Komentuj na forum
Chciałbym ciebie czytelniku podnieść na duchu, a zatem czytaj do końca. Dlaczego tu jesteśmy? Co, lub kto decyduje o naszym przeznaczeniu na ścieżkach życia? Są trzy możliwe odpowiedzi na te pytania. 1. Zostaliśmy stworzeni przez Boga (Bogów), jako zupełnie bezradni ludzie, nasze przeznaczenie jest kontrolowane przez nieznaną siłę. Bóg (Bogowie) umieścił nas tu, dla jakiegoś powodu, który dla nas jest nieodgadniony. To jest wyjaśnienie religijne. 2. Dziedziczność, rezultat działań i bytów poprzednich generacji, na którą nie mamy wpływu. To jest wyjaśnienie naukowe. 3. Reinkarnacja, dzięki której człowiek może zostać panem swojego przeznaczenia, która jest wynikiem naszych przeszłych duchowych wcieleń. To jest wyjaśnienie ezoteryczne.
Religia mówi nam, że nasz charakter i zachowanie jest nam dane przez Boga. Jest wyjątkowe i umieszczone "w nas" bez naszego wyboru. Jeśli mieliśmy pecha na początku stworzenia, możemy być zgubieni za życia. Jeśli zaś, mieliśmy szczęście, dane nam będzie przeżyć wspaniałe życie. Dla mnie takie rozumowanie nie ma najmniejszej w sobie logiki i sensu, zaprzecza bowiem prawu "wolności", które panuje we wszechświecie. Jeśli wielki duch (Bóg, Bogowie) był na tyle hojny aby obdarować nas wolną wolą, dlaczego "wetknął" nas w niechcianą być może egzystencje i nadał nam takie cechy charakteru? To zaprzecza faktom, że mamy w życiu wybór. Część osób uważa, że tak właśnie jest, że życie jest pełne ironii i sprzeczności. Jeśli tak, jesteśmy postawieni w sytuacji, w której być może nie chcemy być, brnąc ślepo w egzystencji i podejmując wybory, w taki sposób aby były dla nas dobre, niczym szczury w labiryncie. Przepraszam, ale nie mogę się zgodzić z tą teorią. Polegać na ślepej wierze, że stwórca (stwórcy) będzie tak dobry dla nas, że zaprowadzi nas prosto do raju, mimo tego iż brniemy często w bagnie (nie z naszej winy - przecież to stwórca "zaprojektował" dla nas życie) jest irracjonalne. Taki sposób postrzegania życia, podobny jest do gry. Reguły mówią nam: słuchaj masz jedno życie, więc lepiej bądź dobry, bądź posłuszny, bo inaczej będziesz stracony na zawsze.
Naukowcy z kolei wierzą, że mogą wytłumaczyć wszystko we wszechświecie. Wierzą, że człowiek powstał w wyniku ewolucji, a dokładniej pochodzimy od małp. Jednakże, nie biorą oni pod uwagę rozwoju duchowego rodzaju ludzkiego i nie umieją wyjaśnić, różnicy w charakterystykach dziedziczności. Syn tapeciarza, może mieć dwie lewe ręce do tego typu pracy, a syn idioty może być geniuszem. Oznacza to, że geniusz przychodzi znikąd. Skąd różnice mentalne i duchowe pośród ludzi, w tym samym wieku, nawet z zupełnie różnych klas społecznych i środowisk? Jeśli jesteśmy tylko "produktem" aktualnego "środowiska", racjonalne byłoby, abyśmy byli dokładnymi replikami naszych rodziców. Naukowcy mówią nam, że to tylko ślepe szczęście, jak potoczą się nasze życiowe losy. Uważają, że nie jesteśmy niczym więcej niż zwierzętami w naturze. Mówią też, że mamy jedno życie i lepiej byłoby przeżyć jego dłuższą niż krótszą część, bo jeśli umrzemy to będzie po prostu koniec, nic poza tym. A zatem gdzie sens w cierpieniach życiowych, brnięciu do przodu?
