Skocz do zawartości


Informacje o artykule

  • Dodany: 04.03.2011 - 08:56
  • Aktualizacja: 01.06.2012 - 18:52
  • Wyświetleń: 13696
  • Odnośnik do tematu na forum:
    http://www.paranormalne.pl/topic/30902-czy-olbrzymy-naprawde-istnialy/

    Podyskutuj o tym artykule na forum
 


* * * * *
0 Ocen

Czy olbrzymy naprawdę istniały?

Napisane przez Ivellios dnia 04.03.2011 - 08:56
Komentuj na forum

Autobiografia tybetańskiego lamy Chagdud Tulku zawiera fascynującą wzmiankę o tybetańskim olbrzymie górskim oraz o tym, jak poszukiwacz mistycznych relikwii mógł natknąć się na jego szczątki.

W drodze do klasztoru Chudo Gompa w górach, gdzie miał oglądać tańce i ceremonialne widowisko, lama i jego świta natknęli się na stupę w miejscu, gdzie miał być pochowany legendarny bohater Gesar, olbrzym zabity setki lat wcześniej. Jak pisze Chagdud Tulku, kilka miesięcy przed jego pojawieniem się w tamtym miejscu pewien poszukiwacz skarbów i świętych relikwii znany jako terton przyszedł do klasztoru, by donieść o jakiejś nieznanej istocie zakopanej w tym miejscu dawno temu. Miał te informacje z pewnego źródła, ponieważ twierdził, że jako terton jest wcieleniem Shanpy, towarzysza Gesara. "Byłem tutaj, kiedy położyliśmy ją pod dużą skałą nad rzeką", mówił mnichom, próbując przekonać ich do kopania we wskazanym miejscu.

Jego wyzwanie zostało przyjęte i wkrótce w miejscu wskazanym przez tertona w okręgu o średnicy 7,5 metra rozpoczęto wykopy. Wykopaliska zajęły kilka dni, na dole znaleziono jednak duży kamienny dysk, wówczas podekscytowani mnisi wezwali poszukiwacza skarbu, by pokazać mu rezultat ich wysiłków.

"Obserwował, jak wciskali słupy pod skałę, aby ją wyważyć i podeprzeć", pisze Chagdud Tulku, a mnisi i ich robotnicy mogli wyciągać masywne szczątki, "kości giganta, którego ręka miała długość ponad półtora metra". Autor dodaje, że ci olbrzymi ludożercy mogli występować powszechnie w tym regionie i żywili się nieszczęsnymi ludźmi do czasu, gdy zostali wyeliminowani przez legendarnego bohatera. Ponieważ nie było to wykopalisko archeologiczne, ale wysiłek poczyniony dzięki umiejętnościom poszukiwacza skarbów, kości zostały ponownie pochowane, także kamienny dysk wrócił na swoje miejsce.

Teraz możemy się jedynie zastanawiać, czy te resztki zakopane w odległych czasach i ukryte pod z pozoru sztucznym kamiennym dyskiem mogły należeć do jakiegoś wymarłego zwierzęcia z okresu plejstocenu. Być może faktycznie były to szczątki jednego z olbrzymów, które przez cały czas pobudzały ludzką wyobraźnię na każdym kontynencie i w każdej kulturze.

Kto może się przeciwstawić Synom Anaka?

Olbrzymy i więksi ludzie odgrywali główną rolę w rozwoju wielu kultur, na przykład biblijny lud Anakim, który według Pięcioksięgu zamieszkiwał pewne miejsca na obszarze Kanaanu, gdzie Izraelici skarżyli się Mojżeszowi na niemożność przyjęcia wielkich mieszkańców nowej ziemi, Ahimana, Seszaja i Talmaja, potomków potężnego Anaka.

