Komentuj na forum
Większość dzieci uwielbia w każdą niedzielę przeglądać zabawne kolorowe gazetki. W dzieciństwie moją ulubioną gazetą była "Ripley's Believe It or Not". Zawsze były w niej prezentowane jakieś niezwykłe fakty czy zbiegi okoliczności. Często można było poczytać o ludziach mających niezwykłe zdolności, cechy lub warunki: człowiek ze znamieniem w kształcie serca na klatce piersiowej, kobieta o głowie w kształcie wazy z czasów dynastii Ming, bliźniaki o sześciu uszach. Coś w tym guście.
Była to interesująca lektura, oczywiście, nadal jestem zafascynowany takimi zdumiewającymi opowieściami. Oto siedem najdziwniejszych historii tajemniczych ludzi, w większości nie wiadomo skąd pochodzących, otoczonych klątwą lub posiadających zdumiewające, tajemnicze zdolności.
Zielone dzieci
W 1887 roku niedaleko hiszpańskiego miasta Banjos znaleziono dwoje małych dzieci. Nie były to jednak zwykłe dzieci zgubione lub porzucone przez swoich rodziców. Zostały one znalezione przez pracujących w polu chłopów, którzy usłyszeli ich przeraźliwy krzyk. Podczas dochodzenia znaleźli oni małego chłopca i dziewczynkę, wystraszonych i zapłakanych, siedzących w pobliżu wejścia do jaskini. Ich język był robotnikom nieznany - na pewno nie był to hiszpański. Bardziej tajemnicze było to, że dzieci miały na sobie ubrania zrobione z dziwnej metalicznej tkaniny... zaś ich skóra miała dziwny, zielony odcień.
Po sprowadzeniu do wsi w celu objęcia opieki nad dziećmi chłopiec wkrótce zmarł, ponieważ trudno było go przekonać do zjedzenia czegokolwiek. Dziewczynka jednak przeżyła i kiedy w końcu była w stanie porozumieć się ze swoimi opiekunami po hiszpańsku, powiedziała, że ona i jej brat pochodzili z miejsca, w którym nie było żadnego słońca, a grunt bez przerwy świecił. Zapytana, jak znaleźli się w jaskini, odpowiedziała, że usłyszeli głośny huk, zostali popchnięci przez "coś" i wtedy znaleźli się w jaskini.
Współczesny Jonasz
Biblia zawiera opis Jonasza, który został połknięty przez wieloryba lub wielką rybę, później jednak został przez nią uwolniony. W 1891 roku brytyjski marynarz przeżył dokładnie to samo. Marynarze na pokładzie wielkiego statku "West Star" próbowali zabić wielkiego kaszalota i wciągnąć go na pokład. Podczas bitwy dwóch marynarzy zaginęło. Gdy jednak wciągnięto na pokład statku żołądek i wątrobę wieloryba, załoga zauważyła, że wewnątrz żołądka coś się porusza. Po rozcięciu żołądka załoga znalazła w środku Jamesa Bartley'a, jednego z członków, zwiniętego, nieświadomego, ale wciąż żywego.
Zniknięcie Bernardo Vazqueza
Dwudziestoletni Bernardo Vazquez był nawiedzany przez nieznaną czarną magię, która również go wzbogaciła. Znający go ludzie w San Juan w Portoryko mówili, że odniósł sukces dzięki dziwacznemu eksperymentowi, który uczynił go niewidzialnym. Po przeczytaniu książek o okultyzmie, powiedział pewnego dnia swojej matce, że nauczył się stawać się niewidocznym - mógł tego dokonać przy użyciu dziwnego rytuału z czarnym kotem, drewnem ze starej trumny i puszką. Sądził, że po ugotowaniu kota i wyjęciu z niego kości i włożeniu jej następnie pod język mógł się stawać niewidoczny w każdej chwili.
Pewnej nocy zabarykadował się w pokoju na tyłach domu, celem odprawienia rytuału. Jego matka zaniepokoiła się, kiedy nie wyszedł, i zaalarmowała władze. Funkcjonariusze musieli wyważyć drzwi jego pokoju, wewnątrz znaleźli przerażające pozostałości po rytuale - spalone drewno i wypatroszonego czarnego kota. Bernarda jednak nigdzie nie znaleziono. Czy naprawdę stał się niewidoczny... czy może przeszedł do nieznanego świata?