Oba powyższe wyjaśnienia natury człowieka, sugerują, że nie mamy żadnego wyboru co do tego gdzie teraz jesteśmy i kim teraz jesteśmy. Zupełnie odrzucają aspekt "nauki" życiowej, samodoskonalenia się. Gdzie się podział aspekt duchowy? Mówią: masz jedno życie, lepiej je wykorzystaj; lub masz jedno życie, żyj według przykazań a jeśli Ci się to uda w twoim marnym krótkim życiu, być może trafisz do raju...
Teoria reinkarnacji stoi po drugiej stronie, daje nam odpowiedzi których szukamy. O ironio! dlaczego tak wielu z nas nie otworzyło jeszcze oczu?
Poprzez reinkarnacje, indywidualna świadomość może zyskać duchowe doświadczenie i nieśmiertelność. Nasz charakter, nasze EGO jest wynikiem naszych przeszłych wcieleń. Nasze zainteresowania, indywidualne cechy charakteru pochodzą z przeszłych inkarnacji. Dlaczego zatem nie pamiętamy poprzednich żyć?
Po pierwsze, weźmy pod uwagę fakt, że zapominamy o wiele więcej z naszego obecnego życia, niż z niego pamiętamy. Wielu ludzi nie pamięta nawet chwili gdy uczyło się czytać, a jeśli wy czytając ten tekst, pamiętacie własną naukę czytania znaczy to, że jesteście jeszcze młodzi, zapytajcie swoich rodziców, lub pomyślcie o tym za kilkanaście lat. Incydenty z wczesnego dzieciństwa zupełnie zamazały się w naszej pamięci, mimo to miały one po części wpływ na nasz charakter. Wypadek na placu zabaw, w wyniku którego doznaliśmy jakiegoś uszczerbku na zdrowiu, dziś jako wydarzenie może być zupełnie "za mgłą", mimo że do końca życia jesteśmy kalekami. Czy zatem mamy to samo ciało, w którym przeszłe wydarzenia były doświadczane? Nie pamiętając zdarzeń, jesteśmy tego pewni? Tak, mamy to samo ciało, a wydarzenia miały miejsce naprawdę. Jak zatem "prawdziwe" dla nas muszą być wydarzenia z poprzednich wcieleń, abyśmy byli ich świadomi? Nasze obecne ciało i mózg, nie mogą ich przywołać, one nie miały miejsca w tej inkarnacji...
Nasze astralne ciało natomiast, było tam. Było w poprzednich inkarnacjach. Nasze EGO, kaprysy, dziwactwa charakteru, zainteresowania, przyzwyczajenia, nałogi, maniery, uformowały się wszystkie w duchowym ciele i przemieszczają się wraz z nim do naszych kolejnych wcieleń. Tworzą naszą świadomość, nasze pragnienie przyswajania wiedzy.
Popatrzmy na dziecko, ze swoim indywidualnym charakterem, od momentu jego narodzin. Łatwa odpowiedź na pytanie "Skąd wziął się jego/jej charakter? brzmi "Od jego/jej rodziców". Jednak to jak łatwo zauważyć nie jest kompletna odpowiedź. Jest następne pytanie. Jak to możliwe, że dzieci tych samych rodziców mogą tak bardzo różnić się od siebie pod względem charakteru, a w końcu mogą różnić się nawet od swoich rodziców. To pozwala przypuszczać, że ich cechy charakteru pochodzą z jakiegoś miejsca przed ich urodzinami.
To prowadzi nas w końcu do założenia, że "dary" i "talenty" są wyjątkową unikalną cechą poprzednich wcieleń. Nawet pierwsza miłość, jest wynikiem pamięci o dawnym partnerze z poprzedniego życia. Mamy zatem za każdym razem nowe ciało i tego samego ducha.
Skoro mamy "przebłyski" dawnych wcieleń, czy można jakoś dotrzeć do swojej podświadomości, do pamięci ducha? Można poprzez medytację, a także poprzez hipnozę regresyjną, w obu przypadkach docieramy do podświadomości i do naszej duszy. Doświadczenia z bliskiej śmierci, śmierci klinicznej, tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że "tam" jest dalsze życie, miejsce gdzie możemy nadal istnieć. Jeśli to założenie jest prawdziwe, to trafiając tam odwiedzamy dobrze znane nam miejsce, które można nazwać prawdziwym domem. Być może życie jest czymś w rodzaju szkoły, gdzie trafiamy na te kilkadziesiąt lat na naukę aby wrócić bogatszym o nowe doświadczenia.
