Skocz do zawartości


Informacje o poradniku

  • Dodany: 14.11.2013 - 16:55
  • Daty aktualizacji: 18.11.2013 - 18:41
  • Wyświetleń: 10179
  • Odnośnik do tematu na forum:
    http://www.paranormalne.pl/topic/36305-cmentarze-swiata/

    Podyskutuj o tym artykule na forum
 


* * * * *
0 Ocen

Cmentarze świata

Posted by ufo1987 dnia 14.11.2013 - 16:55

Cmentarze świata


Te najciekawsze i najstraszniejsze


Może komuś zechce się poczytać bo artykuł jest długi, ale bardzo ciekawy. Zebranie materiałów zabrało mi sporo czasu i szczerze polecam :)

1. Stary Cmentarz Żydowski w Pradze

Mieści się on przy ulicy Szerokiej w zabytkowej dzielnicy Josefov. Jest on jednym z najcenniejszych zabytkowych nekropolii w skali całego świata. Ciekawostka jest fakt, że pochowano tam Davida Oppenheima, dziadka twórcy bomby atomowej Roberta Oppenheimera. To najstarszy zachowany w Europie cmentarz żydowski, który powstał w 1478 roku. Ostatni pogrzeb (Mojżesza Lipmana Becka), który zanotowano w księgach, odbył się w 1787 roku. W tym niezwykłym miejscu, przez ponad 300 lat, pochowano 100 000 osób. Do dziś zachowało się 12 000 macew (stel nagrobnych), które stanowią dziedzictwo praskiego Żydowskiego Miasta.
Niewielkie rozmiary cmentarza spowodowały, że na przełomie czterech wieków grzebano zmarłych w systemie nasypowym. Polegał on na nawożeniu warstwy ziemi na stare groby. Pozyskiwano w ten sposób nowe miejsca pochówku. Dziś widać jak w skutek tego zabiegu nagrobki ponakładały się na siebie tworząc niemożliwy do ogarnięcia chaos. Warto zaznaczyć, że zwyczaj ten był praktykowany na wielu cmentarzach wyznania mojżeszowego. Szacuje się, że na Starym Cmentarzu Żydowskim w Pradze, powstało w ramach tego zabiegu kilkanaście warstw. Cisza, jaka panuje w tym miejscu, przerywana jest tylko krakaniem siedzących na drzewach kruków. Nastrój tego miejsca sprawia, że mamy wrażenie jakby czas się zatrzymał. Wejście na teren cmentarza możliwy jest przez podwórze Synagogi Pinkasa. Spacerując po tej nekropoli możemy zobaczyć macewy z różnych epok. Najstarszy grób, należący do uczonego i poety Awigdora Kara, pochodzi z 1439 roku. Zabytkowa płyta nagrobna obecnie przechowywana jest w Synagodze Klausowej. Najważniejszą postacią pochowaną na Starym Cmentarzu Żydowskim jest wielki uczony i pedagog żydowski rabin Jehuda Liwa ben Becalel, zwany rabinem Löw. Zmarł w 1609 roku. W kącie cmentarza znajduje się niewielki kopiec, oznaczający miejsce, gdzie grzebano dzieci, które zmarły przed osiągnięciem pierwszego roku życia.


Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika


Dołączona grafika



2. Paryskie Katakumby

Paryskie katakumby rozciągają się na obszarze około 770 hektarów i są pozostałością po kamieniołomach, z których już od czasów Cesarstwa Rzymskiego wydobywano wapień potrzebny do budowy miasta. Pozostałe po kopalniach tunele i korytarze tworzą coś na kształt podziemnego miasta, które od zawsze przyciągało swoim mrokiem paryski półświatek, służąc za schronienie dla wszelakiej maści odmieńców, rzezimieszków, szmuglerzy i rewolucjonistów – zarówno historycznych, jak i fikcyjnych. To tu komunardzi rozstrzeliwali monarchistów, tu w czasie wojny spotykał się francuski ruch oporu, tu odbywały się (i ponoć nadal odbywają) czarne msze i narkotykowe imprezy. Victor Hugo w katakumbach umieścił akcję „Nędzników”, mieszkał w nich Erik, słynny Fantom z Opery, oraz paryskie wampiry z powieści Anny Rice – a ostatnio nawet Pink próbowała pokazać światu swoje zdolności aktorskie uciekając przed czającą się w tunelach śmiercią w „znakomitym” niewątpliwie horrorze „The Catacombs". Jeszcze do 1995 roku katakumby można było zwiedzać bez żadnych ograniczeń. Labirynty podziemnych korytarzy przyciągały tłumy żądnych przygód miejskich eksplorerów (wśród fascynatów Urban Exploration to właśnie podziemia Paryża cieszą się podobno największą popularnością ze względu na swój rozmiar i ciekawą historię) oraz tzw. „katas”, fascynatów katakumb, którzy w skalnych komorach wypełnionych grobowcami urządzali wielkie balangi. Zakaz wstępu do podziemi i surowe kary pieniężne wprowadzone przez władze miasta nie odstraszyły największych fanatyków. Aby legalnie zobaczyć co kryje się w paryskich podziemiach, trzeba przyjechać na lewy brzeg Sekwany, na plac Denfert-Rochereau. Tu właśnie mieści się niepozorne z zewnątrz Muzeum Katakumb, wejście do którego łatwo byłoby przegapić, gdyby nie kilkudziesięcioosobowa kolejka ustawionych przed nim turystów. Po zakupieniu biletów schodzimy spiralnymi schodami prawie dwadzieścia metrów w dół, by z lekkim zawrotem głowy wylądowac w części typowo muzealnej. Fotografie, informacje historyczne po angielsku i po francusku, ilustracje pokazujące dziewiętnastowieczne wycieczki do katakumb i całe rodziny spacerujące po mrocznych korytarzach w świetle pochodni – wszystko to zdecydowanie bardziej nastrojowe niż samo pomieszczenie, w którym jesteśmy. Następnie czeka nas długi spacer (w sumie trasa zwiedzania obejmuje prawie 2 km) przez puste podmokłe kamienne korytarze, z pojawiającymi się od czasu do czasu informacjami na temat roku ich powstania. Jak na razie nic nadzwyczajnego – przynajmniej dla tych, którzy choć raz w życiu byli w większej piwnicy. Dalej robi się już nieco ciekawiej. Przechodzimy koło wyrzeźbionego w kamieniu miniaturowego modelu więzienia Port Mahon na Menorce i paru innych budowli zostawionych przez XVIII-wiecznych pracowników kamieniołomów. Pracowali przy porządkowaniu i wzmacnianiu korytarzy byłych kopalni, a po godzinach zostawali w podziemiach budując swoje miasta marzeń w gipsie. Wreszcie dochodzimy do dużej sali, na końcu której znajduje się ciemny korytarz – napis na kamiennej tablicy nad wejściem do niego ostrzega: „Arrête! C’est ici l’empire de la mort” („Zatrzymaj się! Tu zaczyna się imperium śmierci”). Wchodzimy do właściwej części katakumb. Nadal spacerujemy podziemnymi korytarzami, z tą jednak różnicą, że teraz otoczeni jesteśmy milionami szczątków ludzkich… Zostały one zwiezione tutaj pod koniec XVIII wieku, podczas prób uporządkowania podziemi Paryża w obawie przed zapadnięciem się miasta stojącego na licznych pustych komorach i tunelach. W tym samym czasie cmentarze stolicy Francji były poważnie przepełnione, coraz gorzej radzono sobie z pochówkiem nowych zwłok, a mieszkająca w pobliżu ludność narażona była na śmiertelne choroby rozprzestrzeniające się z płytkich masowych grobów. Ktoś wpadł więc na pomysł, by zlikwidować cmentarze wewnątrz miasta, a starymi szczątkami ludzkimi wypełnić puste kamieniołomy, rozwiązując przy okazji problem niebezpiecznych pustych komór. Kości zwożono do katakumb przez następnych kilkadziesiąt lat, układając i aranżując je w segmenty według cmentarza pochodzenia i roku, w którym zostały przewiezione. W sumie szacuje się, że do 1860 roku przeniesiono tu około 6 milionów szkieletów z Paryża i okolic. Spacerowanie przez korytarze katakumb jest przedziwnym doświadczeniem. Przez większość czasu nie myśli się świadomie o tym, że jest się otoczonym milionami szkieletów ludzkich - zwłaszcza, że kości poukładane są w wymyślne wzory i mozaiki (serca z czaszek!), co w pewien sposób je odrealnia. Przechodzimy przez specjalnie zbudowane dla odwiedzających katakumby pomieszczenia i grobowce - Krypta Męki Pańskiej, Rotunda Piszczeli, Grobowiec Gilberta.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika


3. Cmentarz St. Louis Number One w Nowym Orleanie

Cmentarz Saint Louis w Nowym Orleanie składa się z trzech nekropolii rzymskokatolickich, na których zmarli nie są chowani w ziemi, tylko w nadziemnych grobowcach. Większość z nich została zbudowana w XVIII i XIX wieku.Pierwsi podróżnicy, którzy docierali do cmentarza Saint Louis, nazywali go „Miastem Umarłych”. Gęsto rozmieszczone, duże grobowce przywodziły im bowiem na myśl budowle miejskie. Powszechnie uważa się, że powstanie charakterystycznych grobowców w Nowym Orleanie jest związane z tym, że miasto położone jest na bagnach. Mówi się, że początkowo chowano tam zmarłych w ziemi, jednak zdarzało się, że trumny wypychane były na powierzchnię, więc zaczęto szukać nowych sposobów pochówku. W 1834 r. John H.B. Latrobe pisał: „Nie można wykopać grobu o zwykłej głębokości bez trafienia na wodę. Trumnę się kładzie na ziemi, a dookoła niej buduje się ceglaną strukturę, która później jest otynkowana”. Sir Charles Lyell w 1849 r. pisał z kolei: „Grobowce na cmentarzach poza granicami miasta są budowane ponad ziemią, żeby znajdowały się powyżej bagien”. Historycy podkreślają jednak, że „powracające” na powierzchnię trumny to tylko miejskie legendy. Na pierwszym nowoorleańskim cmentarzu Saint Peter chowano bowiem zmarłych z ziemi. Zwyczaj chowania w murowanych grobowcach bierze się z tradycji hiszpańskich i francuskich osadników. W 1788 r. Nowy Orlean zdziesiątkowały epidemia i potężny pożar. Istniejący wówczas cmentarz Saint Peter był już przepełniony. W 1789 r. otwarto więc najstarszy z cmentarzy – Saint Louis Numer 1. Obecnie liczy on ok. 700 grobowców. Większość z nich została zaprojektowana dla kilku pokoleń rodzin. Praktykowano także wielokrotne pochówki w grobowcach. Nisza z trumną była zamurowywana. Żeby wykorzystać ją ponownie, po upływie co najmniej roku i jednego dnia usuwano cegły, wyjmowano trumnę i ją palono. Rozkładające się zwłoki wyjęte z trumny wkładano w głąb niszy, do której następnie wkładano kolejną trumnę. Na cmentarzu Saint Louis Numer 1 spoczywa wielu ważnych mieszkańców Nowego Orleanu, takich jak Etienne de Boré – pierwszy burmistrz miasta, Bernard de Marigny – playboy, który do USA sprowadził grę w kości, a także Paul Charles Morphy – nieoficjalny mistrz świata w grze w szachy w XIX w., a także jedna z najważniejszych rodzin jazzowych z Nowego Orleanu – Barbarin. Podobno pochowano tam także słynną kapłankę wudu Marie Laveau oraz znaną z wyjątkowej brutalności seryjną morderczynię Delphine LaLaurie.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika


4. La Recoleta, Buenos Aires

Alejki cmentarne wyglądają jak ulice. Mają nawet swoje nazwy. Grobowce przypominają bardziej eleganckie kamienice czy pałacyki niż miejsca pochówku. Taka jest Recoleta – jeden z najbardziej znanych cmentarzy w Ameryce Południowej. Cementario de la Recoleta, jeden z najbardziej znanych cmentarzy kontynentu Ameryki Południowej, znajduje się w stolicy Argentyny, Buenos Aires, pomiędzy dzielnicami Retiro i Palermo w dzielnicy Recoleta. A Recoleta to najbogatsza dzielnica argentyńskiej metropolii, która swój status zawdzięcza... żółtej febrze. Epidemia tej choroby zdziesiątkowała bogatych mieszkańców San Telmo, którzy uciekając przed nią przenosili się do Recolety. Tu budowali swe kamienice – pałace, bogate wille i całą infrastrukturę. Tu także zapragnęli mieć swoją nekropolię. Jej zaprojektowanie zlecili francuskiemu inżynierowi Prospero Catelinie. Jego plan zmienił włoski architekt Juan Antonio Buschiazzo w 1881 roku, a rok później już powstawały tu pierwsze grobowce. I to grobowce nie byle jakie, bowiem prawo do pochówku na nekrolopolii w centrum miasta mieli tylko wybrańcy – najznakomitsi obywatele miasta, ale i kraju. Do nekropolii zajmującej powierzchnię 5 hektarów prowadzi neoklasycystyczna brama z wysokimi greckimi kolumnami. Przy wejściu można zakupić plan cmentarza z umiejscowionymi grobowcami znanych osób. Wybrukowane alejki, a właściwie uliczki, mają nazwy, tak więc łatwo znaleźć to, czego szukamy. A szukamy najbardziej znanego grobowca, gdzie spoczywa ciało Evity, słynnej ze swej działalności społecznej małżonki dwukrotnego prezydenta Argentyny Juana Perona. Cmentarne alejki są tak zaprojektowane, że przecinają się pod katem prostym, podobnie jak niemal we wszystkich miastach argentyńskich. Mijamy prawdziwe mauzolea z czarnego granitu czy różnokolorowego marmuru sprowadzonego przez bogaczy z Europy. Grobowce zazwyczaj przylegają ciasno do siebie, jak kamienice miejskie. Niektóre mają kształt pałaców, bogato dekorowanych kościołów, kaplic. Zdobią je figury świętych, aniołów, ale także antycznych piękności.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika


5. Dolina Królów w Kairze

Jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc Egiptu jest Dolina Królów – ogromna nekropola pełna budowli grobowych i monumentalnych posągów, będąca wspaniałym wspomnieniem potęgi starożytnego świata. Tutaj wydaje się, że czas stanął w miejscu, a powiew historii przenosi zwiedzających do czasów wielkich faraonów. Na Dolinę Królów składają się dwie przylegające do siebie doliny – Wschodnia i Zachodnia (Dolina Małp), gdzie w licznych, kutych w skale grobowcach, spoczywają zmumifikowane ciała faraonów od XVIII do XX dynastii. Pierwszym, który został tu pochowany był Tutmozis I. Jego grobowiec łatwo rozpoznać wśród innych – przypomina on studnię. W sumie na terenie Doliny Królów znajdują się sześćdziesiąt dwa grobowce w pełni skończone oraz ponad dwadzieścia niedokończonych, których budowie musiały przeszkodzić nieznane przyczyny. Szczególną uwagę należy poświęcić kilku najbardziej charakterystycznym z tutejszych grobowców. Jeden z nich należy do Ramzesa IX i choć z zewnątrz widać, iż czas nie był dla tej budowli zbyt łaskawy, jej wnętrze zachwyca do dziś. Można tu zobaczyć świetnie zachowane malowidła ścienne, m. in. ilustracje przedstawiające "Księgę zmarłych" oraz "Litanie słoneczne" oraz sufit ozdobiony wyobrażeniem procesji gwiezdnych bogów, podążających za Barką Słońca, która płynie w dół Nilu. Najpiękniejsze malowidła znajdują się w grobowcu Tutmozisa III, z kolei grobowiec Setiego I odznacza się najbardziej skomplikowaną konstrukcją. Wspaniałymi wnętrzami i bogatym wyposażeniem może pochwalić się słynny grobowiec Tutenchamona. Dolina Królów obfituje ponadto w świątynie grobowe, bardzo popularne wśród faraonów tamtych czasów. Najsłynniejszymi, a jednocześnie najlepiej zachowanymi, są: Ramesseum – Świątynia Milionów Lat Jedności z Tebami Ramzesa II, świątynia Ramzesa III i najstarsza z nich – Świątynia Milionów Lat królowej Hatszepsut. Po największej z nich – świątyni grobowej Amenhotepa III, zachowały się jedynie szczątki ruin oraz kolosy Memnona – olbrzymie posągi, stojące dawniej u wejścia do przybytku. Większość grobowców faraonów w wąwozie skalnym w Tebach Zachodnich była bogato zdobiona malowidłami ściennymi przedstawiającymi życie zmarłego bądź wyobrażenie świata zmarłych. To kusiło złodziei do kradzieży. Gdy na początku XIX wieku archeolodzy rozpoczęli prace wykopaliskowe, ani jeden grobowiec nie był nienaruszony. Po gruntownych poszukiwaniach grobów stwierdzono, że nie ma więcej nie odkrytych grobowców. Lecz najbardziej sensacyjne odkrycie nastąpiło dopiero później, gdy angielski archeolog Howard Carter odkrył grobowiec faraona Tutenchamona. W ów grobowcu znaleziono m.in.: sarkofag ze złota, złote diademy i maski, klejnoty, posągi, rydwany, broń, ozdoby i malowidła. Ich ilość była tak wielka, że wyniesienie wszystkich zabrało ponad trzy lata.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika


6. Krypta Kapucynów w Rzymie

Santa Maria della Concezione dei Cappuccini znajduje się przy ulicy Via Vittorio Veneto w pobliżu Piazza Barberini. Fundatorem kościoła był kardynał Antonio Barberini, brat papieża Urbana VIII. Kamień węgielny pod budowę świątyni położono 4 października 1626 roku, a pierwsze nabożeństwo odbyło się 8 września 1630 roku. Zewnętrzny wygląd kościoła jest skromny i nie przyciąga wzroku. Kontrastuje z nim bogate wnętrze utrzymane w stylu barokowym. Kościół składa się z nawy głównej i kilku bocznych kaplic, zamkniętych drewnianymi bramami. W bocznych kaplicach przechowywane są relikwie świętych, wywodzących się z zakonu kapucynów. Największe zainteresowanie wzbudza jednak krypta grobowa, gdzie znajdują się kości braci kapucynów. To mroczne, wręcz makabryczne miejsce znajduje się w podziemiach kościoła. Szczątki braci zostały ekshumowane i przeniesione z cmentarzyska znajdującego przy wcześniejszej siedzibie zakonu. W krypcie znajdują się kości około 4000 tysięcy zakonników, pochowanych w latach 1500-1870. Podziemna krypta podzielona jest na pięć mniejszych kaplic. Wrażenie dodatkowo potęguje słabe oświetlenie. Jedynie kilka szkieletów znajduje się w stanie nienaruszonym, przykrywa je franciszkański habit. Pozostałe kości zostały ułożone na ścianach i sufitach w wymyśle wzory. W pierwszej, nazywanej kryptą zmartwychwstania, elementy szkieletów tworzą rodzaj ramy do obrazu, na którym Chrystus wskrzesza Łazarza. Dalej znajdują się: krypta czaszek, krypta kości miednicowych, krypta kości nóg. Ostatnia nazywana jest kryptą trzech szkieletów.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika


7. Cmentarz Bachelor's Grove w Chicago

Cmentarz Bachelor’s Grove ma sławę jednego z najbardziej nawiedzonych miejsc pochówku w Stanach Zjednoczonych. Ten mały cmentarzyk, ulokowany tuż pod lasem Rubio Woods niedaleko Chicago, byłby miejscem dawno zapomnianym, gdyby nie fakt, że wiązało się z nim ponad sto doniesień o rozmaitych niewytłumaczalnych zjawiskach. Świadkowie mówili o widmach, dziwnych dźwiękach i jarzących się kulach światła. Sprawę postanowiło przeanalizować Towarzystwo Badania Zjawisk Paranormalnych. 10 sierpnia 1991 roku kilku członków tego stowarzyszenia było na cmentarzu. Mari Huff robiła czarno-białe zdjęcia szybką kamerą, pracującą w podczerwieni, w miejscu, gdzie grupa za pomocą sprzętu elektronicznego doświadczyła dziwnych anomalii. Na cmentarzu byli tylko badacze. Po wywołaniu zdjęć na jednym z nich ukazała się młoda, ubrana w staromodą białą sukienkę kobieta, siedząca na nagrobku. Na fotografii wyraźnie widać, że fragmenty jej ciała są częściowo przejrzyste. W Bechelor’s Grove widywano również inne zjawy – sylwetki mnichów oraz jarzącego się na żółto ducha mężczyzny. Brytyjska i amerykańska prasa wielokrotnie publikowała zdjęcia zjaw, których obecności nie dało się w racjonalny sposób wytłumaczyć. Więcej o tym zjawisku w tym temacie KLIK

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika



8. Cmentarz San Michele w Wenecji

Szczelnie otoczona ceglanymi murami wyspa, leżąca w połowie drogi pomiędzy północnymi weneckimi Fondamenta Nuove a słynną „wyspą szkła” Murano to wyspa San Michele. Obecnie jest podstawowym miejscem doczesnego spoczynku Wenecjan. Do XIX wieku zmarłych w Wenecji chowano na cmentarzach przykościelnych, tak jak w całej Europie. Dopiero cesarz Napoleon I wydał zakaz grzebania w mieście i wyznaczył na ten cel wyspę San Cristoforo della Pace. Powodem zakazu były elementarne zasady sanitarne a także brak miejsca na powiększanie cmentarzy przy kościołach. Cmentarze przykościelne z uwagi na wszechobecną w Wenecji wodę stawały się źródłem potwornego fetoru. Rozkładające się zwłoki były także przyczyną zatruwania okolicznych studni. Studni, które były zasilane tylko wodą opadową filtrowaną przez bardzo nieszczelne, a w związku z tym nieskuteczne filtry złożone z piasków i żwirów. Wyspę San Cristoforo della Pace dosyć szybko połączono z wyspą San Michele, zasypując dzielący je kanał. Do tego czasu na wyspie San Michele znajdowały się tylko zabudowania zakonne. Klasztor został zamknięty, a jego budynki służą do dzisiaj administracji cmentarza. Z obiektów klasztornych udostępniony jest zwiedzającym kościół San Michele in Isola, który został zaprojektowany około 1469 roku przez Mauro Coducci. Był to pierwszy kościół w Wenecji, który otrzymał fasadę wykonaną z białego kamienia. Z istryjskiego wapienia zbitego. Wnętrze kościoła jest mroczne i obecnie ukazuje wyraźnie efekty zniszczeń dokonywanych przez intensywne działanie wody. Jednak od razu rzuca się w oczy niezwykła lekkość budowli wspartej na smukłych kolumnach i cienkich murach. Coducci był specjalistą od projektowania takich budowli, które stawały na miękkim podłożu i musiały być lekkie. Obecnie wnętrza i elewacje świątyni są poddawane systematycznym zabiegom konserwatorskim. mZ kościoła wchodzi się w krużganki otoczone delikatnymi kolumnami połączonymi łukami. Centrum podwórca krużganków zdobi okazała studnia wykuta z białych i czerwonych, pierwotnie polerowanych wapieni zbitych. Na ścianach dookoła krużganków zamontowano płyty epitafijne. Są to najstarsze, z początku XIX wieku tablice poświęcone pierwszym tam pochowanym wenecjanom. Wykonano je z różnego rodzaju kamieni, zbitego wapienia istryjskiego, czerwonego wapienia zbitego, z czarnego sjenitu ale przede wszystkim z białego marmuru z Carrary. Liternictwo oraz różnego rodzaju ozdoby wykonano przede wszystkim z ołowiu. Portrety wykuwano w kamieniu oraz modelowano w glinie i odlewano z brązu. Stan większości tablic epitafijnych jest tragiczny.
Przez kościelne krużganki przechodzi się na plac, zamknięty od północy południowymi elewacjami klasztoru ozdobionymi obszernymi podcieniami, a od południa półkoliście zakomponowanym w połowie XIX wieku szeregiem kaplic. W podcieniach budynków klasztornych znalazło miejsce pochówku wiele znaczących dla Wenecji osób. Świadczą o tym wspaniałe epitafia oraz pomniki nagrobne. Posiadają one wyraźne piętno empirowych czasów napoleońskich. Prawie wszystkie są wykute z karraryjskiego białego marmuru. Nieprawdopodobne wrażenie sprawia rząd kaplic, tworzących mur prowadzący przez okazałą bramę do dalszych kwater cmentarza. Kaplice mają jednakowe wrota składające się z ozdobnej kraty i witrażowych drzwi. Ich wnętrza są już bardzo zindywidualizowane. Wypełniają je wspaniałe rzeźby (kamienne i drewniane), ołtarze (głównie tworzone z kamieni techniką intarsji), obrazy olejne malowane na płótnie ale przede wszystkim wspaniałe mozaiki. Mozaiki, wykonywane techniką tak słynną z Ravenny, są widoczne we wszystkich najstarszych kwaterach cmentarza ale także na nagrobkach współczesnych. Plac pomiędzy kaplicami i podcieniami jest pięknie zaaranżowany tarasowo i wypełniony wspaniałą egzotyczną roślinnością, cyprysami i palmami. Z placu prowadzą trzy drogi na zachód, na przystań wodnej komunikacji miejskiej, na południe do głównych kwater cmentarza i na wschód do współczesnych katakumb oraz kolumbariów. Obecnie ten sposób pochówku jest najbardziej preferowany. Wyspa cmentarna systematycznie rozbudowuje się w kierunku wschodnim. Rozbudowa jest wykonywana w taki sam sposób jaki przez wieki budowano Wenecję, poprzez palowanie kwadratowych kwater i zasypywanie ich ziemią. Na zasypanych powierzchniach powstają miasta zmarłych. Kilkupiętrowe bloki z kolumbariami i katakumbami są dla nas, Polaków szokujące. Trzeba jednak przyznać, iż są wykonane bardzo starannie i estetycznie. Całość jest licowana istryjskim wapieniem zbitym, na przemian groszkowanym, szlifowanym, polerowanym. Ściany ślepe są ozdobione płaskorzeźbami o tematyce religijnej. Monotonność i ogrom kompozycji tych kwater jest zadziwiająca, przytłaczająca i jakże inna od kolumbariów oraz katakumb z XIX i początków XX wieku. Najpiękniejsze z nich są położone przy zachodnim murze cmentarza. Kwatera ta jest ozdobiona zielenią i ukształtowana na różnych poziomach. Płyty inskrypcyjne zamykające nisze z urnami są na ogół inkrustowane literami i kompozycjami graficznymi wykonanymi z ołowiu oraz udekorowane misternymi aplikacjami z brązu. Niebywałe jest to, że te przepiękne aplikacje zdobią i cieszą nasze oczy do dnia dzisiejszego. Na polach poszczególnych kwater są chowani przede wszystkim ci zmarli, których prochy spoczywają tylko dziesięć lat. Potem szczątki są ekshumowane, a następnie umieszczane w ossuarium w zachodniej części cmentarza lub na wyspie Sant’Ariano. Opróżnione miejsca wykorzystuje się do następnych pochówków. Można przedłużać dzierżawę grobu ale opłaty za to są bardzo wysokie. Na polach mają też, poza cywilami, wyznaczone miejsce pochówku, zakonnice i zakonnicy, księża, wojskowi. Wydzielone też są dwie kwatery dla ewangelików i grekokatolików. W tych kwaterach spoczywają najsławniejsze na tym cmentarzu osoby: Ezra Pound (1885-1972) w części protestanckiej oraz Siergiej Diagilew (1872-1929) i Igor Strawiński (1882-1971) wraz z żoną Verą w części prawosławnej.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika


9. Rzeka Ganges - Varanasi

Miasto to przypomina umysł szalonego człowieka. Będąc tam ma się ochotę uciec jak najdalej lub zostać na zawsze. Można je pokochać lub znienawidzić. Nie można być obojętnym. Można o nim powiedzieć, że jest kwintesencją Indii w najbardziej ekstremalnym wydaniu. Jednocześnie jest jednym z najstarszych, zamieszkałych miast świata. Varanasi (Waranasi) to święte miasto Indii liczące około 3,5 miliona mieszkańców. Leży w indyjskim stanie Uttar Pradesh. Położone nad świętą rzeką Ganges (jednocześnie najbardziej zanieczyszczoną rzeką świata) jest miejscem licznych pielgrzymek dla wyznawców hinduizmu. Marzeniem wielu jest dokonanie swojego żywota (przed kolejną reinkarnacją) właśnie w tym miejscu. Dla turystów z Zachodu największa atrakcją turystyczną są ghaty (schody do rzeki) ciągnące się wzdłuż brzegów Gangesu. Codziennie od rana pielgrzymi dokonują rytualnej kąpieli – pudźy – mającej na celu duchowe oczyszczenie, medytują, proszą o błogosławieństwo, poprawę swojej karmy. Jednocześnie w Varanasi na ghaty przybywają kondukty pogrzebowe w celu kremacji zwłok, aby z tego najlepszego w całych Indiach miejsca zmarli udali się w swoją ‚ostatnią podróż’ w tym wcieleniu. Popioły po zakończonej ceremonii wrzucane są do Gangesu… Jest kilka ‚przypadków’ w których ciała zmarłego nie można spalić. Są to min. ciała: zmarłych noworodków, kobiet w ciąży, świętych ascetów – Sadhu, nietykalnych – najniższej kasty w Indiach, osób zmarłych po ukąszeniu przez żmiję. Co zrobić ze zmarłymi, których nie wolno skremować? Ich ciała w całości wrzucane są do świętej rzeki Ganges. Co się dzieje z nimi później? Zobaczcie sami…