Miotacz ognia
Benedetto Supino posiadał zadziwiające i niebezpieczne zdolności, którymi zwrócił na siebie uwagę w latach osiemdziesiątych XX wieku, mając zaledwie 10 lat. Benedetto, mieszkający w Formii we Włoszech, mógł podpalać przedmioty, jedynie patrząc na nie. Jego zdolność do rozpalania w ten sposób ognia ujawniała się najczęściej mimowolnie, objawiając się tylko przy jego przyjściu. Pierwsze takie wydarzenie miało miejsce w 1982 roku w poczekalni u dentysty. Bez przyczyny i ostrzeżenia komiks czytany przez Benedetto nagle zaczął płonąć.
Pewnego ranka został obudzony przez ogień w swoim własnym łóżku - jego piżama stała w płomieniach i chłopiec doznał ciężkich oparzeń. Innym razem plastykowy przedmiot trzymany przez wujka zaczął płonąć, gdy tylko spojrzał na niego Benedetto. Gdziekolwiek nie poszedł, zaczynały się tlić lub stawały w płomieniach meble, papier, książki i inne przedmioty. Niektórzy twierdzili, że widzieli w tamtych chwilach płomienie na jego dłoniach.
Dziewczyna-wilk z Delphos
Jest wiele dzikich dzieci - dzieci, które najwidoczniej wychowywały się na wolności, czasami przez zwierzęta i przejęły od nich zwierzęce zachowania - jednak ta historia dziewczyny-wilka widzianej w pobliżu Delphos w stanie Kansas w USA na początku lat siedemdziesiątych jest jedną z najdziwniejszych. Niesamowite jest to, że mogła ona mieć jakiś związek z UFO.
Wszystko zaczęło się w lipcu 1974 roku, kiedy to pojawiły się relacje mówiące o obserwacjach dziko wyglądającej dziewczyny w wieku około 10 do 12 lat. Świadkowie mówili, że miała ona poplątane żółte włosy i nosiła poszarpaną czerwoną odzież. Gdy się zorientowała, że ktoś na nią patrzy, uciekała bardzo daleko na czworakach, jak zwierzę. W czasie poszukiwań dziewczyny władze dotarły do środkowej części Kansas, gdzie zaatakowała ona i podrapała kilku ludzi.
Możliwy związek z UFO zaczął się kilka lat wcześniej, kiedy w 1971 roku szesnastoletni Ronald Johnson stwierdził, że widział grzybowate UFO w znalezionym obszarze niedaleko Delphos. Twierdził również, że obserwacja UFO doprowadziła u niego do ubytku wzroku, ale też dała mu psychiczne zdolności. Tego dnia, jak mówił, spotkał dziką, blondwłosą dziewczynę, która uciekła od niego na czworakach. Czy była to ta sama dziewczyna i czy miała ona jakikolwiek związek z UFO?
Zana, kobieta-małpa
Zana była inną dziką kobietą, jej historia jest jednak całkiem odmienna od innych. Kiedy zdziczałe dzieci są dzikie i zachowują się jak zwierzęta, mają zawsze ludzki wygląd, jednak Zana mniej przypominała człowieka. Odkryta w połowie osiemnastego wieku w Gruzji (Rosja), Zana, jak ją nazywano, posiadała wiele małpich cech: grube ręce, nogi i palce, była także pokryta sierścią. Niektórzy sądzili, że była krewną Neandertalczyka lub jest przedstawicielem gatunku Bigfoota... albo też, że jest mieszańcem człowieka i małpy.
Sprzeciwiając się grawitacji i przekonaniu
Imię Daniela Dunglasa Home'a może nie jest dziś tak znane, jak imię Harry'ego Houdiniego, być może jednak powinno być. Mógł być jednym z największych parapsychologów XIX wieku zdolnym do nadzwyczajnych (by nie rzec paranormalnych) czynów, mógł też być jednym z największych magików. W seansach mógł powodować, że ciężkie stoły i krzesła (często wraz z siedzącymi na nich ludźmi) lewitowały. Przy bliższej obserwacji mógł wkładać twarz i dłonie do rozżarzonego węgla, nie doznając przy tym uszczerbku. Mógł się też powiększać i rozciągać aż o 30 centymetrów.
W swoim najbardziej znanym pokazie podobno wyleciał z okna czteropiętrowego budynku i pokazał się na zewnątrz, wracając z powrotem, ku zdziwieniu widzów. W przeciwieństwie do innych mediów tamtych czasów, Home z chęcią poddawał się badaniom naukowców i sceptyków. Nikt nie był w stanie udowodnić, że jego wyczyny były zwykłymi sztuczkami, ani też wyjaśnić, jak ich dokonywał.