Myśląc w dużej skali, widzimy naturę jako stan ewolucji od pierwotnego stanu jakim jest minerał do rośliny, która w końcu ewoluuje do postaci zwierzęcia. Darwinizm zakłada, że człowiek jest super-inteligentnym zwierzęciem. Jak się to ma do ewolucji duchowej? Jeśli podążymy za teorią Darwina, fizycznie zatrzymamy się w tym miejscu, ale duchowo nie. Będziemy kontynuować naszą ewolucję, ale w świecie duchowym. Jeśli podpiszemy się pod teorią, że wszystko w naturze jest cykliczne, tzn. po dniu przychodzi noc, nastają cykle aktywności i spokoju, życia i śmierci, po której musi nastać I NASTAJE znów życie - to część uniwersalnych procesów. Jeśli zaaplikujemy teorię Darwina, do procesów rozwoju duchowego, będziemy w końcu musieli ewoluować jako pół-bogowie, super-ludzie, może wcielenia Chrystusa, Buddy, Mohameda... Kto wie...
Podsumowując, proces reinkarnacji i życia to duchowy rozwój, doskonalenie. Natura jest cykliczna, a zatem pozwala nam wierzyć, że po śmierci następuje odrodzenie. Przeszłe życia, wykreowały nasze EGO, a my możemy je nieco zmienić właśnie teraz podczas tego wcielenia. Zakładając teorię ewolucji, wspinamy się po drabinie duchowego rozwoju. Dokąd zajdziemy? Pewnie nie dowiemy się prędzej niż po śmierci. Wiem jedno... Jeśli jesteśmy ludźmi, przebyliśmy już długą drogę. Kto wie, może stoimy pośrodku tej drabiny duchowej, a może nawet mamy bliżej do jej końca niż do początku.
Opracowanie i tłumaczenie: Eurycide
Paranormalne.pl
źródło: unexplained-mysteries.com
Chciałbym ciebie czytelniku podnieść na duchu, a zatem czytaj do końca. Dlaczego tu jesteśmy? Co, lub kto decyduje o naszym przeznaczeniu na ścieżkach życia? Są trzy możliwe odpowiedzi na te pytania. 1. Zostaliśmy stworzeni przez Boga (Bogów), jako zupełnie bezradni ludzie, nasze przeznaczenie jest kontrolowane przez nieznaną siłę. Bóg (Bogowie) umieścił nas tu, dla jakiegoś powodu, który dla nas jest nieodgadniony. To jest wyjaśnienie religijne. 2. Dziedziczność, rezultat działań i bytów poprzednich generacji, na którą nie mamy wpływu. To jest wyjaśnienie naukowe. 3. Reinkarnacja, dzięki której człowiek może zostać panem swojego przeznaczenia, która jest wynikiem naszych przeszłych duchowych wcieleń. To jest wyjaśnienie ezoteryczne.
Religia mówi nam, że nasz charakter i zachowanie jest nam dane przez Boga. Jest wyjątkowe i umieszczone "w nas" bez naszego wyboru. Jeśli mieliśmy pecha na początku stworzenia, możemy być zgubieni za życia. Jeśli zaś, mieliśmy szczęście, dane nam będzie przeżyć wspaniałe życie. Dla mnie takie rozumowanie nie ma najmniejszej w sobie logiki i sensu, zaprzecza bowiem prawu "wolności", które panuje we wszechświecie. Jeśli wielki duch (Bóg, Bogowie) był na tyle hojny aby obdarować nas wolną wolą, dlaczego "wetknął" nas w niechcianą być może egzystencje i nadał nam takie cechy charakteru? To zaprzecza faktom, że mamy w życiu wybór. Część osób uważa, że tak właśnie jest, że życie jest pełne ironii i sprzeczności. Jeśli tak, jesteśmy postawieni w sytuacji, w której być może nie chcemy być, brnąc ślepo w egzystencji i podejmując wybory, w taki sposób aby były dla nas dobre, niczym szczury w labiryncie. Przepraszam, ale nie mogę się zgodzić z tą teorią. Polegać na ślepej wierze, że stwórca (stwórcy) będzie tak dobry dla nas, że zaprowadzi nas prosto do raju, mimo tego iż brniemy często w bagnie (nie z naszej winy - przecież to stwórca "zaprojektował" dla nas życie) jest irracjonalne. Taki sposób postrzegania życia, podobny jest do gry. Reguły mówią nam: słuchaj masz jedno życie, więc lepiej bądź dobry, bądź posłuszny, bo inaczej będziesz stracony na zawsze.
