to reply
466 replies to this topic

#256

Confident.
  • Postów: 240
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Na upartego wmówić można sobie wiele, zrobić "wodę z mózgu", umysłowy regres papką, która dobrze w danym momencie smakuje.


Dlaczego uważasz że ja sobie cokolwiek wmawiam? Skąd wogóle taki wniosek?

Chcesz wierzyć, że jest coś poza nieszczęściem - wydaje mi się, że jest to poniekąd przyznanie się do własnego konformizmu i pycha, która targa większością ludzi.


Dlaczego pycha?



Pewności, że jest wyższy cel w ich życiu


Moje cele w życiu, mają niewiele wspólnego z religią.

że ktoś o nich dba, są dla kogoś ważni.


No dobra, ale co w tym złego? Szukasz dziury w całym.

Strachu przed śmiercią


Dlaczego mam się bać śmierci? Jestem w miare dobrym człowiekiem, uważam że nic lepszego w życiu zrobić dla siebie nie mogę. To, że ateista wierzy że po śmierci zabiorą go kosmiczni wojownicy czy że zrodzą się robiakiem, to już ich problem. Nie da się w NIC nie wierzyć, ja wierze w to co uważam za słuszne, i w to co chce. Niczego sobie nie wmawiam, do niczego nie zmuszam.

nie wmawiają sobie istnienia Boga, jeśli nie mogą go od razu znaleźć, na poczekaniu uwierzyć. Jestem pewny, że większość bardziej podatnych z nich po pewnym czasie szukania odnalazłaby w sercu miejsce dla Jezusa Chrystusa i stałaby się owieczką Jego trzody.


Nie wmawiam sobie istnienia Boga, odnalazłem go i wiem że jest, to jest bardzo proste do zrozumienia. Jak można być na coś podatnym, z własnej woli? Albo sie w coś wierzy, albo nie. Ty również jesteś "owieczką jego trzody". To, że wmawiasz sobie że Boga nie ma, i że ktokolwiek cię do czegoś zmusza, jest tylko i wyłącznie nieumiejętnością analizowania, i podejmowania decyzji. Tak jak już mówiłem, wierzyć w Boga to wierzyć że jest coś poza piekłem. Nie wiem jak sobie tłumaczysz co stanie się z tobą po śmierci, pewnie wierzysz że będzie lepiej niż na świecie, i że będziesz szczęśliwy. TO jest własnie wiara w Boga, nie wiara w jakiegoś dziadka siedzącego na chmurze.

Sam jesteś niby tego przykładem.


Znasz mnie lepiej niż ja sam. Dla ciebie zapewne każdy wierzący jest "owieczką" Boga, ale prawde powiedziawszy śmieszy mnie to. Czym ja się różnie od ciebie? Czy moje życie jest ograniczone przez wiare? Nie jest. Ateiści wmawiają sobie, że katolik to jest człowiek który siedzi w kościele i odklepuje modlitwe, to wszystko. Ja natomiast uważam, że to właśnie oni są bardziej ograniczeni. Wierząc w UFO, w jakieś struny czy wymiary, wierzą tak na prawde w twory czegoś, co to wszystko stworzyło. Czegoś, pozaczym nie ma już nic. Czyli w Boga. A bez Boga, tak na prawde już na ziemi jesteśmy martwi.

Jednakowoż takie szukanie oraz wciskanie sobie "prawdy", która od razu "nie przemawia", nie wydaje mi się właściwe, szczere z samym sobą.


Przepraszam ze to powiem, ale jest to najbardziej idiotyczne i typowe uzasadnienie. Że niby ja sobie wmawiam prawde, wciskam na siłe, i że nie jestem szczery z samym sobą. Dlatego że wierze w coś, w co ateiści uwierzyć nie są w stanie. Śmieszne, a zarazem tragiczne.

Nie chcę robić sobie "prania mózgu", aby w cokolwiek uwierzyć, jeśli nie potrafię.


Każe ci ktoś? To nie wierz, usiądź przy kompie, idź na browara, twój wybór.

Wiem, że nie od razu i dawałem już sobie wiele szans, jednak, jak już kiedyś w dyskusji z Tobą narzekałem, nie potrafię zobaczyć tego, co widzisz Ty i inni wierzący.


Czyli nie potrafisz wyjść poza swoje granice. Ja nie widze, ja WIEM. Zasadnicza różnica.

Czemu od razu nie przyjąć, że są jedynie imaginacją i je odrzucić zamiast pogrążać się w ułudzie, która przekształcić może się w rzeczywisty obłęd?


