Tak, bo bóg to ich ziomek i zdradził im swój plan. Można powiedzieć, że wiedzą o bogu wszystko i mają go w garści wink1.gif
Ludzie, co wy możecie wiedzieć o bogu? Tacy pewni jesteście swoich racji, jak byście z bogiem byli na 'ty', jakby wam piwo stawiał codziennie w pubie. No bez przesady. Jeśli bóg istnieje, to nie wiecie o nim nic, kompletnie nic, więc łaskawie nie zgrywajcie tutaj wszystkowiedzących ziomków boga.
A skąd ta pewność, że nie wiemy o Nim NIC? Owszem, nie wiemy za wiele, ale nie NIC. Owszem, patrząc na sprawę z naukowego punktu widzenia, nie wiemy o nim NIC. Ale naukowy punkt widzenia to tylko wierzchołek góry punktów widzenia I zgodzę się z Tobą również tutaj: Bóg jest naszym ziomkiem, dokładnie. Nie zdradzał co prawda planów (bardziej niż reszcie świata), ale mamy swoje umysły, intuicję i wiarę, co pozwala na wiele
Mam wrażenie, że choćbyśmy stanęli na głowie, a nawet wylewitowali 5 metrów do góry w tej pozycji, to i tak do niczego w takiej dyskusji się nie dojdzie. Skoro Waszym argumentem przeciwko stają się już takie banalne stwierdzenia jak "coś za zżyci z Bogiem są, to na pewno ściema" - widać wyraźnie, że jesteście zamknięci na wszystko, zamknięci we własnych klatkach poglądowych - prawie jak moherki, tylko że z drugiej strony barykady Bez urazy oczywiście, rozumiem to i toleruję, nigdy nie jest za późno na otwarcie się. Każdy musi do tego dojść sam. Jeśli się żyje godnie i na poziomie, jeśli się rozwija duchowo - to prędzej czy później dojdzie się do tej Prawdy, czego wszystkim życzę
A nie wierzą Ci, którym się wydaje, że nie potrzebująW Boga wierza Ci, ktorzy tej ingerencji sily wyzszej potrzebuja.
Może i nie ma, ale na pewno jest coś takiego jak otwarcie się na wiarę w Boga. Czyli inaczej zwątpienie w Jego nieistnienie: "A co jeśli jednak Bóg istnieje?". Za to bycie zamkniętym w Niego nie wierząc jest jak najbardziej na miejscu. Wiara w to, że Go nie ma skutecznie zamyka.Nie ma czegos takiego jak otwieranie sie na Boga, albo bycie zamknietym w niego nie wierzac.
Poronione stwierdzenie - jak pisałem, brak wiary w Boga/wiara w Jego nieistnienie to zamknięcie się - na tę część Prawdy. Przecież z góry odrzucasz - czy to jest otwartość? Bycie człowiekiem otwartym sugerowałoby, że dopuszczasz obie możliwości (Bóg jest lub Go nie ma - nie zostało to udowodnione). To chyba otwartość o którą Ci chodzi, a nie zakładanie, że Go nie ma.brak wiary w Boga jest bycie czlowiekiem otwartym.
No a poza tym, jak powiedziała Tacita, otwartość na poglądy, a bycie człowiekiem otwartym to różnica.
Ja tam się ze św Augustynem w pełni zgadzam, ale jaki ma to związek z tematem, przepraszam? Herezja to nie tylko ateizm, to w głównej mierze również religie uznające istnienie Boga, tylko z niuansami sprzecznymi z doktryną Kościoła (gnostycyzm, panteizm). I znowu wracamy do KK, a religie przecież stoją poniżej tematu o którym tutaj mowa.Zastanówcie się nad tym cytatem (...)