Komentuj na forum
Pierwsza sensacyjna informacja pojawiła się w listopadzie 1991 roku: Psi Tech, firma amerykańska z siedzibą w Maryland, szpiegowała dla Narodów Zjednoczonych sekretne arsenały Saddama Husseina, posługując się grupą "widzących"!
Dzięki grupie potężnych telepatów dyrektor Psi Tech, Edward Dames, były pracownik CIA, nakreślił precyzyjną mapę sekretnych instalacji irackiego dyktatora. Telepaci z Psi Tech odnaleźli dwa obiekty służące do produkcji broni biologicznej - plany ich rozmieszczenia dostarczono następnie Pentagonowi. Informacja ta okazała się tym bardziej dziwna, że już w 1988 roku rząd USA oświadczył, iż nie ma żadnej intencji korzystać z pomocy medium i telepatów gdyż "wszystkie testy mające zweryfikować istnienie zdolności paranormalnych dały wynik negatywny". Jednak w rzeczywistości sprawy wyglądały zupełnie inaczej.
Co więcej, w listopadzie 1995 roku z archiwów CIA, tajnych służb amerykańskich z siedzibą w Langley, w Wirginii, wydostała się informacja, że przez ponad dwadzieścia lat tajne służby USA posługiwały się medium i telepatami w ich nieoficjalnej działalności (czy też "black projects"). Szczególnie w akcji odnalezienia libijskiego przywódcy Ghedaffiego, w 1986 roku; uwolnienia generała Doziera porwanego we Włoszech przez Brigate Rosse; ustalenia miejsca pobytu nowych radzieckich łodzi atomowych i wreszcie odnalezienia północnokoreańskich centrali produkujących pluton.
Sześciu potężnych telepatów, których tożsamości nie ujawniono, działali w bazie w Meaden (Waszyngton), w ramach programu "Stargate". Grupa ta, dla penetrowania w umyśle wroga posługiwała się przede wszystkim telepatią. W 1994 roku Kongres USA zawetował ten rodzaj doświadczeń, uznając je za bezużyteczne i kosztowne, ale ministerstwo obrony zaprotestowało, twierdząc, że "zdolności pozazmysłowe istnieją i można je wykorzystać". Rzeczywiście, wspomnianym telepatom udało się, w przeciągu lat, ustalić np. miejsce lokalizacji libijskich obozów szkoleniowych dla terrorystów.
"Kiedy nasze top gun bombardowały Trypolis w nadziei, że zabiją Ghedaffiego, telepaci wskazali precyzyjnie cel. Jednak tej nocy libijski przywódca spał gdzie indziej i dzięki temu uniknął śmierci. To nie jest wina telepatów." Śledztwo w sprawie widzących z Meaden przeprowadzili, dla Kongresu, prof. Jessica Utts z Uniwersytetu w Kalifornii i Ray Hayman z Uniwersytetu w Oregonie. Podczas gdy prof. Utts twierdziła, że warto kontynuować badania, Hayman okazał całkowity sceptycyzm, gdyż telepaci mieli rację tylko w 15% przypadków. Od tamtego czasu rząd oficjalnie zawiesił ich finansowanie; wiadomo jednak, że szpiegostwo mentalne jest dalej praktykowane, dzięki nieoficjalnym dotacjom dla CIA.
Rosjanie robią to samo i dłużej od Amerykanów. Już w 1940 roku na Kremlu przebywał Wolf Messing, polski Żyd poszukiwany przez nazistów nie tylko ze względu na swoje pochodzenie, ale dzięki swojemu proroctwu, w którym przepowiedział klęskę Hitlera, jeśli ten zaatakuje Rosję. Bliski Stalinowi, Messing chętnie demonstrował swoje zdolności kontroli mentalnej. Pewnego razu zdołał dostać się do wiejskiego domu sowieckiego przywódcy, sugerując mentalnie jego ochronie, że jest Berią, wszechmocnym szefem tajnej policji radzieckiej.