Stephen Wagner, www.paranormal.about.com
Tłumaczenie: Ivellios
Paranormalne.pl
źródło: http://www.paranormalium.pl
Większość dzieci uwielbia w każdą niedzielę przeglądać zabawne kolorowe gazetki. W dzieciństwie moją ulubioną gazetą była "Ripley's Believe It or Not". Zawsze były w niej prezentowane jakieś niezwykłe fakty czy zbiegi okoliczności. Często można było poczytać o ludziach mających niezwykłe zdolności, cechy lub warunki: człowiek ze znamieniem w kształcie serca na klatce piersiowej, kobieta o głowie w kształcie wazy z czasów dynastii Ming, bliźniaki o sześciu uszach. Coś w tym guście.
Była to interesująca lektura, oczywiście, nadal jestem zafascynowany takimi zdumiewającymi opowieściami. Oto siedem najdziwniejszych historii tajemniczych ludzi, w większości nie wiadomo skąd pochodzących, otoczonych klątwą lub posiadających zdumiewające, tajemnicze zdolności.
Zielone dzieci
W 1887 roku niedaleko hiszpańskiego miasta Banjos znaleziono dwoje małych dzieci. Nie były to jednak zwykłe dzieci zgubione lub porzucone przez swoich rodziców. Zostały one znalezione przez pracujących w polu chłopów, którzy usłyszeli ich przeraźliwy krzyk. Podczas dochodzenia znaleźli oni małego chłopca i dziewczynkę, wystraszonych i zapłakanych, siedzących w pobliżu wejścia do jaskini. Ich język był robotnikom nieznany - na pewno nie był to hiszpański. Bardziej tajemnicze było to, że dzieci miały na sobie ubrania zrobione z dziwnej metalicznej tkaniny... zaś ich skóra miała dziwny, zielony odcień.
Po sprowadzeniu do wsi w celu objęcia opieki nad dziećmi chłopiec wkrótce zmarł, ponieważ trudno było go przekonać do zjedzenia czegokolwiek. Dziewczynka jednak przeżyła i kiedy w końcu była w stanie porozumieć się ze swoimi opiekunami po hiszpańsku, powiedziała, że ona i jej brat pochodzili z miejsca, w którym nie było żadnego słońca, a grunt bez przerwy świecił. Zapytana, jak znaleźli się w jaskini, odpowiedziała, że usłyszeli głośny huk, zostali popchnięci przez "coś" i wtedy znaleźli się w jaskini.
Współczesny Jonasz
Biblia zawiera opis Jonasza, który został połknięty przez wieloryba lub wielką rybę, później jednak został przez nią uwolniony. W 1891 roku brytyjski marynarz przeżył dokładnie to samo. Marynarze na pokładzie wielkiego statku "West Star" próbowali zabić wielkiego kaszalota i wciągnąć go na pokład. Podczas bitwy dwóch marynarzy zaginęło. Gdy jednak wciągnięto na pokład statku żołądek i wątrobę wieloryba, załoga zauważyła, że wewnątrz żołądka coś się porusza. Po rozcięciu żołądka załoga znalazła w środku Jamesa Bartley'a, jednego z członków, zwiniętego, nieświadomego, ale wciąż żywego.
Zniknięcie Bernardo Vazqueza
Dwudziestoletni Bernardo Vazquez był nawiedzany przez nieznaną czarną magię, która również go wzbogaciła. Znający go ludzie w San Juan w Portoryko mówili, że odniósł sukces dzięki dziwacznemu eksperymentowi, który uczynił go niewidzialnym. Po przeczytaniu książek o okultyzmie, powiedział pewnego dnia swojej matce, że nauczył się stawać się niewidocznym - mógł tego dokonać przy użyciu dziwnego rytuału z czarnym kotem, drewnem ze starej trumny i puszką. Sądził, że po ugotowaniu kota i wyjęciu z niego kości i włożeniu jej następnie pod język mógł się stawać niewidoczny w każdej chwili.
Pewnej nocy zabarykadował się w pokoju na tyłach domu, celem odprawienia rytuału. Jego matka zaniepokoiła się, kiedy nie wyszedł, i zaalarmowała władze. Funkcjonariusze musieli wyważyć drzwi jego pokoju, wewnątrz znaleźli przerażające pozostałości po rytuale - spalone drewno i wypatroszonego czarnego kota. Bernarda jednak nigdzie nie znaleziono. Czy naprawdę stał się niewidoczny... czy może przeszedł do nieznanego świata?
