Skocz do zawartości


Zdjęcie

Paradoksy religii chrześcijańskiej


  • Please log in to reply
466 replies to this topic

#466

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6687
  • Tematów: 774
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Msza - oszustwo wszech czasów!!! - Jan 6,5A3

Miliony ludzi na całym świecie karmione są nauką, że do zbawienia konieczne jest uczestnictwo w pewnych tajemnych rytuałach zwanych sakramentami (por. np. Katechizm Kościoła Katolickiego, § 980). Najbardziej powszechnym i wielokrotnie stosowanym sakramentem jest msza. Od około tysiąca lat (wcześniej ta nauka nie była znana, a później żywo i długo dyskutowana w łonie katolicyzmu) Watykan wbija ludziom do głowy, że w okrągłym wafelku zrobionym z mąki i wody po wypowiedzeniu nad nim pewnych zaklęć "dokonywa się przemiana całej substancji chleba w substancję ciała Chrystusa" (Breviarium Fidei, § 292).

 

Członkowie tego kościoła mają wierzyć, że msza jest "wznowieniem ofiary krzyżowej" (BF, str. 385, Wstęp). Mają też tak przemienionemu opłatkowi oddawać "najwyższy kult adoracji (latria), który należy się prawdziwemu Bogu" (BF, § 293). Gdyby ktoś zaczął żywić niejakie wątpliwości, czy rzeczywiście Pan Wszechświata jest małym krążkiem wafla, kler zafundował mu poważne przestrogi:
"Jeśli ktoś przeczy temu, że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii zawarte są prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie ciało i krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus, i twierdzi, że tam jest tylko jako w znaku, obrazie lub poprzez swoją moc - niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych" (BF, § 298).

 

Tak myślący człowiek nie ma szansy na katolickie niebo, ponieważ świadomie popełnia tzw. grzech ciężki.

 

Oczywiście wszystkich tych przedziwnych nauk nie dałoby się wyprowadzić z opisów Ostatniej Wieczerzy zamieszczonych w Biblii. Oto jeden z nich:
"I wziąwszy chleb, i podziękowawszy, łamał i dawał im, mówiąc: To jest ciało moje, które się za was daje; to czyńcie na pamiątkę moją." (Łuk. 22:19)

 

Nawet dla niewyrobionego czytelnika Pisma Św. nie jest tajemnicą, jaki cel i sens nadał Jezus znakowi łamania chleba (i picia wina) - na swoją pamiątkę, czyli w celu wspominania Jego i tego, co dla nas zrobił. Z tych opisów nie da się wiele więcej wyciągnąć. Nie widać tu ani konieczności tego znaku do zbawienia, ani oddawania mu boskiej czci. Potrzebny był więc jakiś inny pretekst. Potrzeba jest matką wynalazku - i w tym przypadku zastosowano pomysłowy "wniosek racjonalizatorski".

 

Oto on:
"Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. " (Jan 6:53 Biblia Tysiąclecia BT)

 

Teraz nie ma mocnych - bez księdza nie ma zbawienia! Zawyrokowano, że tylko kapłan może zaserwować ludowi taki posiłek, a bez tego posiłku nie ma życia wiecznego... Dla uproszczenia sprowadzono go w 1415 roku do wymiaru jednodaniowego: "I chociaż w pierwszym kościele ten sakrament przyjmowany był pod dwiema postaciami, dla uniknięcia pewnych niebezpieczeństw i zgorszeń wprowadzono rozumnie zwyczaj, żeby ten Sakrament przez konsekrujących był przyjmowany pod dwiema postaciami, przez wiernych zaś tylko pod jedną postacią chleba" (BF, § 282).

 

W podobny sposób komunistyczni dobroczyńcy ludu uznali, że im należy się kawior, a ludowi wystarczy kaszanka, która przecież łudząco kawior przypomina. Nie wiem niestety, jakie to "pewne niebezpieczeństwa i zgorszenia" czyhają na tych, którzy chcieliby w wierności Jezusowi upamiętniać Go posiłkiem składającym się z chleba i wina, ale niechybnie musiały być to niebezpieczeństwa i zgorszenia wielkiej miary. Dobrze, że czci(nie)godni hierarchowie poprawili niedociągnięcia nakazu Jezusa - jakże bezpiecznie jest powierzyć swój los w ręce takich profesjonalistów!

 

Winny jestem jeszcze Państwu wyjaśnienia, dlaczego zacytowany werset nazwałem "wnioskiem racjonalizatorskim". Otóż taki wniosek polega na pewnym skorygowaniu istniejących rozwiązań celem ich lepszego przystosowania do aktualnych potrzeb. W tym przypadku dokonano właśnie tego sprytnego zabiegu.

 

Nie uwzględniająca wymogów "postępu" wersja wypowiedziana przez Jezusa brzmiała bowiem mniej więcej tak:
"Amen, amen mówię wam, jeśli nie zjecie ciała Syna Człowieka i (nie) wypijecie jego krwi, nie macie życia w sobie" (Jan 6:53) (Grecko-polski Nowy Testament, wydanie interlinearne (I) z kodami gramatycznymi, Vocatio. Pozycja posiada katolicki imprimatur.)

 

Nie trzeba chyba tłumaczyć, jak ten "drobny" zabieg redaktorów i tłumaczy (nie tylko zresztą katolickich - por. Biblię Gdańską i Warszawską) wpływa na "biblijne" uzasadnienie nauki o mszy i jej stałej konieczności do zbawienia. Na podstawie Jezusowej wersji tego wersetu każdy może łatwo zobaczyć, że nie da się uzasadnić nią konieczności wielokrotnego spożywania Ciała i Krwi Jezusa.

 

Czy jednak wystarczy tylko raz przystąpić do tego posiłku? Tu trzeba sięgnąć do wcześniejszego wersetu:
"Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata." (Jan 6:51 BT)

 

Oczywiście, by wspomniany "wniosek racjonalizatorski" mógł wydać swój owoc w postaci "oświecenia maluczkich", także ten werset został zmodernizowany. W oryginale jego kluczowa części brzmi:
"Jeśli ktoś zje z tego chleba, żyć będzie na wieki." (Jan 6:51 I)

 

Nie ma więc żadnych wątpliwości, ile razy trzeba przystępować do tego posiłku, by mieć życie wieczne. (Imiesłów czynny niedokonany (w. 54,56,57,58) - "jedzący, pijący" tłumaczony w polskich wydaniach "kto je, kto pije" - można interpretować dwojako:
1. posilający się, uczestnik tego poczęstunku;
2. stale powtarzający udział w posiłku. Z uwagi na kontekst wersetów 6,51,53 oraz zaistniały już skutek posiadania życia wiecznego (6,54) rozsądne jest przyjęcie pierwszej możliwości).

 

Dalej jednak nie mamy rozstrzygniętej kwestii, czym jest posiłek, o którym mówi Jezus. Pojawia się też wątpliwość, czy kler nie uczynił czasem słusznie, sprowadzając go do wersji jednodaniowej. Dziwnym zbiegiem okoliczności Jezus raz mówi o zjedzeniu Jego Ciała i Krwi (w. 53), a raz o zjedzeniu samego Ciała (w. 51). Pójdźmy dalej tym tropem i zobaczmy, jak w pozostałych wersetach tej mowy Jezus warunkuje posiadanie życia wiecznego:
"Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu.
Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!

Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie." (Jan 6:33-35 BT)

"To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym." (Jan 6:40 BT)
"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto /we Mnie/ wierzy, ma życie wieczne." (Jan 6:47 BT)
"Jam jest chleb życia.
Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli.
To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze." (Jan 6:48-50 BT - powinno być: zje)
"Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata." (Jan 6:51 BT - wersja "podrasowana" przez teologów)
"Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie." (Jan 6:53 BT - j.w.)
"Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym." (Jan 6:54 BT)
"Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie." (Jan 6:57 BT)
"To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki." (Jan 6:58 BT)

 

Jasno widać, że mamy tu wiele wyrażeń opisujących warunek konieczny i wystarczający do posiadania życia wiecznego: kto widzi Syna i wierzy w Niego, Kto /we Mnie/ wierzy, kto spożywa ten chleb, Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, kto Mnie spożywa. Z punktu widzenia logiki są dwie możliwości (oczywiście jest jeszcze trzecia, że Biblia to jeden wielki bełkot):
1. Jest kilka równoległych i tak samo skutecznych dróg zbawienia (jedni przez wiarę, drudzy przez spożywanie Ciała, inni przez spożywanie Ciała i Krwi).
2. Wszystkie te wyrażenia opisują w różny sposób tę samą rzeczywistość - duchowego zwrócenia się do Jezusa po życie wieczne.
(Rozumienie, że wyrażenia te opisują różne rzeczywistości, które łącznie są konieczne do zbawienia, nie wytrzymuje zasad logiki - przy każdej z nich osobno podana jest obietnica otrzymania/posiadania życia wiecznego - warunek konieczny i wystarczający)

Czytając całość mowy Jezusa, łatwo się zorientować, do czego wzywa On swoich słuchaczy. Wystarczy zobaczyć, jaki problem postawiony jest na wstępie i jak Jezus go rozwiązuje:
"Rzekli więc do niego: Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże? Odpowiedział Jezus i rzekł im:
To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał." (Jan 6:28-29)

Dalej Jezus swoim zwyczajem przybliża im sens uwierzenia w Siebie za pomocą symbolu, który żywo mają w pamięci:
"Odpowiedział im Jezus i rzekł: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się." (Jan 6:26)

 

Podobny zabieg zastosował w rozdziale 4. Ewangelii Jana w rozmowie z Samarytanką - tam posłużył się przykładem wody i pragnienia.
Co jeszcze przemawia za tym, że spożycie Ciała i Krwi Jezusa opisane w 6 rozdziale Ew. Jana oznacza uwierzenie w Niego dla naszego zbawienia?
1. Jezus samego siebie nazywa Chlebem, który mamy spożyć (nie mówi tu nic, że ziemski chleb ma się stać Bogiem) - "Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot." (Jan 6:33)
W w. 51 Jezus definiuje szczegółowo, co konkretnie w Nim ma dać nam życie wieczne:
Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki; a chleb, który Ja dam, to ciało moje, które Ja oddam za żywot świata.
(Przypominam, że "spożywać będzie" w tym wersecie to "wniosek racjonalizatorski" teologów - powinno być: "jeśli kto zje").
Ofiara za nasze wszystkie grzechy została złożona RAZ NA ZAWSZE:
"Lecz gdy On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej." (Hebr. 10:12)
Każdy, kto po śmierci Jezusa próbowałby ją powtarzać, uobecniać czy jeszcze inaczej sprawować wchodzi w konflikt z samym Bogiem i zwodzi ludzi:
"Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam nie ma już ofiary za grzech." (Hebr. 10:18)
2. Mowa z 6. rozdziału Ew. Jana pochodzi z początkowego okresu publicznej służby Jezusa, a ustanowienie Pamiątki Śmierci Jezusa w znaku łamania chleba i picia wina pochodzi z końca Jego ziemskiej wędrówki. Gdyby Jezus w 6. rozdziale mówił ludowi o tej Pamiątce, drwiłby z niego, ponieważ wzywałby ich do udziału w czymś, co było dla nich niedostępne, a niosło za sobą wieczne skutki (posiadanie lub nie życia wiecznego).
3. Prawdziwe znaczenie często nie dla wszystkich jasnych wypowiedzi Jezusa zostało powierzone Apostołom (Jan 14:26; 16:12-13), którzy je spisali dla przyszłych pokoleń. Świadectwo Apostołów zapisane w listach jest absolutnie zbieżne - do otrzymania życia wiecznego warunkiem koniecznym i wystarczającym jest szczere uwierzenie w Jezusa-Boga, który doskonale odpokutował na Krzyżu za wszystkie nasze grzechy:
Piotr:
"Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów." (Dz. Ap. 10:43 BT)
Paweł:
"Panowie, co mam czynić, abym był zbawiony? A oni rzekli: Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony." (Dz. Ap. 16:30-31)
Jan:
"A takie jest to świadectwo, że żywot wieczny dał nam Bóg, a żywot ten jest w Synu jego.
Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota.
To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny." (1 Jana 5:11-13)

 

Ewangelia apostolska to przesłanie o życiu wiecznym, które za darmo i bezpośrednio od Jezusa otrzymuje każdy, kto uwierzy, że jest On Mesjaszem (Bogiem-Zbawicielem), który umarł za jego grzechy. Do zbawienia głoszonego przez apostołów Jezusa niepotrzebne więc były żadne rytuały czy tzw. sakramenty.

 

Religia katolicka, nie tylko, że ze znaku wspominania Jezusa w chlebie i winie uczyniła w sakramencie mszy bluźniercze powtórzenie jedynej, dokonanej i doskonałej Ofiary Jezusa, to jeszcze uczyniła go dodatkowym warunkiem koniecznym do zbawienia.
Ewangelia katolicka to wiara + sakramenty + dobre uczynki = nadzieja na życie wieczne.

 

Oto, co Bóg mówi o "wynalazcach" dodatkowych warunków zbawienia:
"Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty!
Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, która przyjęliście, niech będzie przeklęty! "(Gal. 1:8-9).

 

link:  http://knp.lublin.pl...ech-czasow.html





#467

214284.
  • Postów: 96
  • Tematów: 5
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dla mojej psychiki największym "paradoksem" chrześcijaństwa jest wiara w wieczne potępienie - zwłaszcza związane ze strasznym cierpieniem bez końca, literalnym. Dla niej takie postępowanie z jakimkolwiek bytem czującym (nieważne, jak wielkim grzesznikiem by był) to skrajne okrucieństwo i radykalne zaprzeczenie bycia dobrym, miłującym i przebaczającym.

 

Teoria anihilacji (unicestwienia świadomości) też jawi się jej jako zło, duże, ale nie tak wielkie, jak tortury w nieskończoność. Swoją drogą, to myślę, że "standardowy ateizm" wierzy w wieczne potępienie, ale nie związane z torturą, lecz z unicestwieniem (anihilacją), co więcej, "powszechną anihilacją" (ang. "universal annihilation"). Oznaczałoby to, że każdy prędzej czy później zostanie unicestwiony i w nieskończoność nie będzie istnieć, jego istnienie skończy się, według tego poglądu dusza ludzka nie jest nieśmiertelna.


  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych