Sąsiedztwo Rzeczpospolitej i Niemiec nigdy nie było łatwe. W 1939 roku Hitler stwierdził, że czas wyrównania rachunków
Symboliczną mszę żałobną za Józefa Piłsudskiego odprawiono 18 maja 1935 roku w katedrze berlińskiej na bezpośrednie polecenie Hitlera. Wodza Trzeciej Rzeszy widać w pierwszym rzędzie. Marszałek był jedynym polskim politykiem, którego Hitler szanował.
W latach 20. ubiegłego wieku Europa leczyła rany po czteroletniej wojnie. W środku kontynentu powstały nowe państwa, w tym Polska. Choć traktat pokojowy w Wersalu rozwiązywał kwestię zachodniej granicy naszego kraju, Niemcy przez całe dwudziestolecie międzywojenne nie mogły się z tym pogodzić. Stosunki polsko-niemieckie był mocno napięte.
Tymczasem w Rzeczypospolitej źle się działo. Częste zmiany rządów i polityczna wojna, która zaogniła się jeszcze po zamachu na prezydenta Narutowicza w 1922 roku, doprowadziły do przewrotu majowego w 1926 roku. W efekcie do władzy doszli piłsudczycy - rządzili niepodzielnie aż do wybuchu II wojny światowej. Nie było im łatwo: na wschodzie wciąż pobrzmiewał echa wojny polsko-bolszewickiej, nie najlepiej układały się też stosunki z Czechosłowacją - toczyła się ciągła walka o Zaolzie. Litwini nie mogli wybaczyć Polakom zajęcia Wileńszczyzny. Młodziutkie państwo było otoczone przez wrogów. A najpotężniejszy z nich czaił się za zachodnią granicą.
Polskę trzeba traktować poważnie
Po nieudanym puczu monachijskim, na którego czele stanęli generał Erich Ludendorff i nieznany jeszcze światu Adolf Hitler, w Niemczech przygasły na jakiś czas ruchy narodowosocjalistyczne. Potężny sąsiad z zachodu nadal był jednak zagrożeniem odrodzonej Rzeczpospolitej. Jeszcze zanim Józef Piłsudski zdobył władzę, między Polską i Niemcami doszło do wojny gospodarczej. W 1925 roku zakończył się okres, w którym Niemcy nie mogli nakładać cła na towary z krajów ententy, Już w styczniu Berlin wstrzymał import węgla kamiennego z Górnego Śląska, co doprowadziło do znacznego pogorszenia sytuacji ekonomicznej województwa. W odwecie Warszawa zwiększyła cło na produkty niemieckie. Nasi zachodni sąsiedzi odpowiedzieli tym samym. Wojna celna zaczęła się na dobre. Oczywiście bardziej odczuła ją Rzeczpospolita, która ledwo zdążyła podźwignąć się z kryzysu gospodarczego dzięki reformom Grabowskiego. Ponowna zmiana na gorsze wywoływała w całym kraju liczne strajki. Walki elit politycznych były tylko dolewaniem oliwy do ognia. Musiało dojść do wybuchu - i tak się stało. W maju 1926 roku przeprowadzono przewrót, na którego czele stanął Józef Piłsudski.
W tym czasie Hitler odsiadywał wyrok za uczestnictwo w puczu. Karę odbywał w więzieniu Landsberg. W celi przyszły dyktator miał wiele czasu na przemyślenia. Rozpatrywał sytuację polityczną Niemiec po I wojnie światowej i analizował ich miejsce na geopolitycznej mapie świata. Rozważał też rolę Rzeczpospolitej w kształtowaniu niemieckiej historii. Krytykował brak stanowczych działań wobec wschodnich sąsiadów - zdaniem Hitlera Polaków tylko drażniono, nigdy nie traktując ich poważnie "W efekcie nie było ani zwycięstwa dla Niemiec, ani pojednania z Polską, a wywołało to tylko wrogość Rosji" - pisał w "Mein Kampf". Po wyjściu z więzienia postanowił to zmienić.
Marszałek Edward Śmigły-Rydz miał zupełnie inne podejście do polityki wobec Niemiec niż pozostali piłsudczycy. Nie dopuszczał myśli o pójściu na ustępstwa. Na propozycję sojuszu polsko-niemieckiego odpowiedział podobno - Nawet guzika nie damy.