Miotacz ognia
Benedetto Supino posiadał zadziwiające i niebezpieczne zdolności, którymi zwrócił na siebie uwagę w latach osiemdziesiątych XX wieku, mając zaledwie 10 lat. Benedetto, mieszkający w Formii we Włoszech, mógł podpalać przedmioty, jedynie patrząc na nie. Jego zdolność do rozpalania w ten sposób ognia ujawniała się najczęściej mimowolnie, objawiając się tylko przy jego przyjściu. Pierwsze takie wydarzenie miało miejsce w 1982 roku w poczekalni u dentysty. Bez przyczyny i ostrzeżenia komiks czytany przez Benedetto nagle zaczął płonąć.
Pewnego ranka został obudzony przez ogień w swoim własnym łóżku - jego piżama stała w płomieniach i chłopiec doznał ciężkich oparzeń. Innym razem plastykowy przedmiot trzymany przez wujka zaczął płonąć, gdy tylko spojrzał na niego Benedetto. Gdziekolwiek nie poszedł, zaczynały się tlić lub stawały w płomieniach meble, papier, książki i inne przedmioty. Niektórzy twierdzili, że widzieli w tamtych chwilach płomienie na jego dłoniach.
Dziewczyna-wilk z Delphos
Jest wiele dzikich dzieci - dzieci, które najwidoczniej wychowywały się na wolności, czasami przez zwierzęta i przejęły od nich zwierzęce zachowania - jednak ta historia dziewczyny-wilka widzianej w pobliżu Delphos w stanie Kansas w USA na początku lat siedemdziesiątych jest jedną z najdziwniejszych. Niesamowite jest to, że mogła ona mieć jakiś związek z UFO.
Wszystko zaczęło się w lipcu 1974 roku, kiedy to pojawiły się relacje mówiące o obserwacjach dziko wyglądającej dziewczyny w wieku około 10 do 12 lat. Świadkowie mówili, że miała ona poplątane żółte włosy i nosiła poszarpaną czerwoną odzież. Gdy się zorientowała, że ktoś na nią patrzy, uciekała bardzo daleko na czworakach, jak zwierzę. W czasie poszukiwań dziewczyny władze dotarły do środkowej części Kansas, gdzie zaatakowała ona i podrapała kilku ludzi.
Możliwy związek z UFO zaczął się kilka lat wcześniej, kiedy w 1971 roku szesnastoletni Ronald Johnson stwierdził, że widział grzybowate UFO w znalezionym obszarze niedaleko Delphos. Twierdził również, że obserwacja UFO doprowadziła u niego do ubytku wzroku, ale też dała mu psychiczne zdolności. Tego dnia, jak mówił, spotkał dziką, blondwłosą dziewczynę, która uciekła od niego na czworakach. Czy była to ta sama dziewczyna i czy miała ona jakikolwiek związek z UFO?
Zana, kobieta-małpa
Zana była inną dziką kobietą, jej historia jest jednak całkiem odmienna od innych. Kiedy zdziczałe dzieci są dzikie i zachowują się jak zwierzęta, mają zawsze ludzki wygląd, jednak Zana mniej przypominała człowieka. Odkryta w połowie osiemnastego wieku w Gruzji (Rosja), Zana, jak ją nazywano, posiadała wiele małpich cech: grube ręce, nogi i palce, była także pokryta sierścią. Niektórzy sądzili, że była krewną Neandertalczyka lub jest przedstawicielem gatunku Bigfoota... albo też, że jest mieszańcem człowieka i małpy.
Sprzeciwiając się grawitacji i przekonaniu
Imię Daniela Dunglasa Home'a może nie jest dziś tak znane, jak imię Harry'ego Houdiniego, być może jednak powinno być. Mógł być jednym z największych parapsychologów XIX wieku zdolnym do nadzwyczajnych (by nie rzec paranormalnych) czynów, mógł też być jednym z największych magików. W seansach mógł powodować, że ciężkie stoły i krzesła (często wraz z siedzącymi na nich ludźmi) lewitowały. Przy bliższej obserwacji mógł wkładać twarz i dłonie do rozżarzonego węgla, nie doznając przy tym uszczerbku. Mógł się też powiększać i rozciągać aż o 30 centymetrów.
W swoim najbardziej znanym pokazie podobno wyleciał z okna czteropiętrowego budynku i pokazał się na zewnątrz, wracając z powrotem, ku zdziwieniu widzów. W przeciwieństwie do innych mediów tamtych czasów, Home z chęcią poddawał się badaniom naukowców i sceptyków. Nikt nie był w stanie udowodnić, że jego wyczyny były zwykłymi sztuczkami, ani też wyjaśnić, jak ich dokonywał.
Stephen Wagner, www.paranormal.about.com
Tłumaczenie: Ivellios
Paranormalne.pl
źródło: http://www.paranormalium.pl