Zwyczajne pójscie na łatwizne. Można i tak. Mówiłem, możesz szukać Boga, a możesz go nie szukać. Wmawiasz sobie że katolicy żyją w obłudzie, chociaż niczym nie różnią się od ciebie. Wmawiasz sobie, że jesteś bardziej wolny, a jednoczesnie ograniczasz się do pozorów świata i samego siebie.
  • 0

#257

Qliffot.
  • Postów: 208
  • Tematów: 5
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Drogi Confidencie, zdaję się, że w pewnym sensie źle odebrałeś "oddźwięk" mej wypowiedzi. Nie chodziło mi o uogólnianie, narzucanie Tobie cech, jakich nie wykazujesz. Gdy formułowałem takie a nie inne opinie, było to w pełni podyktowane Twoim wcześniejszym postem i tym, jak go zrozumiałem. Pisałeś, iż byłeś ateistą; że szukałeś i Boga odnalazłeś, mimo że nie było łatwo. Odebrałem to trochę tak, że z powodu odczuwania potrzeby sobie boga "wymyśliłeś". Jeśli tak do końca nie było, możesz opowiedzieć o swoim "nawróceniu" więcej - z chęcią poczytam.

Pytasz, czemu wiarę "w coś więcej" postrzegam jako pychę? - Właśnie dlatego, że chyba "pycha" jest najlepszym określeniem na odbiór stanu, w którym oczekuje się, że życie nie pojawiło się przez przypadek, a nad Tobą stoi ktoś, kto o Ciebie dba, troszczy się i nie pozwoli, aby stała Ci się krzywda. Nie ma w tym niczego złego, jest to ludzkie i w pewnym sensie to ja, jako osoba, która nie może uwierzyć, czuję się "poszkodowany", z czegoś ogołocony.

Cele w życiu są różne. Każdy rozumny człowiek, który potrzebuje jakiegoś sensu, jest zmuszony go na siłę wyszukiwać, obierać jakiś kierunek, nadawać sobie jakieś cele, by wszystko nie sprowadziło się do nędznej wegetacji. Generalnie ludzie wierzący jako jeden z tych sensów wybierają Boga, dla którego ich życie jest celem samym w sobie i na odwrót. nie twierdzę, że Bóg pełni w Twoim życiu taką rolę i przepraszam, że pozwoliłem sobie na tego rodzaju spłycenie, właśnie uogólnienie. Tak samo ze strachem przed śmiercią - kolejną do wiary motywacją.

Z tym "wmawianiem" - tak po prostu nazwałem "odszukanie" przez Ciebie Boga. Nie potrafię pokonać swoich granic, więc jestem tak samo idiotycznie ograniczony jak wierzący, którzy nie dopuszczają do siebie myśli o nieistnieniu ich Stwórcy. OK. Nie chodzi mi o jakiś atak na teistów, tym bardziej na Ciebie. Nie wmawiam sobie, że Chrześcijanie są ode mnie gorsi. Potrafię znaleźć tysiące usprawiedliwień dla obłudy, nie staram się jej na siłę szykanować, tak jak nie szykanuję swojego umysłowego zamknięcia; swoich racjonalnych klapek na oczach. Nie dowartościowuję się w ten sposób świadomie. Podzieliłem się jedynie pewną refleksją, która naszła mnie zainspirowana Twoim napomknięciem o tym, jak doszedłeś do stanu, w którym trwasz. O tym, jak jest ze mną, pisałem zaś na VRP wielokrotnie.

Zastanawia mnie, skąd tak właściwie bierze się w Tobie pewność? Skąd, jak piszesz, wiesz? Skąd zaufanie dla treści Świętej Księgi? W jaki sposób powstała w Tobie Twoja wiara?

Dziękuję za szybką odpowiedź.
  • 0

#258

Confident.
  • Postów: 240
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jeśli tak do końca nie było, możesz opowiedzieć o swoim "nawróceniu" więcej - z chęcią poczytam.


Może kiedyś, może w innym temacie : )

Pytasz, czemu wiarę "w coś więcej" postrzegam jako pychę? - Właśnie dlatego, że chyba "pycha" jest najlepszym określeniem na odbiór stanu, w którym oczekuje się, że życie nie pojawiło się przez przypadek, a nad Tobą stoi ktoś, kto o Ciebie dba, troszczy się i nie pozwoli, aby stała Ci się krzywda.


Absolutnie nie ma to nic wspólnego z pychą. Że pozwolę sobie przytoczyć babcie wikipedie:

Pycha - pojęcie i postawa człowieka, charakteryzująca się nadmierną wiarą we własną wartość i możliwości, a także wyniosłością. Człowiek pyszny ma nadmiernie wysoką samoocenę oraz mniemanie o sobie.