Jednak możliwość walki z nieprzyjacielem przy użyciu telepatów, zastosował w praktyce Stalin - według parapsychologa Massimo Inardi - "w 1953 roku, kiedy odkrycie osób obdarzonych zdolnościami telekinetycznymi pozwoliło zrodzić się, w siłach zbrojnych, pomysłowi ich wykorzystania w celach praktycznych, takich jak: przechwytywanie telepatyczne planów strategicznych, zakłócanie funkcjonowania urządzeń taktycznych (rakiet, samolotów, radia itp.), aż do neutralizacji na odległość broni nuklearnej". Tego roku narodziła się psychotronika, czyli "nauka o rzeczywistych energiach ludzkich".
Badania bardzo posunęły się do przodu, od kiedy rząd zaangażował medium i telepatów o niezwykłych zdolnościach. Byli wśród nich Karl Nikolajew i Jurij Kamienskij, którzy od 1965 roku wykonali serię trudnych doświadczeń komunikacji mentalnej na odległość setek kilometrów, osiągając rezultaty do tego stopnia zdumiewające, że Kremlin powołał do istnienia liczne instytuty badawcze nad fenomenami ESP nie tylko w stolicy, ale również w Nowosibirsku, Odessie, Taganrogu i Ałma Acie. Badania te posunęły się tak daleko, że w grudniu 1992 roku prasa światowa podała informację - nie wiadomo do jakiego stopnia poważną - że Sowieci posiadają maszynę psychotroniczną zdolną amplifikować pragnienia i pozwalając właściwie pokierowanym telepatom zabijać na odległość!
Szczegóły na temat tej broni posiadamy oczywiście dzięki niedyskrecjom pochodzących z informacji zebranych w dokumencie Top Secret zatytułowanym "Inwentarz informacji, których publikacja jest zabroniona" - tajemniczym woluminie liczącym sobie czterysta stron i uaktualnianym corocznie przez organa cenzury krajowej. W jednym z rozdziałów tego wojskowego tekstu znajduje się sekcja poświęcona właśnie broni pozazmysłowej. Cytuje się tu zeznania czterystu obywateli rosyjskich, którzy uskarżali się na niezwykłe bóle, czy prawdziwe zmiany psychiczne wywołane przez szpiegów mentalnych. Wśród ofiar znajdował się były pułkownik KGB, który gotów był zeznać, że podobne urządzenia używane były celem wywołania zamachów stanu i wyeliminowania przeciwników politycznych, popychając ich do popełnienia samobójstwa.
Broń ta miała być rzekomo użyta dla zapanowania nad sześcioma zamachowcami rewolucjonistami, którzy latem 1991 roku porwali Michaiła Gorbaczowa. Ludzie ci, mimo iż znali sekretne kody niezbędne do wystrzelenia wszystkich radzieckich rakiet z głowicami nuklearnymi, a zatem dysponując niewyobrażalną władzą, nagle poddali się łagodnie i w niewytłumaczalny sposób, pozwalając się aresztować gwardii czerwonej jakby byli w transie.
O istnieniu tego typu broni przekonany jest również pułkownik wojska amerykańskiego Thomas E. Bearden, inżynier nuklearny, którego nazwisko związane jest z wieloma eksperymentami Top Secret prowadzonymi dla Watykanu. "Istnieje sekretna operacja sowiecka zwana fer-de-lance " - pisze wojskowy w książce "Excalibur briefing" - której celem jest podbicie świata. Wymyślona podczas zimnej wojny, kilka lat po zakończeniu II wojny światowej, powstała na polecenie Stalina, ale pierwsze rezultaty osiągnięto dopiero pod koniec lat '50.
Wierzę, że katastrofa nuklearna, która wstrząsnęła Uralem w 1958 roku była spowodowana przez eksperyment, który wymknął się spod kontroli; miał on na celu przeniesienie na odległość eksplozji nuklearnej poprzez hiperprzestrzeń". Innymi słowy zespół telepatów próbował zdematerializować efekty eksplozji nuklearnej i zmaterializować je nad wrogim celem. "Uważam, że posłużyli się hiperprzestrzenną armatą atomową, bazującą na rozwinięciu promienia śmierci, nad czym wówczas pracowano" - zakończył Bearden, który otrzymał wszystkie te informacje z zastrzeżonego źródła.
