Położone u ujścia do Zatoki Dublińskiej rzeki Liffey miasto o barwnej przeszłości stanowi atrakcyjną lokalizację dla turystów. Tak, mowa o Dublinie. Nazwa ta pewnie większości czytających od razu nasuwa na myśl tajemnicze celtyckie obrządki, megalityczne świątynie, powiązania z Wikingami, świętego Patryka i wiele innych mniej lub bardziej pociągających opowieści.
Ale powiedz Szanowny Czytelniku, jaka byłaby Twoja reakcja, gdybyś opuszczając dworzec Dublin Connolly z walizką w ręku i mnóstwem planów w głowie na spędzenie czasu w tym mieście ujrzał nagle charakterystyczną czerwoną furgonetkę, na której bokach wymalowane byłoby ogromne białe koło zawierające symbol, którego nie sposób nie rozpoznać już na pierwszy rzut oka – czarną swastykę?
Z pewnością zacząłbyś się od razu zastanawiać, czy ten lekki drink wypity w wagonie restauracyjnym dla uprzyjemnienia sobie podróży zawierał w składzie metanol, borygo, importowaną z Polski wysokogatunkową „Wodę Brzozową”, denaturat, albo po prostu wszystkie te składniki naraz wymieszane energicznie przez rudego barmana i przyozdobione hawajską parasolką.
Ale zupełnie niepotrzebnie. Przez 75 lat, aż do 1987 roku widok taki był codziennością na ulicach Dublina. I nie było w tym żadnego ukrytego podtekstu, demonstracji poglądów, poparcia dla pewnego reżimu, o którym wolelibyśmy zapomnieć i tak dalej. Przyczyna była o wiele bardziej prozaiczna.
W 1899 John W. Brittain założył firmę o nazwie Metropolitan and White Heather Laundries. Jak można zgadywać na podstawie nazwy, oferowała ona usługi pralnicze i była jedną z pierwszych firm tego rodzaju w całym Dublinie. Interes kręcił się na tyle sprawnie, że w 1912 roku J.W. Brittain otworzył kolejną firmę świadczącą usługi tego samego rodzaju, na jej siedzibę wybrano budynek zlokalizowany przy Shelbourne Road w dzielnicy Ballsbridge. Pan Brittain był także miłośnikiem koni, jedna z jego wyścigowych klaczy nosiła imię Swastika Rose i należała do najlepszych w kraju. Chcąc uhonorować swego ukochanego konia, nazwał po części jego imieniem swoją nową firmę – tak powstała Swastika Laundry.
Firma ta miała oferować usługi pralnicze z odbiorem i dowozem do klienta, zatem na potrzeby działalności zakupiono kilkanaście elektrycznych furgonetek. Każdą z nich pomalowano na kolor czerwony, na bokach umieszczono logo firmy w postaci białej swastyki w czarnym kole.
Jednak po dziesięciu latach J. W. Brittain postanowił odświeżyć wizerunek firmy i nakazał zmianę kolorystyki na białe tło i czarną swastykę. Tak więc od 1922 roku pojazdy firmy wyglądały dokładnie tak, jak na tytułowym zdjęciu.
Początkowo nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy (bo i z jakiej racji?), ale w latach 30-tych furgonetki o takim malunku powodowały rosnące stopniowo kontrowersje, z jak mniemam wiadomych każdemu powodów. W końcu w 1939 nowe kierownictwo firmy (J. W. Brittain zmarł w 1937 roku) zdecydowało się na zmianę nazwy firmy – od teraz miała się ona nazywać „The Swastika Laundry (1912)”, by jednoznacznie wskazywać na brak jakichkolwiek powiązań z rządzącym Niemcami ugrupowaniem.
W międzyczasie charakterystyczne czerwone furgonetki stały się typowym elementem ulic Dublina i nikt z mieszkańców nie zwracał na nie większej uwagi. Co innego przyjezdni… W 1968 roku firma została wykupiona przez korporację Spring Grove Laundry, ale nowy właściciel nie zmienił ani kontrowersyjnej w dalszym ciągu kolorystyki samochodów, ani nazwy firmy. Dopiero w 1987 roku The Swastika Laundry (1912) oraz czerwone furgonetki ze swastyką na bokach zniknęły z ulic miasta z uwagi na ostateczne zamknięcie przedsiębiorstwa.
Pozostałości Swastika Laundry można oglądać do dziś, a konkretniej rzecz biorąc zbudowany z czerwonej cegły komin, na którym do 1987 roku wymalowana była swastyka w białym kole i nazwa firmy, a który był elementem głównej siedziby firmy, zburzonej w tymże właśnie roku.
Obecnie komin stanowi pewien rodzaj atrakcji turystycznej, a wokół niego wybudowano gmach biurowca o owalnym kształcie i mało oryginalnej nazwie „The Oval”.
Ciekawostką związaną ze Swastika Laundry może być fakt, że przez cały okres działalności liczne reklamy podkreślały całkowitą niezależność od Niemiec, Hitlera, nazistów i wskazywały na swastykę jako znany w hinduizmie symbol szczęścia. Cóż, nie da się ukryć, że niemieccy naziści zapewnili znakomitą reklamę tej niewielkiej irlandzkiej pralni. Dziś zapewne określilibyśmy to mianem viral marketingu
Ale powiedz Szanowny Czytelniku, jaka byłaby Twoja reakcja, gdybyś opuszczając dworzec Dublin Connolly z walizką w ręku i mnóstwem planów w głowie na spędzenie czasu w tym mieście ujrzał nagle charakterystyczną czerwoną furgonetkę, na której bokach wymalowane byłoby ogromne białe koło zawierające symbol, którego nie sposób nie rozpoznać już na pierwszy rzut oka – czarną swastykę?
Z pewnością zacząłbyś się od razu zastanawiać, czy ten lekki drink wypity w wagonie restauracyjnym dla uprzyjemnienia sobie podróży zawierał w składzie metanol, borygo, importowaną z Polski wysokogatunkową „Wodę Brzozową”, denaturat, albo po prostu wszystkie te składniki naraz wymieszane energicznie przez rudego barmana i przyozdobione hawajską parasolką.
Podstawowe zastosowanie „Wody Brzozowej” w czasach PRL.
Ale zupełnie niepotrzebnie. Przez 75 lat, aż do 1987 roku widok taki był codziennością na ulicach Dublina. I nie było w tym żadnego ukrytego podtekstu, demonstracji poglądów, poparcia dla pewnego reżimu, o którym wolelibyśmy zapomnieć i tak dalej. Przyczyna była o wiele bardziej prozaiczna.
W 1899 John W. Brittain założył firmę o nazwie Metropolitan and White Heather Laundries. Jak można zgadywać na podstawie nazwy, oferowała ona usługi pralnicze i była jedną z pierwszych firm tego rodzaju w całym Dublinie. Interes kręcił się na tyle sprawnie, że w 1912 roku J.W. Brittain otworzył kolejną firmę świadczącą usługi tego samego rodzaju, na jej siedzibę wybrano budynek zlokalizowany przy Shelbourne Road w dzielnicy Ballsbridge. Pan Brittain był także miłośnikiem koni, jedna z jego wyścigowych klaczy nosiła imię Swastika Rose i należała do najlepszych w kraju. Chcąc uhonorować swego ukochanego konia, nazwał po części jego imieniem swoją nową firmę – tak powstała Swastika Laundry.
Siedziba firmy Swastika Laundry w latach 1912-1987
Firma ta miała oferować usługi pralnicze z odbiorem i dowozem do klienta, zatem na potrzeby działalności zakupiono kilkanaście elektrycznych furgonetek. Każdą z nich pomalowano na kolor czerwony, na bokach umieszczono logo firmy w postaci białej swastyki w czarnym kole.
Flota pojazdów firmowych - elektrycznych!
Jednak po dziesięciu latach J. W. Brittain postanowił odświeżyć wizerunek firmy i nakazał zmianę kolorystyki na białe tło i czarną swastykę. Tak więc od 1922 roku pojazdy firmy wyglądały dokładnie tak, jak na tytułowym zdjęciu.
Początkowo nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy (bo i z jakiej racji?), ale w latach 30-tych furgonetki o takim malunku powodowały rosnące stopniowo kontrowersje, z jak mniemam wiadomych każdemu powodów. W końcu w 1939 nowe kierownictwo firmy (J. W. Brittain zmarł w 1937 roku) zdecydowało się na zmianę nazwy firmy – od teraz miała się ona nazywać „The Swastika Laundry (1912)”, by jednoznacznie wskazywać na brak jakichkolwiek powiązań z rządzącym Niemcami ugrupowaniem.
W międzyczasie charakterystyczne czerwone furgonetki stały się typowym elementem ulic Dublina i nikt z mieszkańców nie zwracał na nie większej uwagi. Co innego przyjezdni… W 1968 roku firma została wykupiona przez korporację Spring Grove Laundry, ale nowy właściciel nie zmienił ani kontrowersyjnej w dalszym ciągu kolorystyki samochodów, ani nazwy firmy. Dopiero w 1987 roku The Swastika Laundry (1912) oraz czerwone furgonetki ze swastyką na bokach zniknęły z ulic miasta z uwagi na ostateczne zamknięcie przedsiębiorstwa.
Pozostałości Swastika Laundry można oglądać do dziś, a konkretniej rzecz biorąc zbudowany z czerwonej cegły komin, na którym do 1987 roku wymalowana była swastyka w białym kole i nazwa firmy, a który był elementem głównej siedziby firmy, zburzonej w tymże właśnie roku.
Charakterystyczny komin pralni…
Obecnie komin stanowi pewien rodzaj atrakcji turystycznej, a wokół niego wybudowano gmach biurowca o owalnym kształcie i mało oryginalnej nazwie „The Oval”.
… i wybudowany wokół niego biurowiec
Ciekawostką związaną ze Swastika Laundry może być fakt, że przez cały okres działalności liczne reklamy podkreślały całkowitą niezależność od Niemiec, Hitlera, nazistów i wskazywały na swastykę jako znany w hinduizmie symbol szczęścia. Cóż, nie da się ukryć, że niemieccy naziści zapewnili znakomitą reklamę tej niewielkiej irlandzkiej pralni. Dziś zapewne określilibyśmy to mianem viral marketingu
Reklama pralni na zapałkach
Ulotka informacyjna
I jeszcze jedna reklama pralni
Autor: D.K., opracowano dla serwisu paranormalne.pl.
Wyrażam zgodę na powielanie artykułu w innych serwisach internetowych
wyłącznie po zaopatrzeniu w przypis zgodny z poniższym wzorem:
Artykuł powstał dla serwisu paranormalne.pl, autor: D.K.