Co to ma wspólnego z tym, że wierzę że jest coś poza tym, o czym wiem? Co to ma wspólnego z Bogiem?
Po drugie, znowu złe odebranie chrześcijanina. Na prawde, nie uważam że nademną jest ktoś kto nie pozwoli żeby stała mi się krzywda. To nie jest jakiś "bodygard" na zamówienie, ludzie.



Nie ma w tym niczego złego, jest to ludzkie i w pewnym sensie to ja, jako osoba, która nie może uwierzyć, czuję się "poszkodowany", z czegoś ogołocony.


Jeśli jesteś szczery ze sobą, to rzeczywiście możesz się tak czuć. Każdy ateista prędzej czy później będzie potrzebował otuchy, zrozumienia. Ja to dostaje gdy się modle. Nie modle się do ściany, czy do sufitu, modle się do Boga. Jeżeli nauczymy się tego, możemy wiele zyskać a nic nie stracić. Jeżeli ktoś nie wierzy "bo tak i już", bo czuje się oszukiwany przez kościół czy dlatego że chce iść zgodnie z modą (teraz coraz częściej wiara już nie jest "cool", wstyd przed kumplami po prostu) nie jest jeszcze gotowy na wiare. Trzeba szukać. Nic na talerzyku nie dostaniemy, prawde mówiąc wnerwiłbym się gdyby tak było. Najprostszy test na świecie, nie musisz sobie odcinać nogi, sprzedać nerki itp. tylko uwierzyć. Tak wiele, za tak niewiele. Twój wybór.

Generalnie ludzie wierzący jako jeden z tych sensów wybierają Boga, dla którego ich życie jest celem samym w sobie i na odwrót.


A ateista co wybiera? Jak już mówiłem, w co byś nie wierzył, wierzysz w rzeczy które zostały z czegoś, a raczej przez kogoś stworzone. Przez kogoś, poza czym nie ma nic. Chociaż nic jakie znamy, to jednak jeszcze "coś". Po prostu nie ma już NIC. Nie potrafie sobie tego wyobrazić.
Podsumowywując, ateista wierzy w twory Boga (ja go tak nazywam, można go nazwać Nicością itp.), ale nie chce uwierzyć wprost w niego. Oszukuje sam siebie, wymyśla bajki o UFO (a oni z czego powstali? Też z CZEGOŚ). Ja wierze wprost, i jest mi łatwiej. Jeśli chcesz przez całe życie wierzyć, że jesteś tutaj po nic, i że w sumie twoje życie nie będzie miało wartości po śmierci, to prosze bardzo. Jest to utrudnianie na siłe, rzeczy najprostszych. Pokazanie przed innymi "Nie dam się oszukiwać więcej tym skurwysynom w sutannach". Wiara nie równa się Kościół. Trzeba to po prostu wszystko zrozumieć, nie potrafie tego wytłumaczyć komus na odległość i tym bardziej pisząc.
I absolutnie tutaj nie generalizuje, odnosze się do ateistów którzy tak robią.

Z tym "wmawianiem" - tak po prostu nazwałem "odszukanie" przez Ciebie Boga.


Nie wmówiłem sobie że on jest, tylko go odnalazłem. To że ty uważasz ze go nie ma, to nie znaczy że ja sobie wmawiam że jest.

Nie potrafię pokonać swoich granic, więc jestem tak samo idiotycznie ograniczony jak wierzący, którzy nie dopuszczają do siebie myśli o nieistnieniu ich Stwórcy. OK.


Dlaczego mam na siłe myśleć że go nie ma? Co mi to da? Szacunek u kumpli? Więcej kasy? Fajną dziewczyne? A na co mi to po śmierci? Ja to mam w życiu, i mam Boga. Jedno nie wyklucza drugiego, nie jestem w żaden sposób ograniczony. Mój mózg nie zmienia się w chwili gdy uwierzę, nie przenosze się do innego wymiaru, no ludzie. Jestem po prostu krok do przodu.

Zastanawia mnie, skąd tak właściwie bierze się w Tobie pewność? Skąd, jak piszesz, wiesz? Skąd zaufanie dla treści Świętej Księgi? W jaki sposób powstała w Tobie Twoja wiara?