Fantastyka naukowa? Możliwe, dziwne jednak jest to, że Chruszczow potwierdził przypuszczenia amerykańskiego pułkownika, ogłaszając prace nad nową bronią "tak potężną, że mogłaby unicestwić wszelkie formy życia na Ziemi". Czyżby chodziło mu o broń psychotroniczną, czy też były to groźby propagandowe?
Bearden pisał w 1988 roku o ataku na amerykańska ambasadę w Moskwie, która zaczęła się na przełomie lat 1959 i 1960, za pomocą promieniowania. "Rosjanie byli ciekawi czy mamy psychotroników. Aby to odkryć zaatakowali ambasadę promieniowaniem psychicznym o wysokim natężeniu, prowokując u dyplomatów poważne choroby: arytmię serca, infekcję krwi, raka. Doświadczenia te trwają nadal".
Biuro do spraw bezpieczeństwa dyplomatycznego stwierdziło, że chodzi tu o mikrofale o natężeniu 5-11 gigaherców. Ich obecność jest nadal wykrywana w kancelarii ambasady". Zjawisko to zostało ujawnione w 1988 roku, chociaż rząd amerykański wiedział o nim już pięć lat wcześniej, po tym jak ambasador USA w ZSRR protestował przeciw tym interferencjom mentalnym, jakim poddawano dyplomatów przez okres 4 miesięcy, "od 4 lipca do 19 października". Również w tym przypadku fale mentalne miały być wytworzone przez telepatów o dużych zdolnościach psychokinetycznych.
Wojna psychiczna była prowadzona przez KGB po tym, jak tajne służby radzieckie dowiedziały się, że CIA robi to samo. Na szczęście zabójstwo na odległość była rozwiązaniem ostatecznym. Walka psychotroniczna obu narodów ograniczała się zwykle do szpiegostwa telepatycznego.
W sierpniu 1962 roku w pałacach Kremla miało miejsce dziwne wydarzenie. Chruszczow wpadł we wściekłość, gdy przeczytał w gazecie, że Kennedy oświadczył: "ZSRR podpisało traktat militarny i ekonomiczny z Kubą. W imieniu Kuby traktat został ratyfikowany przez Che Guevarę." Istnienie tego porozumienia było okryte najściślejszą tajemnicą i Chruszczow nie potrafił zrozumieć, w jaki sposób dowiedziały się o nim amerykańskie służby wywiadowcze. Jedynym wytłumaczeniem było szpiegostwo telepatyczne. Przekonani są o tym dwaj badacze tajemnic: Włoch Peter Kolosimo i Francuz Robert Charroux. "Amerykanie posłużyli się telepatą odpowiednio pobudzonym za pomocą środków odurzających" - oświadczyli.
Wiele z tego rodzaju doświadczeń było przeprowadzanych przez Rosjan w tajnej sekcji przyległej do słynnej elektrowni atomowej w Czernobylu. Jest tego pewien polski badacz Michał Kaszkowski,który w czasopiśmie "Nie z tej ziemi" oświadczył: "W Rosji kontynuowano wiele dziwnych badań. Test uzyskania materii za pomocą psi był przeprowadzony wiele lat temu. Poinformowała mnie o tym moja koleżanka, której nazwiska nie wyjawię. Chodzi o dziennikarkę, która pracowała w gazecie "Kijewskie Nowości". Odkryła ona, że w Czarnobylu, w cieszącej się złą sławą elektrowni atomowej, w której doszło do awarii w 1986 roku, instalacje zostały skażone bardzo niebezpiecznymi izotopami plutonu, zwanymi ameryk 241 i 242.
Izotopy te oficjalnie nie istnieją a oficjalna nauka przewiduje ich ostateczne uzyskanie i kontrolę dopiero za 50 lat. Dziennikarka zdobyła również materiały na temat pewnych sekretnych laboratoriów, znanych jako Czernobyl 2, gdzie prowadzono różne badania nad wpływem na mózg i umysł ludzki za pomocą technik super i subsonicznych lub pola magnetycznego. Techniki kontroli mentalnej wsparte urządzeniami i generatorami atomowymi były prowadzone nie przez żołnierzy, czy agentów KGB, ale przez grupę satanistów znaną jako Białe Bractwo. Te eksperymenty psychotroniczne są nadal prowadzone".