Naukowcy z kolei wierzą, że mogą wytłumaczyć wszystko we wszechświecie. Wierzą, że człowiek powstał w wyniku ewolucji, a dokładniej pochodzimy od małp. Jednakże, nie biorą oni pod uwagę rozwoju duchowego rodzaju ludzkiego i nie umieją wyjaśnić, różnicy w charakterystykach dziedziczności. Syn tapeciarza, może mieć dwie lewe ręce do tego typu pracy, a syn idioty może być geniuszem. Oznacza to, że geniusz przychodzi znikąd. Skąd różnice mentalne i duchowe pośród ludzi, w tym samym wieku, nawet z zupełnie różnych klas społecznych i środowisk? Jeśli jesteśmy tylko "produktem" aktualnego "środowiska", racjonalne byłoby, abyśmy byli dokładnymi replikami naszych rodziców. Naukowcy mówią nam, że to tylko ślepe szczęście, jak potoczą się nasze życiowe losy. Uważają, że nie jesteśmy niczym więcej niż zwierzętami w naturze. Mówią też, że mamy jedno życie i lepiej byłoby przeżyć jego dłuższą niż krótszą część, bo jeśli umrzemy to będzie po prostu koniec, nic poza tym. A zatem gdzie sens w cierpieniach życiowych, brnięciu do przodu?
Oba powyższe wyjaśnienia natury człowieka, sugerują, że nie mamy żadnego wyboru co do tego gdzie teraz jesteśmy i kim teraz jesteśmy. Zupełnie odrzucają aspekt "nauki" życiowej, samodoskonalenia się. Gdzie się podział aspekt duchowy? Mówią: masz jedno życie, lepiej je wykorzystaj; lub masz jedno życie, żyj według przykazań a jeśli Ci się to uda w twoim marnym krótkim życiu, być może trafisz do raju...
Teoria reinkarnacji stoi po drugiej stronie, daje nam odpowiedzi których szukamy. O ironio! dlaczego tak wielu z nas nie otworzyło jeszcze oczu?
Poprzez reinkarnacje, indywidualna świadomość może zyskać duchowe doświadczenie i nieśmiertelność. Nasz charakter, nasze EGO jest wynikiem naszych przeszłych wcieleń. Nasze zainteresowania, indywidualne cechy charakteru pochodzą z przeszłych inkarnacji. Dlaczego zatem nie pamiętamy poprzednich żyć?
Po pierwsze, weźmy pod uwagę fakt, że zapominamy o wiele więcej z naszego obecnego życia, niż z niego pamiętamy. Wielu ludzi nie pamięta nawet chwili gdy uczyło się czytać, a jeśli wy czytając ten tekst, pamiętacie własną naukę czytania znaczy to, że jesteście jeszcze młodzi, zapytajcie swoich rodziców, lub pomyślcie o tym za kilkanaście lat. Incydenty z wczesnego dzieciństwa zupełnie zamazały się w naszej pamięci, mimo to miały one po części wpływ na nasz charakter. Wypadek na placu zabaw, w wyniku którego doznaliśmy jakiegoś uszczerbku na zdrowiu, dziś jako wydarzenie może być zupełnie "za mgłą", mimo że do końca życia jesteśmy kalekami. Czy zatem mamy to samo ciało, w którym przeszłe wydarzenia były doświadczane? Nie pamiętając zdarzeń, jesteśmy tego pewni? Tak, mamy to samo ciało, a wydarzenia miały miejsce naprawdę. Jak zatem "prawdziwe" dla nas muszą być wydarzenia z poprzednich wcieleń, abyśmy byli ich świadomi? Nasze obecne ciało i mózg, nie mogą ich przywołać, one nie miały miejsca w tej inkarnacji...