Nie da się tego wytłumaczyć piszac, jak mówiłem. I to chyba nie jest miejsce na tego typu rozmowy. Chętnie bym to opisał, ale nadzwyczaj nie jestem na siłach. Wiem że coś by mi umkneło, coś bym przeoczył czy napisał jakąś głupote i wszystko szlag by trafił. Może kiedyś, who know.

pozdrawiam.
  • 0

#259

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

jednak doszukiwanie się przyczyny zachowania Szatana jest przecież m.in. powodem napisania niektórych apokryfów, utrwalenia się w żydowskiej i chrześcijańskiej kulturze pewnych wzorców, mitów, legend.

W Księdze Mądrości (katolicka wtórnokanoniczna księga) można znaleźć coś takiego:

Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.
Mdr 2:23-24

Tu jasno widać motywy buntowniczych czynów Szatana. Są one konsystentne z tym, co można wywnioskować na podstawie analizy całości biblijnego tekstu.

Wspomnę przy okazji o kwestii imienia Lucyfer.
Owo łacińskie tłumaczenie "niosący światło" (lux-ferre) nie jest zbyt trafne, a wręcz mylące. Oryginalny hebrajski zwrot ben-shachar, który można znaleźć w 14 rozdziale Ks. Izajasza oznacza "syna jutrzenki" Co więcej, to określenie wcale nie musi odnosić się do Szatana, być jego imieniem. Ów fragment opisuje historię upadku króla Tyru, której archetypem wcale nie musi być historia upadku Szatana. Tradycyjne ten fragment tak interpretowano - ja takiej pewności już nie mam, współcześni bibliści także.

A zatem Szatan wcale nie był żadnym 'zbawicielem', którego pragnieniem było obdarzenie człowieka głębią poznania, a co za tym idzie rozświetlenie mroków jego rajskiej i sielankowej nieświadomości. Przesłanie trzeciego rozdziału Genesis jest inne i zauważy je każdy, kto się bardziej w nim zagłębi. Szatan najzwyczajniej w świecie człowieka oszukał. Oszukał sposobem, który z powodzeniem nadal stosuje.

Czy Jahwe na pewno grał w 100% "fair play"? Mariushu, jesteś, jak mniemam, świadomy, jakich manipulacji dokonywał Jahwe w ST.

Manipulacji?
Wszystko zależy o tego, co rozumiesz pod pojęciem "manipulacja Jahwe"...

Czy bunt Nosiciela Światła nie mógł zostać w jakiś sposób sprowokowany? Czy Bóg nie mógł pragnąć np. wystawić anioła na próbę? Zapewne przewidzieć nawet, jaki los w razie tej próby go czeka?

To wchodzimy już w trudny i raczej mocno filozoficzny obszar. A więc gdybanie. Jedno jednak jest pewne i powinno być pewna wskazówką. Szatan znał Boga jak mało kto i jak mało kto miał wgląd w Jego plan. I z racji tego rozpatrywanie tej sytuacji z naszej o wiele bardziej ograniczonej perspektywy może być absolutnie nietrafne.

Czy upadek nie był przeznaczeniem Szatana, żeby mogło istnieć dobro i zło?

Zło to nie coś, to brak czegoś. Brak dobra, brak Boga. Synonim odwrócenia się od Niego.

Czy nie nastał on z chwilą wyróżnienia się od siebie światła i ciemności albo pojęcia przez człowieka, że ta druga jest źródłem archetypicznego zła i niebezpieczeństwa? I tak właściwie to od którego momentu należałoby rozpatrywać kwestie Szatana?

Anioły zostały stworzone przed ludźmi. Jako istoty duchowe mogły jak najbardziej pojawić się przed kreacją świata materialnego (zobacz Job 38 4-7), a więc poza czasem i przestrzenią. A jako że istnieją poza materią i czasem, ich wybór nie musi rozkładać się na wiele poszczególnych decyzji, ale być jedną trwałą, 'aczasową' decyzją. Dotyczy to także decyzji o buncie Szatana. Z naszego punktu widzenia ten wiecznie knujący, przebiegły Szatan może być tym, kim jest od zawsze i na zawsze (trudno to objąć rozumem, ale rozważania dot. aczasowości zawsze są nieprawdopodobnie zawiłe; fizycy coś o tym wiedzą ;) ). Pewną wskazówką za tym przemawiającą jest ten fragment:

Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa.
Jan. 8:44

Oczywiście nie są to żadne wiążące stwierdzenia, a tylko teologiczne i filozoficzne interpolacje nieznanych obszarów tajemnic wiary. Nic więcej ponad rozważaniami, wyjątkowo skromnego i ograniczonego w porównaniu z boskim, intelektu. :)
  • 0