Również inny polski badacz, mój dobry przyjaciel, wojskowy Robert Leśniakiewicz, przeprowadził badania które doprowadziły go do następujących wniosków: "Jestem pewien, że za katastrofą w Czernobylu stoją tajne doświadczenia wojska czy innych grup. To nieprawda, że reaktor wybuchł z powodu prostego i banalnego przegrzania silnika - jest coś więcej. Próbowano połączyć psychokinezę i energię atomową, chciano zapanować paranormalnie nad materią".
To oczywiste, iż skoro chodziło tu o doświadczenia super tajne, nie istnieją dowody na potwierdzenie tych tez, i że wszystkie świadectwa sprowadzają się do informacji zasłyszanych. Jednak jeśli prawdziwość tych historii jest bardzo wątpliwa i kontestowana, to doświadczenia uwarunkowania mentalnego celem zaprogramowania do zabijania pod hipnozą były prowadzone podczas zimnej wojny. Ustalił to niemiecki dziennikarz Joachim Ward, który oświadczył: "Rosyjscy naukowcy stworzyli na potrzeby KGB system uwarunkowania mentalnego, które przekształcało w roboty niektórych żołnierzy wypełniających misje specjalne w Afganistanie.
Dwaj naukowcy, z którymi przeprowadziłem wywiad, Anatoli Chadrin i Valeri Kanjuka, powiedzieli mi, że żołnierze byli programowani w ten sposób, iż wchodzili do akcji zaraz po tym, jak otrzymali przez radio zakodowany sygnał zarejestrowany w ich mózgach. Z tej broni psychicznej zrezygnowano z polecenia Gorbaczowa w 1988 roku i obecnie posługuje się nią mafia". Szczegółowe informacje na temat broni psychicznej zostały przedstawione 26 maja 1995 roku podczas programu "Panorama", wyemitowanego przez publiczną telewizję niemiecką. Tłumaczono tam, że naukowcy sowieccy używali fal radiowych o wysokiej częstotliwości w zestawieniu z hasłami i kodami numerycznymi wprowadzonymi do mózgów żołnierzy i agentów policji.
Wojna szpiegów, konwencjonalnych i psychicznych, między Amerykanami i Rosjanami, trwała również po odwilży gorbaczowskiej. W listopadzie 1999 roku zdemaskowano i aresztowano trzech szpiegów w obu krajach. W tym samym okresie tajemniczy pożar zniszczył Łubiankę, moskiewską siedzibę KGB. W wojnę szpiegów zaangażowane są obecnie również inne kraje: Chiny, które w licznych okazjach przechwyciły tajemnice informatyczne i Japonia, która w lipcu 2000 roku rozpowszechniła w internecie wykradzione sekrety CIA, dotyczące personelu agencji w USA i innych krajach wybranych jako podstawowy cel działalności szpiegowskiej.
W ostatnich latach ujawniono również inne szczegóły dawnych sekretów: w latach siedemdziesiątych zeszłego wieku tajne służby amerykańskie wydawały prawie milion dolarów rocznie na badania nad psychoszpiegami. Dowiedzieli się, że Rosjanie mają jeden z ośrodków w Nowosybirsku (gdzie później Rosjanie prowadzili doświadczenia do Gwiezdnych Wojen) i usiłowali wykraść wyniki badań dzięki dziennikarzowi "Los Angeles Times", który w 1977 został aresztowany przez KGB w momencie, gdy próbował zdobyć tajne materiały znajdujące się w instytucie parapsychologii. Wojsko było o wszystkim informowane. W 1980 roku w czasopiśmie "Militar Review" opublikowano artykuł na temat "nowych pól bitw mentalnych" i możliwości użycia hipnozy telepatycznej w wojnie.