Nasze astralne ciało natomiast, było tam. Było w poprzednich inkarnacjach. Nasze EGO, kaprysy, dziwactwa charakteru, zainteresowania, przyzwyczajenia, nałogi, maniery, uformowały się wszystkie w duchowym ciele i przemieszczają się wraz z nim do naszych kolejnych wcieleń. Tworzą naszą świadomość, nasze pragnienie przyswajania wiedzy.
Popatrzmy na dziecko, ze swoim indywidualnym charakterem, od momentu jego narodzin. Łatwa odpowiedź na pytanie "Skąd wziął się jego/jej charakter? brzmi "Od jego/jej rodziców". Jednak to jak łatwo zauważyć nie jest kompletna odpowiedź. Jest następne pytanie. Jak to możliwe, że dzieci tych samych rodziców mogą tak bardzo różnić się od siebie pod względem charakteru, a w końcu mogą różnić się nawet od swoich rodziców. To pozwala przypuszczać, że ich cechy charakteru pochodzą z jakiegoś miejsca przed ich urodzinami.
To prowadzi nas w końcu do założenia, że "dary" i "talenty" są wyjątkową unikalną cechą poprzednich wcieleń. Nawet pierwsza miłość, jest wynikiem pamięci o dawnym partnerze z poprzedniego życia. Mamy zatem za każdym razem nowe ciało i tego samego ducha.
Skoro mamy "przebłyski" dawnych wcieleń, czy można jakoś dotrzeć do swojej podświadomości, do pamięci ducha? Można poprzez medytację, a także poprzez hipnozę regresyjną, w obu przypadkach docieramy do podświadomości i do naszej duszy. Doświadczenia z bliskiej śmierci, śmierci klinicznej, tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że "tam" jest dalsze życie, miejsce gdzie możemy nadal istnieć. Jeśli to założenie jest prawdziwe, to trafiając tam odwiedzamy dobrze znane nam miejsce, które można nazwać prawdziwym domem. Być może życie jest czymś w rodzaju szkoły, gdzie trafiamy na te kilkadziesiąt lat na naukę aby wrócić bogatszym o nowe doświadczenia.
Myśląc w dużej skali, widzimy naturę jako stan ewolucji od pierwotnego stanu jakim jest minerał do rośliny, która w końcu ewoluuje do postaci zwierzęcia. Darwinizm zakłada, że człowiek jest super-inteligentnym zwierzęciem. Jak się to ma do ewolucji duchowej? Jeśli podążymy za teorią Darwina, fizycznie zatrzymamy się w tym miejscu, ale duchowo nie. Będziemy kontynuować naszą ewolucję, ale w świecie duchowym. Jeśli podpiszemy się pod teorią, że wszystko w naturze jest cykliczne, tzn. po dniu przychodzi noc, nastają cykle aktywności i spokoju, życia i śmierci, po której musi nastać I NASTAJE znów życie - to część uniwersalnych procesów. Jeśli zaaplikujemy teorię Darwina, do procesów rozwoju duchowego, będziemy w końcu musieli ewoluować jako pół-bogowie, super-ludzie, może wcielenia Chrystusa, Buddy, Mohameda... Kto wie...
Podsumowując, proces reinkarnacji i życia to duchowy rozwój, doskonalenie. Natura jest cykliczna, a zatem pozwala nam wierzyć, że po śmierci następuje odrodzenie. Przeszłe życia, wykreowały nasze EGO, a my możemy je nieco zmienić właśnie teraz podczas tego wcielenia. Zakładając teorię ewolucji, wspinamy się po drabinie duchowego rozwoju. Dokąd zajdziemy? Pewnie nie dowiemy się prędzej niż po śmierci. Wiem jedno... Jeśli jesteśmy ludźmi, przebyliśmy już długą drogę. Kto wie, może stoimy pośrodku tej drabiny duchowej, a może nawet mamy bliżej do jej końca niż do początku.
Opracowanie i tłumaczenie: Eurycide
Paranormalne.pl
źródło: unexplained-mysteries.com