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika


10. Cmentarz Highgate w Londynie

Cmentarz na Highgate w Londynie jest jednym z najbardziej urokliwych miejsc, zwłaszcza dla fanów gotyckiej i neogotyckiej architektury. Podzielony jest na dwie części: wschodnią oraz zachodnią. Cmentarz funkcjonował już w 1839 roku. Obecnie pochowano na nim ponad 170 tysięcy osób. Pochowane są tam takie sławy jak George Eliot. Większość grobów pokrywają gęste bluszcze i zarośla. Można tutaj znaleźć rzeźby wiktoriańskich aniołów o monumentalnych rozmiarach, ale również niepozorne małe groby, gdzie spoczywają duszyczki zmarłe za dziecka - najczęściej przy takich nagrobkach zamiast kwiatów, rozłożone są zabawki. Jeszcze w latach 60. cmentarz Highgate był nieomal ruiną, splądrowaną przez wandali i włóczęgów. Jednym z nich był parający się magią i ezoteryką David Farrant, który spędziwszy na Highgate Cemetery jedną noc w 1969 roku, opisał ją później w liście do gazety "Hamstead and Highgate Express", że ujrzano tam co najmniej trzykrotnie dziwną "szarą postać", która wyglądała na zjawę. Według komentarzy Farranta, brukowiec przekręcił jego list na jego niekorzyść. Wkrótce jednak pojawili się inni: opisywali oni wszystkie przejawy nadnaturalnych sił, od ujrzanych zjaw, aż po bezcielesne głosy dochodzące stamtąd. Jakiś tydzień czy dwa później Farrant donosił prasie, że znaleziono w pobliżu cmentarza ciała martwych zwierząt, powszechnie występujących w Londynie takich jak lisy (które - obecnie - są jedną z najgorszych zmor mieszkańców tego miasta, gdyż penetrują ogrody i atakują dzieci). Nie dało się stwierdzić, w jaki sposób zwierzęta te straciły życie. Jednak David Farrant nie pisał o wampiryzmie wprost - sugerował tylko, że być może coś przypominającego wampira czy ducha umknęło uwadze mieszkańców Londynu. Złowroga fama na temat Highgate Cemetery rozniosła się na dalsze zakątki królewskiego miasta - Farrant udzielał wywiadów dla BBC. Rozgłos wzrastał. Wkrótce historia jednak miała się przerodzić w coś naprawdę przerażającego. Niejaki Sean Manchester doniósł na temat niejakiego "Wampira-Króla Nieumarłych", jak go wtedy nazywano, będącego szlachcicem żyjącym w odległych średniowiecznych czasach, a którego trumnę przywieziono na cmentarz Highgate w XIX wieku. Do napisania na ten temat Seana Manchestera zainspirował przypadek dwóch uczennic, które zostały napadnięte, a które - według Manchestera, będącego dzisiaj biskupem w Kościele Starokatolickim, nosiły wszelkie znamiona ofiar wampira, włącznie z ranami po ukąszeniach. Jedna z uczennic cierpiała na poważną anemię i lunatykowała. Według jej opowieści, wampir nawiedzał ją regularnie co noc. Manchester śledził wampira z cmentarza aż do opuszczonego domu nieopodal, gdzie pierwszy raz stanął z nim twarzą w twarz - tak sam to relacjonował w wywiadzie dla "National Geographic". Manchester jeszcze nie był wówczas księdzem, ale chciał walczyć z siłami ciemności.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika


11. Cmentarz Greyfriars Kirkyard w Edynburgu

Powstało wiele publikacji na temat wydarzeń na cmentarzu w Edynburgu. Opisują one kilkadziesiąt przypadków ataków niewidzialnej siły na ludzi. Lista potwierdzonych przypadków liczy ok. 50 pozycji. Poniżej przytaczam kilka przykładów: 17 marca 1999 r. - zaglądająca do grobowca kobieta zostaje na oczach wielu świadków zrzucona ze schodów, 19 czerwca 1999 r. - turystka z Bostonu skarży się na mrożące zimno, po czym mdleje, 6 lipca 1999 r. - w ramach eksperymentu, na teren cmentarza zostaje wprowadzony pies, gdy właściciel próbuje wprowadzić go do Czarnego Mauzoleum, zwierzę rzuca się na niego. Jakiś czas potem wkrótce po odprawieniu egzorcyzmów na terenie cmentarza, umiera protestancki duchowny. Być może to tylko zbieg okoliczności i w powyższych wydarzeniach nie ma nic nadzwyczajnego. Faktem jednak jest, że liczba poszkodowanych tam osób jest bardzo duża więc trudno mówić o przypadku. Edynburg zachwyca piękną i stylową architekturą. Niezwykła atmosfera tego miasta sprzyja powstawaniu niesamowitych opowieści. Czy jednak przypadek Cmentarza Greyfraires może być tylko legendą? Cmentarz ten znajduje się niedaleko głównej ulicy miasta, zwanej Królewską Milą. Dla wielu ludzi, cmentarz jest związany przede wszystkim z Greyfriars Bobby'm, wiernym psem, który strzegł grobu swego pana. Choć nagrobek Bobby'ego jest przy wejściu do Kirkyard, pies jest rzeczywiście pochowany na trawiastej granicy przy ścianie w pobliżu, ponieważ władze Kirk nie pozwoliły na pochówek psa w poświęconej ziemi. Pomnik słynnego psa znajduje się naprzeciwko bramy cmentarza, na skrzyżowaniu George IV Bridge, a Candlemaker Row.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika


12. Cmentarz Glasnevin w Dublinie

Historia rozpoczyna się we wrześniu 1831 roku kiedy to nastąpiła konsekracja ziemi na której bez żadnych przeszkód mogli być grzebani katolicy. Główna przyczyną ustanowienia cmentarza katolickiego w Glasnevin była walka protestantów z katolikami, oraz to iż protestanci coraz mniej mogli znieść katolików na swoich cmentarzach, a incydent, w którym domagali się zmniejszenia ilości mszy katolickich w trakcie pogrzebu, był ostatecznym ciosem wymierzonym w stronę katolickiego kościoła i miał na celu poniżenie wyznawców tej wiary. Podniósł się krzyk oburzenia w kręgach politycznych związanych z kościołem katolickim, na czele stanął polityk Daniel O´Connell który podjął kampanię mającą na celu ustanowienie ziemi na której mogliby być grzebani na równych prawach zarówno protestanci jak i katolicy. W roku 1824 udało się pozyskać kawałek ziemi w w okolicy Goldenbridge, niestety bardzo szybko okazało się iż jest on nie wystarczający. Zakupiono 9 akrów ziemi w Glasnevin i jak już wcześniej wspomniałem w tym miejscu zaczyna się historia cmentarza. Pierwszy pochówek miał miejsce w lutym 1832 roku i był to pogrzeb Michael’a Carey z Francis St. Z biegiem lat powierzchnia cmentarza powiększyła się z 9 akrów do 120 i w chwili obecnej około 1,5 miliona ludzi znalazło tutaj miejsce swojego wiecznego spoczynku. Założenie cmentarne jest zamknięte murem w stylu średniowiecznym wybudowanym w wieku XIX, wieżyczki strażnicze były koniecznością w celu zatrzymania procederu wykradania świeżych zwłok z cmentarza i dostarczania ich osobom zajmującym się badaniami medycznymi. W celu zmniejszenia liczby wykradanych zwłok w roku 1832 został zatwierdzony akt prawny zezwalający na pośmiertne darowanie zwłok w celach naukowych.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika


13. Cmentarz w Stull

Cmentarz Stull w Kansas USA, z pozoru wygląda jak zwykły, spróbuj jednak tam wejść a zostaniesz natychmiast aresztowany i oskarżony o wtargnięcie na teren zabroniony. Obok cmentarza znajduje się spalony kościół z około 100 nagrobkami. "Zakaz Wstępu" postawiono celowo aby trzymać ciekawskich z dala. Kiedy magazyn "TIME" zapytał papieża dlaczego jego samolot nadłożył drogi omijając Kansas, papież odpowiedział, że nie chciał lecieć nad przeklętą ziemią. Jeden z jego doradców zasugerował później, że chodziło o Stull. W książkach okultystycznych Stull wymieniane jest jako jedno z kilku miejsc na Ziemi gdzieś szatan objawia się osobiście i to w swojej prawdziwej postaci. Zdarza się to raz w roku w Halloween. Przyczyną dla której szatan odwiedza cmentarz jest grób jego dziecka, które zostało tam pochowane. Wejście do piekła znajdować ma się w spalonym kościele. Faktycznie są w nim jakieś schody, które nie zostały zaznaczone na planach, w archiwum miejskim. Znana jest wśród miejscowych historia, gdy ktoś schodził tymi schodami i wydawało mu się, że trwało to kilka chwil, podczas gdy zegarek wskazywał znacznie większy upływ czasu. Podczas jesiennego i wiosennego przesilenia przez wejście do piekła mają się przedostawać demony, które wtedy pojawiają się na cmentarzu. Na środku cmentarza rosło kiedyś ogromne drzewo. W przeszłości na jego gałęziach miejscowi wieszali oskarżone o czary kobiety. Obecnie drzewa tego już nie ma. Właściciele cmentarza kazali je ściąć w 1998 roku, dzień przed świętem Halloween. Drzewo według nich było martwe, jednak ci, którzy je widzieli twierdzą, że było w bardzo dobrym stanie. Czasami widuje się na cmentarzu okultystów odprawiających rytuały oraz współczesne wiedźmy składające ofiary w miejscu, gdzie kiedyś rosło drzewo. W Halloween 1999 r., w nocy, na cmentarzu oczekiwali reporterzy z gazet i ekipa stacji telewizyjnej. Nie przeszkadzało to szeryfowi, który był razem z nimi. Nieoczekiwanie, 30 minut przed północą, pojawił się nieznany przedstawiciel właścicieli i kazał wszystkim natychmiast opuścić cmentarz. Według niego właściciele nie życzą sobie mediów, ponieważ rozgłos będzie ściągał "wandali". Jest to zastanawiające ponieważ gdyby jednak pozwolono dziennikarzom zostać i przekonać się, że wszystkie te opowieści to tylko legendy, wtedy sami stracili by zainteresowanie tym miejscem. Czyżby próbowano coś ukryć?

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika


14. Kaplica Czaszek w Kutnej Horze

Żyrandole powstałe z połączenia ludzkich szczątków, girlandy z kości zmarłych czy też świeczniki "udekorowane" ludzkimi czaszkami. Tysiące zwłok zgromadzonych w mauzoleum śmierci, usytuowanym w Sedlcach, tuż obok Kutnej Hory. W kaplicy, która stała się swoistego rodzaju cmentarzyskiem. Wyjątkowo mroczny klimat sprawia, że to miejsce na długo pozostaje w naszej pamięci. Mówią o niej najbardziej upiorna kaplica świata, mroczne ossuarium, zlokalizowane niedaleko stolicy Czech. W środku nie ma rzeczy, która byłaby stworzona z czegoś innego niż z ludzkich szczątków. Zdobienia, napisy, wazony, monstrancja, a nawet herb rodziny księcia Schwarzenberga, na którym to ptak dziobie Maura w głowę. Z powstaniem kaplicy czaszek wiąże się bardzo ciekawa historia. Legenda głosi, że w roku 1278 opat parafii rzymskokatolickiej w Sedlcach, Jędrzych, udał się do Jerozolimy. Przywiózł stamtąd garść ziemi, którą następnie rozsypał na cmentarzu, nieopodal małego zniszczonego kościoła Wszystkich Świętych w Kutnej Horze. Chowano tam zmarłych z Polski, Czech, a nawet Belgii poległych na polu walki. W roku 1318 wybuchła epidemia dżumy, która również zebrała śmiertelne żniwo wśród mieszkańców. Z czasem zabrakło miejsca na pochówek, więc postanowiono stare zwłoki, których łączna liczba wynosiła aż 40 tysięcy, "zastąpić" nowymi. Tuż po wykopaniu, mnich z pobliskiego klasztoru ułożył je na kształt piramid. W roku 1870 okoliczne władze kościelne wpadły na pomysł, żeby uporządkować szczątki pozostawione w kaplicy. Zatrudniono więc znanego rzeźbiarza, Františka Rinta, który przez 3 lata odrestaurował kościół, a kości i czaszki przemienił w osobliwe dzieła sztuki. Początkowo musiał je dokładnie wyczyścić, a następnie zakonserwować, ponieważ pochodziły one z różnych epok i nie wszystkie zachowane były w dobrym stanie. I choć było to dla artysty nie lada wyzwanie, to jednak wykonał swoje dzieło precyzyjnie, dopracowując je w najdrobniejszych szczegółach. Tak też powstał kościół, w którym każda część wyposażenia, od wazonów, przez kielichy, po żyrandole wykonana jest z kości, pochodzących z każdej części szkieletu człowieka. Świątynia w dalszym ciągu pozostaje grobowcem tysięcy ofiar. Wnętrze kościoła nie pozwala zapomnieć o nieuchronności śmierci człowieka.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika


15. Wesoły Cmentarz w Sapancie

Jeśli śmiać się ze śmierci, to tylko w Rumunii i na jedynym w swoim rodzaju „Wesołym Cmentarzu” – mekce turystów spragnionych nekrosatyry w ludowym wydaniu… Tam zmarli mówią zza grobu, a bliscy żartują sobie z ich przywar i okoliczności śmierci. Rumuńska Sapanta swoją światową sławę zawdzięcza unikatowemu cmentarzowi – „Cimitirul Vesel”, który stał się niecodzienną turystyczną atrakcję. Słowa „spoczywaj w pokoju” wydają się w tej nekropolii dobrym żartem. Jednym z wielu, które można przeczytać na nagrobkach… Cmentarz – począwszy od paradoksalnej nazwy (w języku angielskim brzmiącej jeszcze mniej poważnie, bo Merry Cemetery), przez humorystyczne epitafia, zderzenie żywej kolorystyki z tematyką śmierci, aż po czas, w którym powstało to miejsce – czyni z niego perełkę wśród nekropolii. O wyjątkowości cmentarza w skali Europy stanowią kolorowe, drewniane nagrobki, na których wyrzeźbione są sceny z życia pochowanych tam mieszkańców wioski, opatrzone żartobliwymi wierszykami o zmarłych i okolicznościach śmierci. Cmentarz powstał w połowie lat 30. XX wieku (pierwszy nagrobek pojawił się w 1935 r.), a jego twórcą był lokalny artysta ludowy Stan Ioan Patras, rzeźbiarz, malarz i poeta w jednym – skromny człowiek renesansu. Przez pół wieku mistrz stworzył setki drewnianych krzyży, wyrzeźbionych w charakterystycznym stylu. Po śmierci w 1977 r. jego pracę kontynuował praktykant – Dumitru Pop Tincu. Czyste, jaskrawe kolory na bogato zdobionych „ludowymi” ornamentami krzyżach to jedynie zapowiedź tego, co dzieje się poniżej – zabawne, satyryczne epitafia i żartobliwe scenki dotyczące zmarłego i okoliczności, w jakich zmarł… Na każdym krzyżu znajduje się krótki wierszyk, kilka prostych rymów napisanych dialektem. Jedne z epitafiów brzmi tak:

Dołączona grafika

Podobno radosny stosunek do śmierci został odziedziczony po Geto-Dakach (ludzie zamieszkującym Dację – tereny obecnej Rumunii i Węgier), którzy wierzyli w nieśmiertelność duszy i w to, że śmierć jest jedynie pomostem do lepszego życia. Nie uważali jej za tragiczny koniec żywota, ale za szansę spotkania z bogiem Zalmoksisem. Szczere, spontaniczne i pisane najczęściej w pierwszej osobie epitafia są jakby „wiadomościami” od zmarłych dla świata żywych. Utrzymane są w lirycznym, choć jednocześnie ironiczno-satyrycznym stylu. Każdy wiersz zawiera imię zmarłego i prezentuje w skrócie jego życie, opisuje charakter, a czasem żartobliwie, choć w moralizatorski sposób, piętnuje przywary. Niektóre wiersze opowiadają o tym, co stało się po śmierci danej osoby- na przykład, co wydarzyło się na pogrzebie. Inne opisują, jak doszło do zgonu… Krzyże zostały wyrzeźbione w drewnie dębowym, a następnie ozdobione ręcznie przez artystę. Bazowym kolorem (co widać na zdjęciach) jest błękit, nazywany „błękitem Sapanty”. Scenki oraz ornamenty – roślinne i geometryczne – odznaczają się żywymi barwami – dominują żółcienie, czerwienie, odcienie zieleni oraz biel. Choć wykonane w stylu naiwnym, mają niezaprzeczalną siłę: pełnią rolę zdjęć nagrobkowych w bardziej wysublimowanej i rozbudowanej formie. Uwieczniają nie rysy twarzy, ale duszę, zapewniając jej w pewnym sensie nieśmiertelność. I nie blakną z upływem lat… W 1999 roku cmentarz w Sapancie wpisany został na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Obecnie jest tam około 800 nagrobków.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika


16. Cmentarz Okunoin w Wakayama

Okunoin to największy buddyjski cmentarz w Japonii. Leży na wzgórzach wokół miejscowości Koya (nazywanej również Koyasan) – ukrytej w dolinie otoczonej ośmioma szczytami. Według wyznawców buddyzmu Shingon (buddyzmu ezoterycznego) to ziemskie odzwierciedlenie boskiego kwiatu lotosu. Nie ma tu żadnych murów, wejście zaznacza brama torii. Kamienna ścieżka prowadzi przez las czerwonych pni porośniętych szaro-rdzawymi porostami. Niektóre kryptomerie mają nawet tysiąc lat. W lesie drzew stoi las nagrobków. Najwięcej tu kamiennych stup gorinto - pięć kształtów ułożonych jeden na drugim, które symbolizują ziemię, wodę, ogień, powietrze i niebo: buddyjski wszechświat. Na sztachetach z bambusa ustawionych wokół nagrobków niczym płot wypisano modlitwy. Na kamieniach wykaligrafowano błogosławieństwa. Między korzeniami drzew ukryto figurki Jizo. Niektóre grobowce są drewnianymi chatkami, do innych prowadzą kamienne torii, jeszcze inne to proste stupy z wyrzeźbionym napisem. Nikt nie zna dokładnej liczby nagrobków. Mnisi mówią – może dwieście tysięcy. Może więcej. I ciągle przybywa nowych. Cmentarz rozrasta się po zboczu wzgórza, wylewa się na oświetloną słońcem polanę. Te współczesne nagrobki nie zdążyły jeszcze porosnąć mchem. Nie mają jeszcze obłych kształtów kamienia dotykanego deszczem. Świecą nowością, odbijają słońce. Niektóre zaskakują – zdobią je kamienne figury: filiżanka, termit. I plastikowa rakieta. To nagrobki właścicieli firm, którzy w ten sposób chcieli pokazać, dzięki czemu udało im się zrobić dobry biznes. I okazać wdzięczność. W ten sam sposób myślał ostrygowy potentat z przełomu XIX i XX wieku – Kōkichi Mikimoto – kiedy umierał kazał odegrać requiem nie dla siebie, ale dla miliardów ostryg, dzięki którym zbił fortunę. Wszyscy chcą być blisko Kūkai, ojca buddyzmu Shingon w Japonii. W 826 roku założył miejscowość Koya, w której z dala od wielkiej polityki chciał budować duchowe królestwo. Pisał: “Koniec końców, nie interesuje mnie chwilowa sława na cesarskim dworze albo w biznesie. Moim największym pragnieniem jest unosząca się nad górami i łąkami mgła – o poranku i wieczorem”. Podobno, kiedy nadejdzie współczujący budda, Kūkai będzie jedyną osobą, która zrozumie i przetłumaczy jego nauki. Dlatego każdy chce być blisko.

Dołączona grafika Dołączona grafika

Dołączona grafika Dołączona grafika





ŹRÓDŁA:
Smak Podróży
Historiami
Paryż na gorąco
Polska Izba Pogrzebowa
Holiday check
Historie z dreszczykiem
Klub Wenecjan
Republika podróży
Podróże.onet
SztukaTulka
  • 0