Napisano 11.05.2006 - 12:44
Napisano 11.05.2006 - 16:56
Napisano 11.05.2006 - 20:42
Napisano 12.05.2006 - 00:33
Napisano 12.05.2006 - 00:34
Napisano 12.05.2006 - 09:05
Napisano 12.05.2006 - 18:50
Napisano 12.05.2006 - 19:30
Tez to mam, okropne uczucie :-/ jakby cos mnie uderzylo (ale bardziej w sferze psychicznej niz fizycznej)Jeżeli już jesteśmy przy zmorach sennych etc. to wy czasem też tak macie, że zasypiacie, juz prawie śpicie, już nie czujecie ciała, aż tu nagle coś wzdryga waszym ciałem (Impuls jakby.). TO chyba z nerwów albo czegoś innego, ale nie jestem pewien, więc się pytam .
Napisano 12.05.2006 - 22:19
Napisano 21.03.2007 - 16:52
Napisano 22.03.2007 - 07:09
Napisano 07.04.2007 - 08:56
śmieszne hahahaha ja w duchy nie wieżeW pazdzierniku lub listopadzie 1996 r. mieszkalem w Krakowie. Bylem studentem i mieszkalem na stancji. Byl to nowy pietrowy dom z mieszkalnym poddaszem. Wlasnie na tym poddaszu byly dwa pokoje - wiekszy, w ktorym mieszkalo 2 innych mezczyzn, i drugi, mniejszy, ktory zajmowalem od 3 lat ja. Na parterze mieszkali wlasciciele domu, na pietrze ich dzieci. Lokatorzy wiekszego pokoju na poddaszu zmieniali sie praktycznie co roku. W pazdzierniku jeszcze dobrze sie nie znalismy i zachowywalismy pewien dystans. Pewnej nocy - daty kompletnie nie pamietam, obudzilem sie, czujac obecnosc kogos w moim pokoju. Bylem przekonany, ze to moi sasiedzi przyszli, aby zrobic mi jakis dowcip - przyszyc mnie do lozka czy cos takiego. Lezalem na boku, czujac, ze cos siada mi na nogach tzn. jakby cos chcialo usiasc przy mnie na lozku, ale usiadlo mi na nogach. Pomyslalem, ze powiem cos w rodzaju- Chlopaki juz nie spie, dajcie spokoj, ale, ku memu zdziwieniu, poczulem, ze nie moge wyksztusic slowa, ani sie ruszyc w jakikolwiek sposob. Moglem tylko lezec z otwartymi oczami. Czulem, ze to cos siedzace mi na nogach przesuwa sie wyzej. Czulem jakby zimna dlon przesuwajaca sie po moich plecach. Bylem juz porzadnie przestraszony. Dodatkowo czulem cos takiego, jakby posciel owijala sie wokol mnie. Po dluzszej chwili udalo mi sie wykonac ruch noga - cos w rodzaju kopniecia tego czegos, co na mnie siedzialo. Wtedy to zniknelo. Odzyskalem swobode ruchu, ale bylem tak roztrzesiony, ze ... zaczalem sie modlic. Az do switu nie zmruzylem oka. Potem uznalem, ze to byl tylko taki sen. Nastepne kilka tygodni uplynelo spokojne. Niestety, ktorejs nocy znowu sie obudzilem, znowu czujac tajemniczego goscia w pokoju. Tym razem czulem tylko paraliz. Bylem tym razem juz bardzo przerazony. Niemal automatycznie zaczalem sie modlic - wtedy to cos jakby sie zawahalo - nie czulem tym razem zeby na mnie usiadlo. Im bylem bardziej skupiony na modlitwie, tym to cos oddalalo sie. W koncu poczulem ,ze moge sie ruszac. Tego ranka przesunalem swoje lozko w inne miejsce pokoju. O dziwo, po tym zjawisko sie nie powtorzylo. Zdazylem o tym powiedziec corce wlascicieli - Emilce, ktora opwiedziala to rodzicom. Jej matka poprosila mnie abym o tym nie opowiadal, bo ich syn nie bedzie mogl w nocy spac - a jego pokoj byl tuz pod moim.
Bylem przekonany, ze to cos juz do mnie nie wroci, ale po kilku latach, kiedy mieszkalem w Lodzi, byl to rok 2001, znowu w nocy obudzila mnie czyjas obecnosc. Tym razem mieszkalem z rodzicami, w bloku, w M3. Rodzice + sunia jamniczka spali w duzym pokoju, ja w malym. Nikt obcy nie mial prawa sie pojawic - pies by go wykryl natychmiast. Znowu poczulem paraliz, ale tym razem sie nie modlilem.Bylem autentycznie wsciekly, ze to cos nachodzi mnie w moim wlasnym mieszkaniu. Zaczalem to cos wyzywac, przeklinac, uzywajac najgorszych slow. To odnioslo skutek, bo to cos sie wycofalo i to znacznie szybciej, niz wtedy, kiedy sie modlilem. Pamietam, ze taka rzecz jeszcze raz sie powtorzyla - jakis rok pozniej. I wtedy rowniez staralem sie byc bardzo agresywny, a nawet starlem sie to cos scigac i wygnac z mieszkania. Po tym wydarzeniu znow mialem spokoj.
W 2005 roku w listopadzie, rzucony tam przez los, kilka nocy spedzalem w schronisku Kelly's Hostel w Cork w Irlandii. Spalem na pietrowym lozku, na gorze, na dole spala moja dziewczyna. I znowu poczulem znajomy paraliz. I tym razem, nauczony doswiadczeniem, zaatakowalem to cos. Bardzo szybko ucieklo, a ja bylem bardzo zadowolony.
Ostatni raz przygoda z przybyszem spotkala mnie w listopadzie 2005 r. Tym razem byliśmy w Bielsku-Bialej. My tzn. moja dziewczyna i ja. W tym przypadku nie poczulem paralizu, wyczuwalem tylko obecnosc tego czegos. Wtedy nastapilo cos dziwnego, poniewaz poczulem, jakbym opuszczal wlasne cialo i rzucam sie w pogon za tym czyms. Dokladnie widzialem siebie na lozku. Obok lezala moja dziewczyna. Zaczalem do niej krzyczec, zeby sie obudzila i pomogla mi wygnac to cos. Mimo, ze darlem sie na caly glos, jak mi sie wydawalo, nie obudzila sie od razu. Potem opowiadala, ze wydawalem z siebie tylko ciche mrukniecia, co ja w koncu obudzilo.Zaniepokojona potrzasnela mna, co dokladnie z zewnatrz widzialem. I wtedy blyskawicznie wrocilem do swego ciala i sie obudzilem.
Gdzies slyszalem, ze w przypadku takich "wizyt" najlepiej oplaca sie byc agresywnym. Moge to potwierdzic.
Pozdrawiam wszystkich.
(Sorki, ale mi tu gdzies polskie znaki zjadlo)
Napisano 07.04.2007 - 09:53
Napisano 07.04.2007 - 10:51
Napisano 09.04.2007 - 15:50
0 użytkowników, 4 gości oraz 0 użytkowników anonimowych