#260

Pierce.
  • Postów: 153
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

A ateista co wybiera? Jak już mówiłem, w co byś nie wierzył, wierzysz w rzeczy które zostały z czegoś, a raczej przez kogoś stworzone. Przez kogoś, poza czym nie ma nic. Chociaż nic jakie znamy, to jednak jeszcze "coś". Po prostu nie ma już NIC. Nie potrafie sobie tego wyobrazić.
Podsumowywując, ateista wierzy w twory Boga (ja go tak nazywam, można go nazwać Nicością itp.), ale nie chce uwierzyć wprost w niego. Oszukuje sam siebie, wymyśla bajki o UFO (a oni z czego powstali? Też z CZEGOŚ). Ja wierze wprost, i jest mi łatwiej. Jeśli chcesz przez całe życie wierzyć, że jesteś tutaj po nic, i że w sumie twoje życie nie będzie miało wartości po śmierci, to prosze bardzo. Jest to utrudnianie na siłe, rzeczy najprostszych. Pokazanie przed innymi "Nie dam się oszukiwać więcej tym skurwysynom w sutannach". Wiara nie równa się Kościół. Trzeba to po prostu wszystko zrozumieć, nie potrafie tego wytłumaczyć komus na odległość i tym bardziej pisząc.
I absolutnie tutaj nie generalizuje, odnosze się do ateistów którzy tak robią.


Zwykle unikam podobnych konwersacji, w końcu jakkolwiek by się ona nie zakończyła Confident będzie w waszych oczach błogosławiony a ty Pierce możesz zdychać w piekle.

Confident cechuje cię wąskohoryzontalność, po prostu nie potrafisz przyjąć tego, iż człowiek może myśleć w odmienny sposób niż ty. Nie wiem jak powstał wszechświat, czy zatem moim obowiązkiem jest wielbić pana za jego hojny dar w postaci życia i otaczającego mnie świata, ubóstwiać go za to, iż każdego dnia pozwala na śmierć z głodu tysięcy dzieci? Po za tym jest przecież wszechmogący i bardzo dobrze wie jaki mam do niego stosunek, właściwie to jego wina w końcu takim mnie stworzył.

Ludzie są przewrażliwieni na puncie kontrargumentów odnośnie wiary. Możecie mnie potępić lecz powiem jeszcze kilka słów. Ta wspaniała, silna wiara Confident'a to nic innego jak strach, który przez lata mu wpajano. Obawiasz się iż twój pobyt na ziemi może być jedynym momentem obcowania ze światem, wg mnie jest to przejaw wielkiej słabości którą twoja religia bardzo sprytnie potrafi wykorzystać. Nie napisałem tego, by się wywyższyć. Zwyczajnie dziwi mnie podobne zachowanie, wiem że nic nie jest w stanie tego zmienić, dlatego zarzut, iż próbuję cię odwieść od boga jest niesłuszny.
  • 0

#261

Ravandil.
  • Postów: 52
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam z powrotem (daaawno tu nie byłem).
Napiszę to co chciałem napisać, nie czytałem wszystkiego dokładnie, więc mogło się już powtórzyć. Jutro skończe czytać temat.

1. Zastanawialiście się czemu Szatan w ogóle postanowił być "zły"? Tak po prostu? A może zauważył w Bogu coś, co mu nie pasowało? Zły to względne słowo, może dla Boga zły = nie słuchający się? Z tego co wiem Szatan jest symbolem buntu, a nie tylko zła.

2. Jeszcze jeden paradoks - jak wiadomo w np. Księdze Hioba dzieje się coś dziwnego, mianowicie Bóg zakłada się z Szatanem, że Hiob przetrwa męki, które Bóg mu zada. Bóg zabija wszystkie dzieci Hiobowi, nakłada na niego trąd i jeszcze pare innych, ale Hiob pozostaje wierny. Bóg w nagrodę daje mu NOWE dzieci. Czy według Was to sprawiedliwe? Myślę, że nie. A ksiądz powie Wam "nie możemy oceniać wyroków boga, jego sprawiedliwość jest niezrozumiała ale na pewno postąpił słusznie".
A teraz do sedna - skoro nie możemy oceniać wyroków boga, to kto wybierał które księgi będą kanoniczne i trafią do biblii a które są bez sensu? Słyszałem, że w niektórych są pisane prawdziwe bzdury. Ale to są bzdury patrząc z naszego punktu widzenia, może dla Boga to było bardzo słuszne i prawdziwe, a Wasza biblia nie powinna istnieć, bo jest pisana przez kłamców?

