Potęga podświadomości to wspaniała książka -
Sekret w zasadzie mówi o tym samym, może trochę prościej, ale też jednostronnie. Samo prawo przyciągania jest tylko narzędzie, z którego korzystamy nieustannie - to, czy świadomie, czy nieświadomie, to już inna bajka. Na prawie przyciągania opiera się praktycznie cały okultyzm, siła modlitwy i wiary oraz również wszystko, co wiąże się ze zwątpieniem (we własne siły i możliwości lub we własną "godność" do otrzymania tego, o co się prosi). Faktycznie czary, uroki i zabobony swoją siłę czerpały z myśli ludzi, którzy w nie wierzyli
(no pomijając te, które wykorzystywały proste prawa natury, o których od dawna powoli zapominamy).
Siłą stwórczą obdarzona jest myśl związana w harmonii z uczuciem - kiedy myślimy pozytywnie, ale wewnętrznie odczuwamy, że się nie uda, myśl pracuje w jednym kierunku, a uczucie w drugim i pozostajemy w miejscu
Często takie uczucie pojawia się z prostego powodu - nie potrafimy sobie wyobrazić drogi do spełnienia naszego życzenia. Okazuje się jednak, że droga w wielu przypadkach jest zupełnie inna, niż w ogóle moglibyśmy sobie wyobrazić, dlatego taki zabieg jest niepotrzebny, a wręcz ogranicza możliwości spełnienia danej rzeczy
Podobnie jest z problemami, które nas trapią - skupiamy się na poszukiwaniu drogi, jak z nich wyjść, analizujemy możliwości, skupiając się na czasie, w którym problem wciąż trwa, a gdy dochodzimy do rozwiązania, tej chwili nie poświęcamy zbyt wiele czasu - bo i po co, przecież problem wciąż jest. W ten sposób karmimy problem, a nie rozwiązanie
Dlatego sposób, o którym wspomniała
emka, pt nie myślenie o problemie, jest bardzo skuteczny, jeśli faktycznie potrafimy go olać i pomyśleć sobie, że finał musi być pozytywny
Właściwie nawet nie musimy znaleźć myśli o pozytywnym rozwiązaniu, a wystarczy myśl, o pozytywnych stronach tego, cokolwiek nas spotka.
Dla przykładu podam wydarzenie ze swojego życia - jedno z wielu, które się pojawiają, odkąd zwracam na nie uwagę (a może pojawiały się zawsze, tylko wcześniej nie zwracałem uwagi?
)
Jechałem w zeszłym roku do Katowic pociągiem na spotkanie z przyjaciółmi. Wysiadłem z pociągu, poszedłem na miejsce spotkania i tam uświadomiłem sobie, że nie mam przy sobie portfela - a w nim pieniążki, dowód osobisty, prawo jazdy, karta do bankomatu... Przeszedłem się z powrotem do dworca mając nadzieję, że wypadł mi na chodniku, ale nic nie znalazłem - jeśli stracił się w pociągu, to ten już dawno odjechał, a jeśli ktoś mi go wyciągnął, to też nie poszukam
Pomyślałem: "trudno, co najwyżej będzie trzeba wyrobić nowe dokumenty, ale to może poczekać do jutra (z konta bez pinu też nic nie zniknie, więc też poczeka) - dziś jestem tutaj w innym celu" i wróciłem na spotkanie. Znajomi wyrazili ogólne zdziwienie tym, że nic nie robię, ale co wtedy mogłem zrobić? Olałem to i dobrze się z nimi bawiłem
Jeszcze zanim rozstałem się ze znajomymi, zadzwoniła moja mama, z pytaniem, czy przypadkiem nie zgubiłem dokumentów
Jak się okazało ktoś je znalazł w pociągu i odniósł konduktorowi, a ten zostawił w biurze rzeczy znalezionych na dworcu w Krakowie - nawet pieniążki były w komplecie
Problemy na prawdę mogą rozwiązać same, jeśli tylko im na to pozwolimy
nie chodzi przy tym, żeby nie robić nic, ale skupić się na pozytywach i pozwolić, by wydarzenia po prostu się działy ^^
http://www.youtube.com/watch?v=qSQ2BirYPys