Źródło: altrogiornale.it
Opracowanie i tłumaczenie: tomasz.czerka
Paranormalne.pl
Pierwsza sensacyjna informacja pojawiła się w listopadzie 1991 roku: Psi Tech, firma amerykańska z siedzibą w Maryland, szpiegowała dla Narodów Zjednoczonych sekretne arsenały Saddama Husseina, posługując się grupą "widzących"!
Dzięki grupie potężnych telepatów dyrektor Psi Tech, Edward Dames, były pracownik CIA, nakreślił precyzyjną mapę sekretnych instalacji irackiego dyktatora. Telepaci z Psi Tech odnaleźli dwa obiekty służące do produkcji broni biologicznej - plany ich rozmieszczenia dostarczono następnie Pentagonowi. Informacja ta okazała się tym bardziej dziwna, że już w 1988 roku rząd USA oświadczył, iż nie ma żadnej intencji korzystać z pomocy medium i telepatów gdyż "wszystkie testy mające zweryfikować istnienie zdolności paranormalnych dały wynik negatywny". Jednak w rzeczywistości sprawy wyglądały zupełnie inaczej.
Co więcej, w listopadzie 1995 roku z archiwów CIA, tajnych służb amerykańskich z siedzibą w Langley, w Wirginii, wydostała się informacja, że przez ponad dwadzieścia lat tajne służby USA posługiwały się medium i telepatami w ich nieoficjalnej działalności (czy też "black projects"). Szczególnie w akcji odnalezienia libijskiego przywódcy Ghedaffiego, w 1986 roku; uwolnienia generała Doziera porwanego we Włoszech przez Brigate Rosse; ustalenia miejsca pobytu nowych radzieckich łodzi atomowych i wreszcie odnalezienia północnokoreańskich centrali produkujących pluton.
Sześciu potężnych telepatów, których tożsamości nie ujawniono, działali w bazie w Meaden (Waszyngton), w ramach programu "Stargate". Grupa ta, dla penetrowania w umyśle wroga posługiwała się przede wszystkim telepatią. W 1994 roku Kongres USA zawetował ten rodzaj doświadczeń, uznając je za bezużyteczne i kosztowne, ale ministerstwo obrony zaprotestowało, twierdząc, że "zdolności pozazmysłowe istnieją i można je wykorzystać". Rzeczywiście, wspomnianym telepatom udało się, w przeciągu lat, ustalić np. miejsce lokalizacji libijskich obozów szkoleniowych dla terrorystów.
"Kiedy nasze top gun bombardowały Trypolis w nadziei, że zabiją Ghedaffiego, telepaci wskazali precyzyjnie cel. Jednak tej nocy libijski przywódca spał gdzie indziej i dzięki temu uniknął śmierci. To nie jest wina telepatów." Śledztwo w sprawie widzących z Meaden przeprowadzili, dla Kongresu, prof. Jessica Utts z Uniwersytetu w Kalifornii i Ray Hayman z Uniwersytetu w Oregonie. Podczas gdy prof. Utts twierdziła, że warto kontynuować badania, Hayman okazał całkowity sceptycyzm, gdyż telepaci mieli rację tylko w 15% przypadków. Od tamtego czasu rząd oficjalnie zawiesił ich finansowanie; wiadomo jednak, że szpiegostwo mentalne jest dalej praktykowane, dzięki nieoficjalnym dotacjom dla CIA.
Rosjanie robią to samo i dłużej od Amerykanów. Już w 1940 roku na Kremlu przebywał Wolf Messing, polski Żyd poszukiwany przez nazistów nie tylko ze względu na swoje pochodzenie, ale dzięki swojemu proroctwu, w którym przepowiedział klęskę Hitlera, jeśli ten zaatakuje Rosję. Bliski Stalinowi, Messing chętnie demonstrował swoje zdolności kontroli mentalnej. Pewnego razu zdołał dostać się do wiejskiego domu sowieckiego przywódcy, sugerując mentalnie jego ochronie, że jest Berią, wszechmocnym szefem tajnej policji radzieckiej.