Ostatnie : ktoś się czepiał, że jedziemy KK i że to jest bez sensu. Nie, to nie jest bez sensu, mi się udało odciągnąć parę osób od KK, lecz niestety nie wiele, ale zawsze coś. To ma sens;). My w to nie wierzymy, ale wiele ludzi jest zaślepionych, a niektórym da się jeszcze pomóc.

Piszę to patrząc z punktu widzenia katolika, który wierzy w jednego boga. Tyle:) Może potem jeszcze coś dopiszę, i chyba tu troszkę posiedzę.

PS. sorry jeśli nie zachowałem składni, czy coś. Jest prawie 5 rano:P.
  • 0

#262

TYRIPS.
  • Postów: 122
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

No rzeczywiście patrzysz z punktu typowego katolika, bo zakładasz że Biblia jest w całości prawdziwa.
1. Skąd ta pewność że szatan istnieje, dłużej by tu gadać ale to jest wręcz paradoks "Ty idziesz do nieba na wieczną radość a twoja dziewczyna do piekła i co będziesz szczęśliwy w niebie?"
2. Kto wybierał?? oczywiste że człowiek, to wszystko jest po to byś wrzucił trochę grosza na tace, ta księga ma nas uczyć że jak ktoś bliski nam umarł że wszystko się wali to i tak trzeba się cieszyć z życia bo tak musiało widocznie być i żeby od wiary nie odstępować, po co - żeby dać na tace w niedziele.
3.Jest bez sensu, bo religia daje wielu ludziom trochę ukojenia, bo co się komuś za przeproszeniem w życie wpier****ć, ja jestem Chrześcijaninem ale nie katolikiem ale nie mam zamiaru kogoś męczyć za to że jest innej wiar bądź żadnej "mówiąc nie ma sensu mówię nie będę sie komuś narzucał bo to jest mi do niczego potrzebne"
  • 0

#263

Ravandil.
  • Postów: 52
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja nikogo nie męczę, ja tylko uświadamiam.
Mój znajomy z tego co wiem próbował dokonać Apostazji - ale po paru spotkaniach na których musiał odpowiadać na różne, głupie pytania mu się odechciało. Nie wiem czy dokończył.

Napisałem z punktu katolika z tego powodu, żeby wszystko zobrazować. Jak mówiłem wcale nie uważam, że biblia jest prawdziwa. Może opisuje dzieje np Jezusa, ale w tamtych czasach nie tylko Jezus był prorokiem.
  • 0

#264

Jeden_z_Wielu.
  • Postów: 169
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja tylko chciałem wtrącić parę drobnych spraw przez które nie jestem w stanie wierzyć w Boga (kiedyś wierzyłem, ale z tego wyrosłem). Jeśli Bóg jest miłosierny i wszystkich kocha to jakim cudem zrzuca ludzi w przepaść piekła? albo kocha wszystkich, albo tych którzy na to zasługują. 10 przykazań to też chyba jakaś pomyłka ; >. "Nie zabijaj" to jednoznaczne przykazanie... Chociaż w sumie nie, bo tyczy to się tylko ludzi? czy zwierząt też? można zabijać w imię Boga, ale nie można bo ktoś Cie napadł albo zgwałcił Ci siostrę? I znowu, można byłoby bardziej precyzyjnie to napisać "nie zabijaj chyba, że ktoś jest innej wiary i nie chce przejść na Twoją stronę" : ). Dlaczego ludzie wierzą w Boga... Bo chcą wierzyć, że gdzieś tam "w niebie" jest ktoś, kto ich chroni i chcą wierzyć, że po śmierci czeka ich życie wieczne w niebie... albo piekle : ). Czy człowiek zawsze musi mieć nad sobą jakąś potężną siłę (obawa, że będąc złym trafi do piekła) żeby być dobrym człowiekiem? No cóż, ja nie muszę mieć, jestem sobą i każdą rzecz która się wydarzy, próbuje wyjaśnić w inny sposób niż "To dzieło Boga, to cud" ; ). I coś jeszcze, jeśli istnieje jakiś "boski" plan, czyli Bóg już wszystko zaplanował i kontroluje jakoś to co się dzieje na ziemi (nie wiem jak skoro ludzie mają wolną wolę) to po kiego grzyba w ogóle żyć skoro cokolwiek zrobisz, to i tak stanie się to co Bóg sobie wymyślił? ; ]
  • 0

#265

Brivion.
  • Postów: 282
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Domal
Ktos tu na forum napisal ze w Biblii NIE MA SLOWA O CZYMS TAKIM JAK PIEKŁO i ze jest to wymysl ludzi, sam nie wiem czy to prawda bo nieczytalem:P ale i tak zgadzam sie z tym co mowisz. no nie liczac tego piekla.
  • 0

#266

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

1. Zastanawialiście się czemu Szatan w ogóle postanowił być "zły"? Tak po prostu? A może zauważył w Bogu coś, co mu nie pasowało? Zły to względne słowo, może dla Boga zły = nie słuchający się? Z tego co wiem Szatan jest symbolem buntu, a nie tylko zła.


