Temat jest zamknięty
Teraz to mnie bawicie...
1) Czy ja napisałem że te 2 metrowe pojawiają się nagminie? Nie, widziałem je może dwa, ew. trzy razy.
2) Bałem się o rodzine, chyba to już pisałem. Teraz się nie boje bo doszedłem do w nisku ze skoro widze to już któryś dzień z rzędu i jeszcze mnie nie zaatakowało (ani nikogo innego) to raczej już tego nie zrobi.
3) Prosiłem wyraźnie, POMÓŻCIE MI, a nie krytykujcie.
4) W remontowanym mieszkaniu gdzie aktualnie na większości ścian jest sama gładź mam tysiące możliwości załorzenia kamer.
5) Chyba pada u niektórych czytanie ze zrozumieniem bo wyraźnie napisałem że nie widuje tego nagminnie ale rzadko, i to przez kilkja chwil (nie wiem ile potrzeba by impuls z oka doszedł do mózgu i nastąpiła reakcja ręka- oko ale wątpie by trwało to na tyle długo żebym zdąrzył zrobić cokolwiek)
6) Przecież napisałem do Prababa żeby do mnie napisał i się zgadamy, do dziś nikt do mnie nie napisał i nie zaoferował porzyczenia aparatu (mam tylko w komurce i z nim aktualnie poluje).
7) Zabawne, wy byście znaleźli aparat. W ybyście załorzyli kamere, wy byście zrobili wszystko... a mimo że mam podany w profilu nr gg nikt nie jest skory zęby się zgłosić. Za to krytykować całą gromadą lubicie bo w stadzie i przyjemniej i bezpieczniej.
8.) Póki krytyka była konstruktywna i coś wnosiła do sprawy starałem się ją tolerować i rozumieć, teraz zaczynam zastanawiać się ile warci są "specjaliści" z tego forum i gdzie kończą się według nich granice sceptycyzmu.
9) Najczęściej widuje małe małpy a z tymi większymi kontaktu blirzeszgo jeszcze nie miałem.
10) Gdy krytycy nauczą się czytać i rozumieć czytany tekst proszeni są o dalsze obserwowanie tematu i pomoc. Bo jak na razie możecioe się pochwalić naskoczeniem na człowiaka który szuka u was pomocy i robi to używając dostępnych mu środków i terminów. Nic nie poradze że przypominają mi to co mi przypominają i tak to określam, nic nie poradze że pojawiają się na ułamek sekundy i znikają, nic nie poradze na waszą niewiare i mało mnie ona obchodzi. Szukałem pomocy, nie znalazłem jej i szczerze mówiąc nie licze już na nią. Gdybym opisywał przeżycia jakiejś odległej pary z USa czy kogokolwiek innego większość z was uwierzyłaby bez oporu bo w końcu w takie artykuły wierzycie. Natomiast gdy ktoś przychodzi z własnymi doświadczeniami o razu musi być kłamcą i chce was wpóścić w maliny. Powiedzcie mi po co i dlaczego? Co mi po wprowadzeniu was w błąd? Jesteście aż tak ważni, potrzebni i znani że osiągnąłbym z tego jakieś korzyści?
Przyszedłem tu żeby coś wyjaśnić, podobno jesteście otwarci. Jak na razie większość z was pokazała jak ciemni i ograniczeni jesteście, jak mało chcecie wiedzieć by wydawać osondy i jak dobrze czujecie się w swojej małej zamkniętej społęczności gdzie każdy wierzy w to co wierzy stado i idzie za nim jak baran.
Gratuluje i pozdrawiam, zrobiliście na mnie wielkie wrażenie, szkoda żę aż tak negatywne.
PS. Obrażanie siebie nawzajem nic nie da. Mówie to do wszystkich i zaczynam żałować że o tym napisałem bo widze że tylko dostarczyłem "zadymiarzom" pododu do najechania na ludzi. Co do kilku kont, można sprawdzić, przecież istnieje IP. A co do kłamania, zapytam jeszcze raz bo mnie to gryzie "Po jaką cholere mam to robić?" Jeśli czujesz się ważniejszy sądząc że zawiązałem na Ciebie spisek to dobrze, ale to nie ja wtedy jestem chory. Zdaje się że niektórzy mają zbyt wygórowane o sobie mniemanie...