Jednak możliwość walki z nieprzyjacielem przy użyciu telepatów, zastosował w praktyce Stalin - według parapsychologa Massimo Inardi - "w 1953 roku, kiedy odkrycie osób obdarzonych zdolnościami telekinetycznymi pozwoliło zrodzić się, w siłach zbrojnych, pomysłowi ich wykorzystania w celach praktycznych, takich jak: przechwytywanie telepatyczne planów strategicznych, zakłócanie funkcjonowania urządzeń taktycznych (rakiet, samolotów, radia itp.), aż do neutralizacji na odległość broni nuklearnej". Tego roku narodziła się psychotronika, czyli "nauka o rzeczywistych energiach ludzkich".
Badania bardzo posunęły się do przodu, od kiedy rząd zaangażował medium i telepatów o niezwykłych zdolnościach. Byli wśród nich Karl Nikolajew i Jurij Kamienskij, którzy od 1965 roku wykonali serię trudnych doświadczeń komunikacji mentalnej na odległość setek kilometrów, osiągając rezultaty do tego stopnia zdumiewające, że Kremlin powołał do istnienia liczne instytuty badawcze nad fenomenami ESP nie tylko w stolicy, ale również w Nowosibirsku, Odessie, Taganrogu i Ałma Acie. Badania te posunęły się tak daleko, że w grudniu 1992 roku prasa światowa podała informację - nie wiadomo do jakiego stopnia poważną - że Sowieci posiadają maszynę psychotroniczną zdolną amplifikować pragnienia i pozwalając właściwie pokierowanym telepatom zabijać na odległość!
Szczegóły na temat tej broni posiadamy oczywiście dzięki niedyskrecjom pochodzących z informacji zebranych w dokumencie Top Secret zatytułowanym "Inwentarz informacji, których publikacja jest zabroniona" - tajemniczym woluminie liczącym sobie czterysta stron i uaktualnianym corocznie przez organa cenzury krajowej. W jednym z rozdziałów tego wojskowego tekstu znajduje się sekcja poświęcona właśnie broni pozazmysłowej. Cytuje się tu zeznania czterystu obywateli rosyjskich, którzy uskarżali się na niezwykłe bóle, czy prawdziwe zmiany psychiczne wywołane przez szpiegów mentalnych. Wśród ofiar znajdował się były pułkownik KGB, który gotów był zeznać, że podobne urządzenia używane były celem wywołania zamachów stanu i wyeliminowania przeciwników politycznych, popychając ich do popełnienia samobójstwa.
Broń ta miała być rzekomo użyta dla zapanowania nad sześcioma zamachowcami rewolucjonistami, którzy latem 1991 roku porwali Michaiła Gorbaczowa. Ludzie ci, mimo iż znali sekretne kody niezbędne do wystrzelenia wszystkich radzieckich rakiet z głowicami nuklearnymi, a zatem dysponując niewyobrażalną władzą, nagle poddali się łagodnie i w niewytłumaczalny sposób, pozwalając się aresztować gwardii czerwonej jakby byli w transie.
O istnieniu tego typu broni przekonany jest również pułkownik wojska amerykańskiego Thomas E. Bearden, inżynier nuklearny, którego nazwisko związane jest z wieloma eksperymentami Top Secret prowadzonymi dla Watykanu. "Istnieje sekretna operacja sowiecka zwana fer-de-lance " - pisze wojskowy w książce "Excalibur briefing" - której celem jest podbicie świata. Wymyślona podczas zimnej wojny, kilka lat po zakończeniu II wojny światowej, powstała na polecenie Stalina, ale pierwsze rezultaty osiągnięto dopiero pod koniec lat '50.
Wierzę, że katastrofa nuklearna, która wstrząsnęła Uralem w 1958 roku była spowodowana przez eksperyment, który wymknął się spod kontroli; miał on na celu przeniesienie na odległość eksplozji nuklearnej poprzez hiperprzestrzeń". Innymi słowy zespół telepatów próbował zdematerializować efekty eksplozji nuklearnej i zmaterializować je nad wrogim celem. "Uważam, że posłużyli się hiperprzestrzenną armatą atomową, bazującą na rozwinięciu promienia śmierci, nad czym wówczas pracowano" - zakończył Bearden, który otrzymał wszystkie te informacje z zastrzeżonego źródła.