Chodziło o zazdrość, bowiem Bóg pokochał człowieka tak jak anioły z czym ten jeden anioł nie mógł się pogodzić.

2. Jeszcze jeden paradoks - jak wiadomo w np. Księdze Hioba dzieje się coś dziwnego, mianowicie Bóg zakłada się z Szatanem, że Hiob przetrwa męki, które Bóg mu zada. Bóg zabija wszystkie dzieci Hiobowi, nakłada na niego trąd i jeszcze pare innych, ale Hiob pozostaje wierny. Bóg w nagrodę daje mu NOWE dzieci. Czy według Was to sprawiedliwe? Myślę, że nie. A ksiądz powie Wam "nie możemy oceniać wyroków boga, jego sprawiedliwość jest niezrozumiała ale na pewno postąpił słusznie".


Nie bierz tego dosłownie - to nie jest historia, tylko przypowieść mądrościowa. Ma na celu pokazanie że wiara pomimo wszelkich przeciwności, pomimo cierpienia i krzywd, pewnego dnia zostanie nagrodzona. I pamiętaj że wyznacznikiem życia Chrześcijan jest to co mówił Jezus, nie Stary Testament. Osobiście nie uznaje niemal ST, moim jedynym wyznacznikiem wiary są słowa Jezusa - bo kto lepiej zna Ojca niż Jego Syn?

A teraz do sedna - skoro nie możemy oceniać wyroków boga, to kto wybierał które księgi będą kanoniczne i trafią do biblii a które są bez sensu? Słyszałem, że w niektórych są pisane prawdziwe bzdury. Ale to są bzdury patrząc z naszego punktu widzenia, może dla Boga to było bardzo słuszne i prawdziwe, a Wasza biblia nie powinna istnieć, bo jest pisana przez kłamców?


Nie czuje się Katolikiem, więc na to Ci nie odpowiem. Nazwa mojej wiary brzmi - "Chrześcijanin". Nie jest to religia, jest to wiara - a to znaczna różnica.

Ostatnie : ktoś się czepiał, że jedziemy KK i że to jest bez sensu. Nie, to nie jest bez sensu, mi się udało odciągnąć parę osób od KK, lecz niestety nie wiele, ale zawsze coś. To ma sens;). My w to nie wierzymy, ale wiele ludzi jest zaślepionych, a niektórym da się jeszcze pomóc.


Przekonałeś do nie wierzenia w Boga czy do odejścia od Kościoła Katolickiego?

Jeżeli to pierwsze - Mogłeś przekonać tylko tych, którzy tak naprawdę nigdy nie wierzyli. Człowiek, który odnalazł Boga w swoim życiu już nigdy nie da się od Niego odciągnąć.
Musisz też uwzględnić jedno - wiara w Boga nie jest ślepa. Ona nie polega na odmawianiu formułek, klęczeniu na kolanach, odprawianiu rytułałów, lecz na żywym kontakcie z Bogiem. Bo ani Bóg, ani Jezus nie są królami jak to się śpiewa w chórach. Król to jest właśnie ktoś przed kim trzeba drżeć, klękać na kolanach, słuchać go i wykonywać jego rozkazy. Bóg jest Bogiem, a Jezus jest Jego Synem. Przed Nim nie trzeba klękać, nie trzeba się Go bać, nie rozkazuje nam. Słuchać się Go powinno bo to co On do nas mówi jest mądre i dobre dla Nas. Ale przecież dał Ci wolną wolę, nawet za cenę tego że odejdziesz od Niego. Czy jakikolwiek król lub władca z tego świata pozwoliłby Ci na to? Pisząc to chcę abyś zrozumiał, że Bóg nie jest i nigdy nie był dla nikogo ograniczeniem że to nie jest surowy król, który karze nieposłusznych, a nagradza tych którzy mu służą, to nie działa tak, że jesteś Chrześcijaninem to idziesz do nieba, jesteś Hindusem to idziesz do piekła. Nie ma ani jednego fragmentu w Ewangeliach w których Jezus sugeruje że ktoś jest wybrany aby iść do nieba, a ktoś inny pójdzie do piekła tylko dlatego że nie był Chrześcijaninem.


