Napisano
06.11.2008 - 04:18
Ule gwałtownie pustoszeją, pszczoły giną miliardami. Powody są nieznane. Zjawisko to objęło już praktycznie cały świat i zagraża rolnictwu
Tylko w Stanach Zjednoczonych zimy 2007 roku nie przeżyło 60 proc. rojów, w niektórych stanach wschodnich i południowych nawet 90 proc. W kanadyjskiej prowincji Quebec wyginęło 40 proc. rojów, we Francji, Szwajcarii, Niemczech, Portugalii, Grecji – jedna czwarta. W Polsce nieco mniej, ale nasi pszczelarze też mają do czynienia z tą plagą, jak zresztą cała Europa. Podobnie jest w Azji i Ameryce Południowej.
Pierwsze oznaki tego, co przerodziło się w kataklizm, zaobserwowano w XX stuleciu. Naukowe studium zjawiska miało miejsce w 1979 roku. Teraz kataklizm objął cały świat. Co się dzieje?
Przebieg zjawiska, które nazwano CDD (Colony Collapse Disorder), jest wszędzie taki sam: ul pustoszeje niemal z dnia na dzień. Przy czym, co najdziwniejsze, nie ma w nim martwych owadów. Nie ma również robotnic, jest tylko królowa, która nie przestaje znosić jajeczek, kilka młodych pszczół i parę dorosłych zaatakowanych przez wirusy i grzyby. Plaster jest otwarty, ale mimo to zapasy miodu i pierzgi (pyłku pszczelego) pozostają nienaruszone przez pszczoły z innych rojów.
W wielu krajach prowadzone są badania zmierzające do odkrycia przyczyny tego zjawiska. Na razie rezultaty nie są zadowalające. Badacze ułożyli listę substancji i produktów – środków owadobójczych, ochrony roślin, w ogóle wszelkich środków chemicznych stosowanych masowo w rolnictwie, które szkodzą pszczołom. Trafiają one do gleby, pozostają w niej latami i w efekcie przenikają do kwiatów, z których korzystają pszczoły. Niektóre z nich uszkadzają system nerwowy owadów, sprawiając, że nie potrafią odnaleźć ula.
W latach 60. w Europie rozprzestrzenił się naturalny wróg pszczół, jakim jest pasożytniczy roztocz Varroa jacobsoni. Od kilku lat w Ameryce stał się odporny na większość środków chemicznych używanych do jego zwalczania. Badacze podejrzewają, że jest on głównym sprawcą pszczelego wymierania, ale twardych naukowych dowodów brak.
Być może sprawcą epidemii są grzyby, zwłaszcza Nosema cerenae, znajdowany na ciałach martwych pszczół. Ale na to też nie ma niezbitych dowodów.
A może największym winowajcą jest człowiek, skoro w wielkim stopniu przekształca środowisko naturalne, redukuje bioróżnorodność, wprowadzając monokulturowe uprawy zajmujące setki hektarów. Zabójcze dla pszczół mogą być również zmiany klimatyczne, susze, łagodniejsze zimy sprzyjające aktywności pasożytów, a jednocześnie skłaniające pszczoły do wcześniejszego opuszczania uli, gdy nie ma jeszcze wystarczająco dużo kwiatów.
Najnowsza teoria wyjaśniająca masowe ginięcie pszczół odwołuje się do zjawiska elektromagnetyzmu. Z badań prowadzonych w Niemczech wynika, że od czasu, gdy w masowym użyciu znalazły się telefony komórkowe, zakłócają orientacją pszczół, uniemożliwiają odnajdywanie drogi, ponieważ owady te posługują się falami takiej samej długości do komunikowania się między sobą.
Badacze podejrzewają także, że telefony komórkowe zmniejszają odporność pszczół na pasożyty.
Rzeczpospolita