Fantastyka naukowa? Możliwe, dziwne jednak jest to, że Chruszczow potwierdził przypuszczenia amerykańskiego pułkownika, ogłaszając prace nad nową bronią "tak potężną, że mogłaby unicestwić wszelkie formy życia na Ziemi". Czyżby chodziło mu o broń psychotroniczną, czy też były to groźby propagandowe?
Bearden pisał w 1988 roku o ataku na amerykańska ambasadę w Moskwie, która zaczęła się na przełomie lat 1959 i 1960, za pomocą promieniowania. "Rosjanie byli ciekawi czy mamy psychotroników. Aby to odkryć zaatakowali ambasadę promieniowaniem psychicznym o wysokim natężeniu, prowokując u dyplomatów poważne choroby: arytmię serca, infekcję krwi, raka. Doświadczenia te trwają nadal".
Biuro do spraw bezpieczeństwa dyplomatycznego stwierdziło, że chodzi tu o mikrofale o natężeniu 5-11 gigaherców. Ich obecność jest nadal wykrywana w kancelarii ambasady". Zjawisko to zostało ujawnione w 1988 roku, chociaż rząd amerykański wiedział o nim już pięć lat wcześniej, po tym jak ambasador USA w ZSRR protestował przeciw tym interferencjom mentalnym, jakim poddawano dyplomatów przez okres 4 miesięcy, "od 4 lipca do 19 października". Również w tym przypadku fale mentalne miały być wytworzone przez telepatów o dużych zdolnościach psychokinetycznych.
Wojna psychiczna była prowadzona przez KGB po tym, jak tajne służby radzieckie dowiedziały się, że CIA robi to samo. Na szczęście zabójstwo na odległość była rozwiązaniem ostatecznym. Walka psychotroniczna obu narodów ograniczała się zwykle do szpiegostwa telepatycznego.
W sierpniu 1962 roku w pałacach Kremla miało miejsce dziwne wydarzenie. Chruszczow wpadł we wściekłość, gdy przeczytał w gazecie, że Kennedy oświadczył: "ZSRR podpisało traktat militarny i ekonomiczny z Kubą. W imieniu Kuby traktat został ratyfikowany przez Che Guevarę." Istnienie tego porozumienia było okryte najściślejszą tajemnicą i Chruszczow nie potrafił zrozumieć, w jaki sposób dowiedziały się o nim amerykańskie służby wywiadowcze. Jedynym wytłumaczeniem było szpiegostwo telepatyczne. Przekonani są o tym dwaj badacze tajemnic: Włoch Peter Kolosimo i Francuz Robert Charroux. "Amerykanie posłużyli się telepatą odpowiednio pobudzonym za pomocą środków odurzających" - oświadczyli.
Wiele z tego rodzaju doświadczeń było przeprowadzanych przez Rosjan w tajnej sekcji przyległej do słynnej elektrowni atomowej w Czernobylu. Jest tego pewien polski badacz Michał Kaszkowski,który w czasopiśmie "Nie z tej ziemi" oświadczył: "W Rosji kontynuowano wiele dziwnych badań. Test uzyskania materii za pomocą psi był przeprowadzony wiele lat temu. Poinformowała mnie o tym moja koleżanka, której nazwiska nie wyjawię. Chodzi o dziennikarkę, która pracowała w gazecie "Kijewskie Nowości". Odkryła ona, że w Czarnobylu, w cieszącej się złą sławą elektrowni atomowej, w której doszło do awarii w 1986 roku, instalacje zostały skażone bardzo niebezpiecznymi izotopami plutonu, zwanymi ameryk 241 i 242.
Izotopy te oficjalnie nie istnieją a oficjalna nauka przewiduje ich ostateczne uzyskanie i kontrolę dopiero za 50 lat. Dziennikarka zdobyła również materiały na temat pewnych sekretnych laboratoriów, znanych jako Czernobyl 2, gdzie prowadzono różne badania nad wpływem na mózg i umysł ludzki za pomocą technik super i subsonicznych lub pola magnetycznego. Techniki kontroli mentalnej wsparte urządzeniami i generatorami atomowymi były prowadzone nie przez żołnierzy, czy agentów KGB, ale przez grupę satanistów znaną jako Białe Bractwo. Te eksperymenty psychotroniczne są nadal prowadzone".