Jeżeli odciągnąłeś od Kościoła Katolickiego - nic mi do tego. Ja nie wierzę w żadną instytucję, wierzę w Boga.

Pozdrawiam, :)
  • 0

#267

Ravandil.
  • Postów: 52
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Oczywiście od Kościoła go odciągnąłem.
Ja tu nie piszę, że nie wierzę w żaden wyższy byt, czy coś. Ja tu nie piszę o sobie, tylko piszę o KK, obrazuję wszystko po prostu w taki sposób, jak biblia jest brana przez niektórych.
Ok, nie mam więcej do napisania... dzięki:D
  • 0

#268

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Rockyyy, choć zwykle cenię sobie Twoje wypowiedzi, to z paroma rzeczami nie mogę się zgodzić.

I pamiętaj że wyznacznikiem życia Chrześcijan jest to co mówił Jezus, nie Stary Testament. Osobiście nie uznaje niemal ST, moim jedynym wyznacznikiem wiary są słowa Jezusa - bo kto lepiej zna Ojca niż Jego Syn?

Twoje słowa nie mają żadnego biblijnego podparcia. Chrześcijanin powinien akceptować całość Biblii - ST i NT. A mówiąc: "moim jedynym wyznacznikiem wiary są słowa Jezusa" przeczysz sam sobie. Jezus nieustannie odwoływał się do ST. Przytoczę coś jeszcze:

"Nie mniemajcie, abym przyszedł rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać ale wypełnić. Zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie nieba i ziemia, ani jedna kreska nie odmieni się w zakonie, aż się wszystko stanie" (Mat. 5,17.18).

to nie działa tak, że jesteś Chrześcijaninem to idziesz do nieba, jesteś Hindusem to idziesz do piekła. Nie ma ani jednego fragmentu w Ewangeliach w których Jezus sugeruje że ktoś jest wybrany aby iść do nieba, a ktoś inny pójdzie do piekła tylko dlatego że nie był Chrześcijaninem.

Przypomnę:
"Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie." (Jan. 14;6).
Bardzo jednoznaczny werset.
  • 0



#269

mariusz91210.
  • Postów: 7
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam :) Od poczatku mojego zycia rodzice wpajali mi nauke o Bogu i Biblii. Teraz kiedy moge sam decydowac o swoim zyciu zauwazylem ze przez te lata bog nie zrobil dla mnie nic co by mi pomoglo. Wierze w los, szczescie, zyciowego farta :P mysle ze Kosciol katolicki to ,,firma'' mysle ze los ludzi nie spoczywa w rekach Boga tylko w naszych rekach, bardzo duzo jest niescislosci w Bibli, wyszla przeciez takze Biblia Judasz ktora bardzo duzo faktow podwaza. Jestem Ateista, nie czepiam sie zadnych religi, wieze ze po smierci NIC nie ma. Zawsze tylko jestem ciekawy jak powstaja te dziwne zjawiska zwiazane z kosciolem (uzdrowienia przez Papieza, krwawiaca hostia, opetania i wiele innych...) Nie ukrywam ze przez to ze nie wieze w Boga otacza mnie pewien lek zeby w przyszlym zyciu moge czegos doswiadczyc, czegos zlego z samym soba... ale skoro Bóg jest milosierny to mam nadzieje ze mnie rozumie (jezeli wogole istnieje) OO ! w tym momencie naszla mnie mala mysl :P moze te wszystkie zjawiska o ktorych pisalem wczesniej to wyniki mocnej wiary w dany czyn, mocnej wiary ze np. papiez uzdrowi to dziecko... chociaz przy glebszym namysle wydaje mi sie to glupie xP
  • 0

#270

Flix.
  • Postów: 71
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ktos tu na forum napisal ze w Biblii NIE MA SLOWA O CZYMS TAKIM JAK PIEKŁO i ze jest to wymysl ludzi, sam nie wiem czy to prawda bo nieczytalem:P ale i tak zgadzam sie z tym co mowisz. no nie liczac tego piekla.


niestety ale mylił się. Nie wiem czy przeczytał Biblię od "deski do deski". Nie wiem czy celowo wprowadzał w błąd, ale w Biblii jest mowa o piekle choćby w tym fragmencie:

EWANGELIA WG MARKA
Rozdział IX
akapit 42 i 43
"42 A jeśliby ręka twa gorszyła cię, odetnij ją: lepiej jest tobie wejść do żywota ułomnym, niż mając obie ręce iść do piekła w ogień nieugaszony,
43 Gdzie robak nie umiera, a ogień nie gaśnie"
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych