Napisano
27.07.2011 - 18:35
Czytam ten temat, pierwszy wpis mnie nawet odrobinę rozśmieszył (zdjęcia), a potem troszkę mi szczęka opadła. Bo w sumie te opisy pasują... Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi, a jako dziecko nawet lubiłam się tym chwalić i straszyć innych... Eee dawno temu, jeszcze za czasów wczesnej podstawówki, miałam łóżko piętrowe. Spałam na górze, na dole mój brat. Akurat wtedy go chyba nie było. W kwestii architektury (ciężko mi to opisać, ale to istotne) - po wejściu do mieszkania był przedpokój, na jego końcu łazienka, po prawo szafa z lustrem po środku (zajmowała całą ścianę), a po lewo, pod koniec przedpokoju, był właśnie mój pokój. Na wprost od drzwi - okno. Po prawo od drzwi, na samym początku - łóżko, ustawione tak, że nogi miało się w stronę okna, a ja, wychylając się za barierkę, mogłam zobaczyć to lustro w szafie i drzwi od łazienki, jeśli były otwarte. Oczywiście, przy samym wejściu do pokoju - włącznik światła.
Pewnego dnia położyłam się spać. Jeszcze chyba planowałam przeczytać jakąś głupią książkę czy coś, w każdym razie opierałam się na łokciach i gapiłam w okno. I poczułam obecność (każda obecność, każdy wzrok są przecież w dziwny sposób wyczuwalne, więc to nic nadzwyczajnego). Myślałam, że to moja matka, rzuciłam tylko okiem - czarny kształt, stojący koło framugi. Jakby zaglądający, ale nie wchodzący do pokoju. Nie zwróciłam na to uwagi. Jak wspomniałam, uznałam, że to moja matka, bo miała wtedy ciemne włosy i fryzurę sprawiającą, że z daleka jej głowa była właśnie duża i ciemna (: >), a poza tym często jak kładliśmy się z bratem spać zaglądała i sprawdzała, co i jak. No i nie przejęłam się, wróciłam do obserwacji okna i chyba nawet otworzyłam książkę. Wszystko byłoby okej, olałabym to, gdyby nie fakt, że dosłownie trzy minuty po zniknięciu tego kształtu weszła, zamknęła okno i spytała: co tam?. 'Przecież przed chwilą sprawdzałaś...'. Minę miała w stylu 'wtf? nie?' i wyszła. Dodam, że ojciec wtedy był w pracy i jestem pewna co do stanu osób w mieszkaniu - niemożliwe, że to był ktoś obcy. Tak czy siak, mnie wtedy bardzo kręciły takie rzeczy, dzieciaki na osiedlu się bały no i nigdy specjalnie się tym nie przejęłam, a tu proszę.