"Ziemia ta, którąśmy przeszli, i przeszpiegowali ją, jest ziemią pożerającą obywateli swoich, a lud wszystek, któryśmy widzieli, lud jest wysokiego wzrostu. Tameśmy też widzieli olbrzymy, syny Anakowe z rodu olbrzymów, i zdaliśmy się sobie przy nich jako szarańcza..." (Księga Liczb, rozdz. 13 wer. 32-33). W desperacji Mojżesz odrzucił możliwość przyjęcia, widząc perspektywę walki z olbrzymami: "Bracia nasi zepsowali nam serce, mówiąc: Lud ten większy i roślejszy jest, niźli my, miasta wielkie i wymurowane aż ku niebu, a nad to, syny olbrzymów widzieliśmy tam" (Księga Powtórzonego Prawa, rozdz. 1, w. 28). "Któż może stawić czoła synom Anaka?", pytają w pewnym momencie desperacko.

Jakby tego było mało, Izraelici musieli stawić czoła Ogowi z Baszanu, "jedynemu ocalałemu z Rafaim". Pismo Święte mówi, że ten ogromny monarcha został pochowany w bazaltowym sarkofagu długości 4,3 metra i szerokości 1,8 metra. Jednakże użyty przez Judejczyków i Izraelitów "pożerający ogień" (być może stworzony przez Arkę Przymierza) zniszczył olbrzymich Anakimów, pozostawiając przy życiu pojedynczych członków tego rodu w Gazie, Askalonie i Gacie; to ostatnie miejsce jest lepiej znane jako miejsce narodzin trzymetrowego Goliata, który stanął przeciwko młodemu Dawidowi. Legendarna porażka tego wielkoluda nie przyniosła jeszcze końca olbrzymów na Ziemi Świętej. Księga Samuela podaje nam imiona innych kolosów, takich jak Benob i Sap, "którzy zginęli w bitwie pod Gob", oraz nienazwanego olbrzyma cierpiącego na polidaktylizm (wielopalczastość) (II Księga Samuela, rozdzial 21, wers 20).

O innych zabijanych olbrzymach czytamy w I Księdze Kronik w rozdziale 20 w wersach od 4 do 8, gdzie omówiono umiejętności Króla Dawida i jego zwycięstwa ze wszystkimi przeciwnikami: "...zabił Sobbochaj Husatczyk Syfę, który był z narodu olbrzymów... była też jeszcze wojna z Filistynami, gdzie zabił Elchana, syn Jairowy, Lachmiego, brata Golijata Gietejczyka, którego drzewce u włóczni było jako nawój tkacki... Ci byli synami jednego olbrzyma z Gat".

Monstrualni Quinametzini

Gdy żądny krwi Nuno de Guzman przybył do północnego Meksyku, by założyć prowincję o nazwie Nueva Galicia, znalazł się w dzisiejszej Guadalajarze i był zaskoczony widokiem kilku dużych, opuszczonych miast. Jego tłumacze powiedzieli mu, że te ruiny są fundamentami ośrodków ludności, zajętymi przez olbrzymich Quinametzinów. Kim były te tajemnicze istoty?

"Historicas Obras", traktat napisany przez pierwszego kronikarza historii Meksyku, Fernando Ixtilxochitla, opisuje wiarę ludzi zamieszkujących Chichimec na północy Meksyku w to, że wcześniej przez Amerykę Środkową przewalili się olbrzymi, którzy zajęli ziemię, a których echa wyczynów dotarły na drugą stronę świata. Konflikt między Quinametzinami, a zwykłymi ludźmi okazał się być powszechny i pamięć o tej wojnie nie ograniczała się tylko do jednego regionu. Tlaxcalanie, którzy byli sprzymierzeńcami europejskich zdobywców Meksyku, przekazali Bernalowi Díazowi del Castillo to, o czym on sam wspomina w swoim dziele "Crónica de la Nueva Espana": "...ich przodkowie dzielili ziemię z ludźmi o bardzo wysokich ciałach i dużych kościach, którzy byli bardzo nikczemni i źle wychowani, [przodkowie] zabijali ich w walkach, co spowodowało ich wyginięcie. Aby nam pokazać, jak duży byli ci ludzie, przynieśli nam kości nóg jednego z nich, były one szerokie i długi na wzrost normalnego człowieka. Byliśmy przerażeni widokiem tych kości i sądziliśmy, że ten kraj muszą zamieszkiwać olbrzymy. Nasz kapitan Cortes powiedział, że stosownym będzie odesłać tę kość do Kastylli, tak aby Jego Królewska Mość mógł ją zobaczyć. Dlatego wysłaliśmy ją, powierzając to zadanie jednemu z naszych wysłanników..."