Również inny polski badacz, mój dobry przyjaciel, wojskowy Robert Leśniakiewicz, przeprowadził badania które doprowadziły go do następujących wniosków: "Jestem pewien, że za katastrofą w Czernobylu stoją tajne doświadczenia wojska czy innych grup. To nieprawda, że reaktor wybuchł z powodu prostego i banalnego przegrzania silnika - jest coś więcej. Próbowano połączyć psychokinezę i energię atomową, chciano zapanować paranormalnie nad materią".
To oczywiste, iż skoro chodziło tu o doświadczenia super tajne, nie istnieją dowody na potwierdzenie tych tez, i że wszystkie świadectwa sprowadzają się do informacji zasłyszanych. Jednak jeśli prawdziwość tych historii jest bardzo wątpliwa i kontestowana, to doświadczenia uwarunkowania mentalnego celem zaprogramowania do zabijania pod hipnozą były prowadzone podczas zimnej wojny. Ustalił to niemiecki dziennikarz Joachim Ward, który oświadczył: "Rosyjscy naukowcy stworzyli na potrzeby KGB system uwarunkowania mentalnego, które przekształcało w roboty niektórych żołnierzy wypełniających misje specjalne w Afganistanie.
Dwaj naukowcy, z którymi przeprowadziłem wywiad, Anatoli Chadrin i Valeri Kanjuka, powiedzieli mi, że żołnierze byli programowani w ten sposób, iż wchodzili do akcji zaraz po tym, jak otrzymali przez radio zakodowany sygnał zarejestrowany w ich mózgach. Z tej broni psychicznej zrezygnowano z polecenia Gorbaczowa w 1988 roku i obecnie posługuje się nią mafia". Szczegółowe informacje na temat broni psychicznej zostały przedstawione 26 maja 1995 roku podczas programu "Panorama", wyemitowanego przez publiczną telewizję niemiecką. Tłumaczono tam, że naukowcy sowieccy używali fal radiowych o wysokiej częstotliwości w zestawieniu z hasłami i kodami numerycznymi wprowadzonymi do mózgów żołnierzy i agentów policji.
Wojna szpiegów, konwencjonalnych i psychicznych, między Amerykanami i Rosjanami, trwała również po odwilży gorbaczowskiej. W listopadzie 1999 roku zdemaskowano i aresztowano trzech szpiegów w obu krajach. W tym samym okresie tajemniczy pożar zniszczył Łubiankę, moskiewską siedzibę KGB. W wojnę szpiegów zaangażowane są obecnie również inne kraje: Chiny, które w licznych okazjach przechwyciły tajemnice informatyczne i Japonia, która w lipcu 2000 roku rozpowszechniła w internecie wykradzione sekrety CIA, dotyczące personelu agencji w USA i innych krajach wybranych jako podstawowy cel działalności szpiegowskiej.
W ostatnich latach ujawniono również inne szczegóły dawnych sekretów: w latach siedemdziesiątych zeszłego wieku tajne służby amerykańskie wydawały prawie milion dolarów rocznie na badania nad psychoszpiegami. Dowiedzieli się, że Rosjanie mają jeden z ośrodków w Nowosybirsku (gdzie później Rosjanie prowadzili doświadczenia do Gwiezdnych Wojen) i usiłowali wykraść wyniki badań dzięki dziennikarzowi "Los Angeles Times", który w 1977 został aresztowany przez KGB w momencie, gdy próbował zdobyć tajne materiały znajdujące się w instytucie parapsychologii. Wojsko było o wszystkim informowane. W 1980 roku w czasopiśmie "Militar Review" opublikowano artykuł na temat "nowych pól bitw mentalnych" i możliwości użycia hipnozy telepatycznej w wojnie.
Źródło: altrogiornale.it
Opracowanie i tłumaczenie: tomasz.czerka
Paranormalne.pl