Przyjechaliśmy do Rabki dość późnio ze względu na niebywałe wręcz korki na tzw.:"płatnej autostradzie". Szlag nas trafiał niesamowity z powodu licznych prac drogowych (przypomnę, że byłam w drodze na zlot już od 3 rano) więc rozumiecie.
Kiedy wreszcie udało nam się przejechać Kraków, przeoczyliśmy zjazd na Rabkę i byliśmy na dobrej drodze do Zakopca

na szczęście w porę się zorientowaliśmy.
Dojechaliśmy na miejsce po 20. Czekał na nas komitet powitalny w składzie następującym: Cisz, Sadhu i Angelus-X.
Po gorącym wzajemnym powitaniu. zdecydowaliśmy się na ognisko.
Dzień kolejny spędziliśmy na spacerze po Rabce, śmichach chichach, oraz poważnej dyskusji w knajpce na tematy paranormalne związane z rokiem 2012, w których to prym wiódł Angie

z powodu swojego donośnego głosu. Wszyscy musieli się przysłuchiwać jego perorom, bo inaczej się po prostu nie dało.
Po powrocie do Pensjonatu i sporządzeniu..eee...załóżmy, że herbaty

nastąpił ciąg dalszy słowotoku Angelusa.

Oczywiście kroku dotrzymywał mu cisz, oraz Sadhu ( ja byłam obserwatorką, bo przecież ktoś musiał czuwać nad wszystkim LOL )
Generalnie, ci których znałam już wcześniej z rozmów całkowicie mną zawładnęli w realu, a ci których nie znałam, stali się tak samo bliscy.
To nie był Zlot, ale raczej rodzinne spotkanie w przemiłej atmosferze.
Wszystkim przybyłym bardzo dziękuję za możliwość poznania Was. Jesteście wspaniali!