Ta wiara umocniła się po wykopaniu szczątków olbrzyma, kiedy Hiszpanie budowali nową cywilizację na ruinach azteckiego imperium. Franciszkanin Diego Durán podobno sam przyglądał się szczątkom olbrzymów, kiedy inny mnich, Gerónimo de Mendieta, potwierdził doniesienia, że antenaci Meksykanów z konieczności musieli walczyć z olbrzymami.

Dlatego koegzystencja z innym gatunkiem była pozornie niemożliwa. Quinametzini, lub bardziej poprawnie quinametzin hueytlacame (wielcy niekształtni ludzie) w końcu zostali zmuszeni do opuszczenia Meksyku i migracji na południe wzdłuż wybrzeża Pacyfiku, choć inni zmierzali na północ. Franciszkanin J. Mariano Rothea tak podsumował to przekonanie: "...w czasach starożytnych przybyli tam ludzie i kobiety nadzwyczajnego wzrostu, najwidoczniej z północy. Niektórzy poszli wzdłuż wybrzeża Morza Południowego, inni zaś przeszli na strome zbocza górskie..."

Franciszkanin Andrés de Olmos, opisując w XVI wieku, wspomniał o ciekawym szczególe: meksykańskie olbrzymy żywiły się dębowymi żołędziami i różnymi chwastami. Ten szczegół zawarty w kodeksach umożliwia nam przyjrzenie się dziwnej ewentualności: czy Quinametzini mogli dożyć naszych czasów pod postacią wysokich, włochatych małpich istot, znanych jako Bigfoot, Yeti, Sasquatch i inne? Te wywiady przeprowadzone przez kronikarzy ery kolonialnej pokazują, że ta tradycja utrzymywała, że te olbrzymy, które nie zostały wytępione przez normalnych ludzi, przeniosły się na pustkowia, gdzie gdzie przetrwały resztki ich rasy.

Migracja na południe?

Pedro Cieza de Leon, kapelan, który towarzyszył garstce Hiszpanów, który zdołali obalić w XVI wieku inkaskie imperium, zebrał ciekawe i bardzo ważne informacje na temat olbrzymów: krajowcy byli zdumieni i przerażeni, gdy zobaczyli nadpływającą trzcinową tratwę z istotami na pokładzie "tak wysokimi, że wysokość od kolan w dół równa była wzrostowi zwykłego wysokiego człowieka..." Olbrzymy nie miały w sobie nic miłego: informatorzy Cieza opisali je jako ohydne z wyglądu, odziane w zwierzęce skóry lub nagie i słynące z zamiłowania do gwałtów i mordów.

Czy ta grupa grabieżców mogła stanowić część olbrzymów, które wyemigrowały na południe, a które zostały przedstawione w meksykańskich kronikach jezuity Rothea? Książka Zecharia Sitchina "The Lost Realms" (1990) zawiera wzmianki kronikalne zebrane przez Fernanda Montesinosa, hiszpana odwiedzającego Peru, który wspomina o starej inkaskiej tradycji opisującej kolonizację peruwiańskiej równiny przybrzeżnej przez "ludzi wielkiego wzrostu", wyposażonych w metalowe narzędzia. Rabunki czynione przez te olbrzymy skończyły się, kiedy zniszczył je "niebiański ogień".

Czy potomkowie tych Quinametzinów mogli znajdować się w odległej Argentynie, na samym końcu Ameryki Południowej? Antonio Pigafetta, kronikarz z wyprawy Ferdynanda Magellana, opisał spotkanie z olbrzymimi tubylcami w Bahía San Julián w roku 1520. Mające dwa metry wzrostu, według kronikarza, istoty miały narzucone na siebie zwierzęce skóry, co czyniło je jeszcze większymi (odtąd w opisach pojawiają się nazwy "patagony" lub "wielkostopy", od ich nazwy wzięła się później nazwa lądu Patagonia).

"Pewnego dnia", pisze Pigafetta, "kiedy pojawiły się pierwsze oznaki południowej wiosny, byliśmy świadkami nadejścia krajowca, pierwszego, jakiego widziały nasze oczy. Był to olbrzym, jego stopy wydawały się tak duże, że jeden z naszych ludzi nazwał go 'Patagón'. Stopniowo go uspokajaliśmy i po chwili jego nieufność zniknęła, on sam przedstawił nam resztę swojego plemienia, którego członkowie byli tak samo duzi i żarłoczni, jak on".

Kronikarz opisuje także huczące odgłosy tych olbrzymów. Dwóch z nich przeniesiono na pokład flagowego okrętu Magellana, obydwa jednak umarły po drodze; nie wiadomo, co zrobiono z ich ciałami.

Podróżnik Francis Drake miał najwidoczniej zły dzień, kiedy przybił w 1578 roku do Bahía San Julián: jego wojska stoczyły walkę z "dużymi ludźmi", którzy tam mieszkali, w walce zginęło dwóch członków jego załogi. Piętnaście lat później Anthony Knyvet przepływał przez Cieśninę Magellana i potwierdził obserwacje patagonów, donosząc, że niektóre z nich miały ponad 3,6 metra wzrostu.

W końcu w 1962 roku w pobliżu szczytu góry Torres del Paine odnaleziono dziwnych ludzi: byli to ludzie o wzroście od dwóch i pół do trzech metrów, a ich ciała datowano na 500 lat. Czy jest to dowód na to, że opowieści o patagonach nie były tylko podróżniczymi legendami?

Muzealna konspiracja

W 1995 roku w wywiadzie z Alfonso Serra kataloński pisarz Miguel Aracil wspominał, że jego artykuł spowodował poruszenie wśród społeczności intelektualnej Hiszpanii, ponieważ wysunął oskarżenie, że muzea niektórych krajów bronią dostępu do zbiorów kości, które mogłyby dać dowód na istnienie olbrzymich ludzi. Niezależnemu autorowi pomogła przy tym lekarka Ana Capella i kartograf Fernando Ledesma.

Artykuł Aracila sugeruje, że cały region Pirenejów - pasma górskiego oddzielającego Hiszpanię od Francji - był domem prawdziwych olbrzymów, które mogą tam zamieszkiwać do dnia dzisiejszego, stając się źródłem licznych relacji o Bigfoocie. Jak utrzymuje Aracil, znaczna liczba olbrzymich szkieletów wykopana została w pobliżu megalitycznego dolmenu Oren w regionie Cerdanya. Znajdowały się one pod opieką mieszkańców wsi Prullans do chwili przekazania Muzeum Archeologii w Barcelonie, gdzie albo zniknęły, albo zostały zniszczone.

Według innej katalońskiej badaczki, Joan Obiols, szczątki trzymetrowego olbrzyma odnaleziono w Garós (Pirineo de Lleida). Miejscowy duchowny był jedną z osób, które badały imponujące kości, które od tamtego momentu zniknęły, wywołując domysły, że zostały one ukryte dla zachowania antropologicznego i archeologicznego status quo. "Zarówno archeologia jak i historia są olbrzymami o glinianych stopach", pisze Miguel Aracil w jednym ze swoich artykułów. "Ilekroć upadają, że tak powiem, i mają miejsce nowe odkrycia archeologiczne, ich stopy jeszcze bardziej słabną".

Konkluzja

Jak wyglądałaby nasza wiedza o ludzkich kulturach, gdyby nie było olbrzymów? Występują one w opowieściach ludowych i mitach od Europy i obu Ameryk po najdalsze zakątki Azji. Z lekkością wspomina się o nich w świętych księgach i bajkach. Olbrzymy napełniają nas zdumieniem i zazdrością spowodowanymi ich siłą i bohaterskimi czynami. To żyjące w średniowieczu olbrzymy, w środku turbulencji swoich czasów, były wykorzystywane do pracy przy osiągnięciach inżynierii rzymskiego imperium. Olbrzymy mogłyby zostać zdegradowane do królestw bajek i czarodziejskich opowieści, mamy jednak dowód na to, że te wielkie istoty w pradawnych czasach dzieliły z nami świat.


Scott Corrales, FATE, maj 2006
Tłumaczenie: Ivellios
Paranormalne.pl
źródło: http://www.paranormalium.pl
  • 0