Żarliwy podziw czy chłodna kalkulacja
Osiemnastego maja 1935 roku w berlińskiej katedrze św. Jadwigi odbyła się wyjątkowa msza święta. Kościół był przepełniony, nabożeństwo sprawowali najwyżsi duchowni. W pierwszych rzędach zasiedli między innymi Adolf Hitler i Joseph Goebbels. Na środku przejścia w nawie głównej stała pusta trumna okryta sztandarem z białym orłem na czerwonej tarczy. Oto w stolicy III Rzeszy Adolf Hitler i dowództwo Wehrmachtu oddawali hołd pamięci Józefa Piłsudskiego. Symboliczny pogrzeb połączony był z innymi gestami ze strony Hitlera. Trzynastego maja, w dniu śmierci Marszałka, w Berlinie opuszczono do połowy masztów flagi na budynkach rządowych. Hitler wysłał też depeszę z kondolencjami do prezydenta Mościckiego.
Skąd takie zainteresowanie i podziw dla Piłsudskiego? Czy był to ukłon wobec pogrążonego w żałobie bratniego narodu polskiego? A może wodza III Rzeszy i marszałka łączyła bliska relacja? Nic bardziej mylnego. Owszem, już w 1933 roku nowy kanclerz - Hitler - potraktował Rzeczpospolitą poważnie, ale bynajmniej nie dążył do pojednania. Obchodziła go tylko wygrana Niemiec. Piłsudski doskonale zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie niosło dojście Hitlera do władzy. Marszałek nie tylko zaczął ubiegać o zgodę Paryża i Londynu na atak prewencyjny - posunął się znacznie dalej.
W polskiej armii trwały przygotowania do ewentualnego konfliktu. Jeszcze przed zwycięstwem NSDAP Piłsudski prowokował Niemcy do wszczęcia wojny, między innymi zarządzając manewry przy południowym odcinku naszej zachodniej granicy. Ponad 100 tysięcy żołnierzy Wojska Polskiego skoncentrowało się między Krakowem a Katowicami. Nieco wcześniej w stolicy Małopolski przeszła defilada z okazji 250 rocznicy odsieczy Wiedeńskiej. Dziwić może jednak rozbieżność dat - bitwa odbyła się w połowie września, a defilada...prawie miesiąc później, W dodatku podczas przemarszu armia miała na wyposażeniu lazarety, kuchnie polowe i uzbrojenie potrzebne na froncie, a nie podczas uroczystości. Wojsko weszło w stan najwyższej gotowości bojowej.
Armia Rzeszy była jeszcze zbyt słaba, aby konfrontować się ze zmobilizowanym Wojskiem Polskim. Piłsudski nie mógł jednak otwarcie wypowiedzieć wojny - potrzebował zgody Francji i Wielkiej Brytanii. Nie otrzymał jej. Wówczas Marszałek postanowił zmienić swoją politykę wobec Niemiec. Skoro nie mógł z nimi walczyć, postanowił....dogadać się. Ale deklaracja o niestosowaniu przemocy była rozwiązaniem tymczasowym, podobnie jak pakt o nieagresji zawarty z ZSRR w 1932 roku. - Rzeczpospolita siedzi teraz na dwóch stołkach - powiedział Piłsudski po podpisaniu układu z Niemcami w styczniu 1934 roku. I zastanawiał się, z którego z nich - radzieckiego czy niemieckiego - najpierw spadnie
Czy Hitler faktycznie szanował Polaków? Dziś trudno w to uwierzyć. W 1944 roku wydał przecież rozkaz całkowitego zniszczenia Warszawy. Podobno groził że Polacy będą w kolejce do eksterminacji.
Pakt Ribbentrop-Beck
Gdy Piłsudski szukał punktu zaczepnego i porozumienia, Hitler wcielał już w życie plan remilitaryzacji Niemiec - wbrew porozumieniom Wersalskim. Przede wszystkim potrzebował pieniędzy, dlatego w 1933 roku przestał płacić reparację za I wojnę światową. Przywrócił też obowiązek powszechnej służby wojskowej. Jego intencje były oczywiste, sam zresztą powtarzał często jaki ma cel: wskrzesić dawną potęgę Niemiec i rozszerzyć wpływy na wschód. Ale zanim Hitler zaczął przygotowania do ataku na Rzeczpospolitą w 1939 roku, jego plany wobec naszego kraju wyglądały zupełnie inaczej. Przede wszystkim chciał pokonać Stalina, a pomóc w tym mieli mu właśnie Polacy. Być może ze względu na głęboki szacunek, jaki żywił do Piłsudskiego, nawet po śmierci Marszałka wódz III Rzeszy liczył, że zdoła porozumieć się z sąsiadami ze wschodu w kwestii sojuszu. W 1938 roku doszło do spotkania Joachima Von Ribbentropa z polskim dyplomatą Józefem Lipskim. Niemiecki minister spraw zagranicznych przestawił dwa żądania: 1) Wolne miasto Gdańsk wejdzie w granice Rzeszy, 2) polskie władze pozwolą na budowę eksterytorialnej autostrady do Prus Wschodnich. W zamian proponował przedłużenie paktu o nieagresji o 25 lat oraz stworzenie linii kolejowej i portu w Gdańsku, Rzeczpospolita miałaby też przystąpić do paktu antykominternowskiego, działającego przeciw Międzynarodówce Komunistycznej. A to oznaczałoby właściwie przystąpienie do państw Osi i poparcie Niemiec.
Trudno powiedzieć, dlaczego polski minister spraw zagranicznych Józef Beck nie przyjął tej propozycji. Przecież to on wraz z Piłsudskim chciał ocieplenia stosunków z Niemcami. Po podpisaniu układu o niestosowaniu przemocy Hitler powiedział w Reichstagu: - Rzesza i Polska będą musiały pogodzić się z faktem swojego istnienia. Wydawało się więc, że wszystko idzie w dobrą stronę. Jednak polska opozycja nie dopuszczała myśli o sojuszu, a pozycja Becka w kraju słabła, zwłaszcza po zajęciu przez Polaków Zaolzia w 1938 roku. Minister tracił wpływy nawet we własnym obozie sanacyjnym. Być może to skłoniło go do zmiany kierunku i przyłączenia się do stronników Edwarda Śmigłego-Rydza, ówczesnego Marszałka Polski. Ten zaś na żądania przedstawione przez Ribbentropa miał odpowiedzieć - Nawet guzika nie damy. Perspektywa polsko-niemieckiego sojuszu legła w gruzach, a Hitler zaczął planować, jak ponownie wymazać Rzeczpospolitą z mapy Europy.
"Uwaga, tu Gliwice"
Tak jak na początku lat 30. Józef Piłsudski szukał pretekstu do wojny z Niemcami, tak i Adolf Hitler musiał w 1939 roku dać międzynarodowej opinii publicznej wystarczający powód do ataku na Polskę.
Plan był prosty...
Wieczorem 31 sierpnia o godzinie 20.00 tysiące obywateli niemieckiego Śląska zasiądzie przed radioodbiornikami, by wysłuchać wiadomości. Jednak zamiast informacji ze świata otrzymają mrożący krew w żyłach komunikat - oto Polacy napadli na przyjaźnie nastawioną Rzeszę i zaatakowali radiostację w Gliwicach. Dwie godziny później niemieckie media oskarżą Rzeczpospolitą o wszczęcie wojny i nikt nie będzie miał wątpliwości, że to Niemcy padli ofiarą agresywnego sąsiada. Oczywiście napad na radiostację był sfingowany- to nie Polacy wtargnęli do studia, lecz niemieccy żołnierze przebrani za partyzantów. O tym jednak nikt nie miał się dowiedzieć. Jednak plan nazistów się nie powiódł. Rzeczywiście program został zakłócony, ale pamiętnych słów "Uwaga, tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w polskich rękach" wysłuchało zaledwie kilku gliwiczan. Dopiero dzięki staraniom niemieckiej propagandy o prowokacji usłyszało więcej osób.
A i tak mało kto w nią uwierzył.
Z organizacyjnego punktu widzenia akcja była kompletną klapą. Po pierwsze w radiostacji nie było mikrofonów - wiadomości retransmitowano z Wrocławia. W końcu spiskowcy znaleźli jeden, przeznaczony do nadawania komunikatów burzowych. Co więcej, kiedy niemiecki spiker zaczął odczytywać tekst, po zaledwie dwóch zdaniach coś mu przerwało. Do dziś nie wiadomo co. Niepowodzenie nie powstrzymało jednak Hitlera przed inwazją.
Kości zostały rzucone
Winston Churchill mawiał, że dzieje świata piszą zwycięzcy. Jak wyglądałaby Europa, gdyby na początku lat trzydziestych Francuzi i Anglicy posłuchali Piłsudskiego i dali Polsce zielone światło dla wojny prewencyjnej z Niemcami? Może to właśnie Marszałek powstrzymałby Hitlera? Nie wiadomo. Historia kocha jednak fakty: Hitler parł na wschód, trudno więc było oczekiwać przyjacielskich zamiarów wobec Polski. Po śmierci Piłsudskiego alternatywą dla Rzeczpospolitej było dołączenie do państw Osi i najazd na ZSRR. Gdy i ten plan zawiódł, Hitler postanowił: - Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zadaniem. I to zadanie wykonał.
źródło: światwiedzy